12 listopada

Recenzja: Oriflame, tusz Wonder Lash Intense

Dziś post z serii ulubiency ;) 
Tym razem przedstawiam Wam moj ulubiony tusz Wonder Lash Intense



Używam go juz od kilku lat, zachęcona bardzo pozytywnymi recenzjami na wizazu klik skusiłam się na niego i nie żałuję! Początkowo używałam zwyklej wersji, jednak gdy weszła seria intense z ciekawościa zamówiłam go na allegro w szałowej cenie, około 9.90 (w katalogu cena waha się od 15 do 35 zł)za 8ml maskary.

Od producenta:
Rzęsy czarniejsze niż węgiel! Intensywnie wydłużający i pogrubiający tusz nadaje spojrzeniu niezwykłej głębi. Dwustronna szczoteczka pozwoli Ci stworzyć niewiarygodne rzęsy. Krótkie włoski otaczają tuszem rzęsy, podnoszą je i dodają im objętości. Długie - wydłużają i rozczesują. Zawartość czarnych węgielnych pigmentów w formule Wonderlash gwarantuję rzęsom nieporównywalną barwę głębokiej czerni.Pojemność

Jestem posiadaczką wrażliwych oczu, niestety, a tusze dodatkowo podrażniają moje oczy. Jednak nie Wonder ;) Nie posiada "włókienek" które owszem, wydłużają rzęsy, ale lubią sie osypywać i podować dyskomfort. Mam dość długie , delikatne rzęsy, które lubią wypadaća ten produkt Oriflame pięknie je wydłuża i rodziela, nie skleja, nie tworzy paskudnych owadzich nóżek.
Czy pogrubia? Napewno, ale delikatnie. Mam to do siebie, że baaardzo nie lubię mocno pogrubnionych rzęs u siebie ( kojarzą mi sie z młodymi dziewczętami, które przesadzą ilością warstw) więc efekt mnie zadowala. 
Nie osypuje się nawet po całym dniu. Po jednej warstwie (na zdjeciu, po podkręceniu delikatnie zalotką) rzęsy są elestyczne i miekkie, jakby nic na nich nie było .Przy drugiej mamy już normalny efekt wytuszowanych, podkręconych rzęs( sam z siebie też trochę podkręca rzęsy, ale tylko te nieoporne ) ale nie tworzy grudek.
Początkowo może sprawiać problemy, sklejać i rozmazywać się, jednak po jakimś tygodniu troszkę wysycha i lepiej się z nim pracuje ;) Dzięki niemu słyszę bardzo dużo miłych komentarzy na temat "wachlarza rzęs" ( skromniś :p ) 

Posiada bardzo fajną, dwustronną szczoteczkę :

faktycznie, każda strona działa troszkę inaczej. Jednak po tylu żużytych opakowaniach poprostu nie pamiętam którą stroną maluje najpierw, kombinuję aż uzyskam fajny efekt.
Łatwo się zmywa, używam bielendy awokado.

Bardzo fajny tusz, w przystępnej cenie, jedyny produkt Oriflame, który lubię i nie zdradzę ;) 

I teraz oczywiście zdjecia przed:
i po:

Wybaczcie różne oświetlenie, było pochmurno i latałam po całym domu :(

Używałyście? 
A może macie inny, ukochany tusz? :)

10 komentarzy:

  1. Dokładnie, łał!
    Efekt powalający!

    OdpowiedzUsuń
  2. Efekt świetny szkoda że nie mam dostępu do Oriflame

    OdpowiedzUsuń
  3. Też uwielbiam Wondera :) ale ja wolę normalną wersje, ta intense się u mnie gorzej sprawdzała...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię bardzo wondera:( mi ten tusz kompletnie nie podpasował :( za to u Ciebie wygląda swietnie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Let's Talk Beauty ,Femme(Not)Fatale, Paramore : czyżbym zachęciła Was do zakupu tego tuszu?:)
    MiLi ja nie widzę specjalnej różnicy :)
    wizazownia: a jaka krzywdę Ci robil?u mnie sie spisuje, ale chyba tylko dlatego ze mam cienkie, dlugie i delkatne rzęsy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny efekt :)! ładne masz rzęsy :D!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku masz piękne rzęsy!

    www.vedettep.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Proszę o niereklamowanie swoich blogów w komentarzach.
Dziękuję!