Fryzury i spółka

28 grudnia

Fryzury i spółka


Dawńno temu obiecywałam że pokażę jakże trudne fryzury, które noszę na codzień, jak się jednak domyślacie, nie jest to nic wyszukanego...Owszem, z długich i gęstych włosów można sporo wyczarować, ale jest to dość mozolna praca, wymagająca najczęściej drugiej osoby.
Do tego dochodzi odwieczny brak czasu na wszelkie zabawy z włosami, ale od miesiąca (bądź więcej) sukcesywnie uwieczniałam wszelakie upięcia. Tak też powstał ten post :)

Kolejnym razem postaram się pokazać, co moje koleżanki potrafią wyczarować na mojej głowie, ale przejdzmy do rzeczy:

1. Włosy rozpuszczone noszę ostatnio rzadko, ze względu na pogodę. Jeśli już mam ochotę je pokazywać, związuję je w luźny koczek i chowam pod czapkę, po czym dopiero w budynku rozpuszczam.


2. Kucyk. Nie przepadam, acz zdarza mi się nosić, gdy włosy nie są całkiem proste. Nie jest to fryzura na cały dzień, lubi się zsuwać, boli mnie od niej głowa. Nie za dobrze się też w niej czuję.

 

3. Koczek noszony jest bezapelacyjnie najczęściej. Spinam tak włosy również na noc. Nie używam frotek do związania włosów odkąd posiadam bardzo długie wsuwki  z zabezpieczeniem na końcu.

 

4. Koczek z warkocza, kiedyś noszony bardzo często, teraz już niekoniecznie, w sumie, nie wiem czemu ;) 


5. Zwykły warkocz, na bad hair day ;)


6. Kłos, gdy mam wenę na długie siedzenie przy lusterku.


7. Warkocz na 6, arcytrudny do wykonania samemu, ale czasem mi się udaje.


8. Warkocz dobierany z jednej strony. Dopiero ćwiczę! Ostatnio baaardzo podobają mi się takie plecionki ale zazwyczaj nie radzę sobie zupełnie... Baby hair żyją swoim życiem, co widać, niektóre na karku sięgają mi już ramion, reszta w sumie też nie gorsza. Wygląda to dość komicznie, gdy zwiążę włosy w kok, ale dobrze, że są :))


Wszelkiego rodzaju akcesoria, zapomniane przez moje lenistwo. Królują kokardki :


Kremowa i różowa, złota- HM
Kwiecista i czarne- Chińczyk
Pastelowe kwiaty- New Yorker

Ufff to wszystko! Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :))
NOTD: Goldeneye

26 grudnia

NOTD: Goldeneye


Przyszedł czas na świąteczne paznokcie, które nie przetrwały próby czasu i obowiązków. Niestety, lakier Golden Rose z serii Rich color nie należy do najtrwalszych i wspominałam już o tym tutaj. Chyba jestem jedną z niewielu osób,która nie jest zadowolona.

Ale przejdźmy może do samego OPI, na pierwszy ogień wzięłam odcień Goldeneye z kolekcji Skyfall. Nie przepadam za złotem, ale zestawieniu z koralowo-czerwonym kolorem wyjątkowo mi się podobało.

Oczywiście, zdjęcie zupełnie nie oddaje kolorów, musicie więc uruchomić wyobraźnię:


Na serdecznym palcu widzicie 3 warstwy lakieru o wykończeniu glassflecked, schnie dość szybko.
 Trwałość mnie nie zachwyciła, być może przez wspomniane wcześniej, świąteczne obowiązki.


O dziwo, ciepłe, żółte złoto spodobało mi się i na pewno nie raz jeszcze będę je pokazywać. Nie przepadam za typowo złotymi czy też srebrnymi paznokciami, ale jako akcent jak najbardziej :)


Lakiery OPI są dostępne na stronie www.kupkosmetyk.pl a ja otrzymałam go w ramach współpracy.
Powiem szczerze, że nie widzę w nim nic wyjątkowego... Oczywiście, fajnie jest mieć w swojej kolekcji słynny OPI ale nie widzę też sensu wydawania od 35 do 50zł na jeden lakier.

 Niemniej jednak nie mogę odmówić firmie wyczucia jeśli chodzi o tworzenie wyjątkowych w swoim rodzaju odcieni, które dopiero testuję.

Odbiegając od tematu, od kilku dni wyglądam dokładnie tak :D 
Obowiązki mnie gonią, ale dzisiaj wybieram się do kina na Hobbita, istne szaleństwo! 

Życzę miłego leniuchowania,
Paulina.




24 grudnia


Byłam bardzo grzeczna w tym roku...

22 grudnia

Byłam bardzo grzeczna w tym roku...


Czyż to nie najlepszy prezent urodzinowo- świąteczny dla osoby z długimi włosami? :D Urodziny mam co prawda dopiero za niecały miesiąc, ale pewna dobra dusza już teraz straaasznie się dla mnie postarała :))


Ale to nie wszystko...

Szminka Wibo Eliksir nr 08
Wosk YC Mango Peach Salsa, chyba zostanę fanką wosków:D Zapach powala!


Anielica na choinkę

Zgadnijcie od kogo te wszystkie cuda? :D

A już niedługo...
Moonraker, Die another day, DS Reflection, Goldeneye
kosmetyki OPI pochodzą ze współpracy. Lakiery do zdobycia na stronie http://www.kupkosmetyk.pl/

p.s zajrzyjcie do Orlicy na post o fundacji KOT
Problem: Elektryzowanie się włosów

20 grudnia

Problem: Elektryzowanie się włosów




Niska temperatura, noszenie czapki i grubego szalika sprawiają, że coraz więcej osób skarży się na uporczywe, trudne do opanowania kosmyki. Na zniszczonych, przesuszonych włosach dużo bardziej odkładają się ładunki elektryczne, przez co problem może się nasilać. Najpopularniejsze sposoby, aby zniwelować ten problem są banalnie proste do wprowadzenia do dotychczasowej pielęgnacji włosów.

Sposób 1: Odżywka bez spłukiwania
Zabezpiecza włosy, nadaje im gładkość i dyscyplinuje. W sytuacjach awaryjnych dobrze sprawdzi się również krem od rąk o naturalnym składzie, rozprowadzony najpierw na dłoniach w małej ilości i nałożony w delikatny sposób na "aurę". 

Sposób 2: Silikony
Gdy problem jest nasilony warto nałożyć więcej silikonowego jedwabiu  lub serum. Silikony,  otulają włos ochronną warstewką, która dodatkowo zabezpiecza przed wiatrem i zimnem, dodają gładkości i miękkości.

Sposób 3: Kwaśna płukanka
Płukanka octowa lub na bazie soku z cytryny jest banalnie prosta w przygotowaniu: łyżka produktu na litr wody. Zapach się nie utrzymuje na pasmach, zwłaszcza, jeśli suszysz włosy i nakładasz na nie odżywkę. Kwaśny odczyn spowoduje domknięcie się łusek włosa, a co za tym idzie, mniejsze elektryzowanie się.

Sposób 4: Suszenie włosów
Podczas zimy i nie tylko świetnie sprawdza się suszarka z funkcją jonizacji, która neutralizuje zgromadzone na pasmach ładunki. Samo suszenie chłodnym nawiewem na koniec stylizacji spowoduje domknięcie się łusek i ich dodatkowe wygładzenie..

Sposób 5: Lakier
Jedynym z doraźnych sposobów, które wykorzystać można tuż przed wyjściem z domu jest spryskanie włosów lakierem, który dodatkowo stworzy na ich warstwę ochronną i wygładzającą.



Wpis powstał we współpracy z portalem kobieceporady.pl

O pielęgnacji włosów możecie poczytać również tutaj.

Recenzja: Kuracja Novoxidyl

17 grudnia

Recenzja: Kuracja Novoxidyl

Mam cichą nadzieję, że temat Novoxidylu jeszcze się Wam nie przejdał, ale jeśli tak, to zapraszam na kolejny post:)


Propozycję testów toniku i szamponu otrzymałam akurat w momencie, gdy moje włosy faktycznie  wypadały dużo mocniej niż zawsze. Ciężko stwierdzić, co dokładnie było przyczyną, stres, dieta czy może najzwyczajniej jesień. Zauważyłam, że moje włosy są dosłownie wszędzie, a fakt, ze są długie dodatkowo potęgował moje zaniepokojenie.
Produkt kierowany jest przeciwko wypadaniu o różnym podłożu, miał również przyśpieszyć odrastanie nowy włosów.

Substancje czynne to:
Triaminodil® AminoderminCLR Eskulina Kwas laurynowy Pirytionian cynku

Czy miesięczna kuracja Novoxidyl pomogła? Niestety nie.





Zacznijmy od mniej przyjemnej części czyli toniku, na bazie alkoholu. W życiu nie pomyślałabym, że płyn, który teoretycznie powinien wysuszyć mi skórę głowy będzie ją tak strasznie przetłuszczał i obciążał włosy! Stosowałam go codziennie, robiąc przedziałki i aplikując bardzo małą ilość na skórę, po chwili delikatnie "wciskając". Masaż byłby najgorszą opcją, uwierzcie mi.
Formuła jest dziwnie lepka, czuć to na palcach, nie dziwię się więc, co się działo z moimi włosami.
Myłam je częściej, zdarzało się nawet co 2 dni. Przez to, nawet teraz, po zakończeniu kuracji skóra przetłuszcza się szybciej, muszę ją więc przez kolejny miesiąc przestawiać na mycie co 3-4 dni.
Męczył mnie również zapach, duszący, mdły. W mojej opinii stanowczo zbyt intensywny.
Jedno opakowanie toniku z funkcjonalnym aplikatorem wystarczyło mi na około 3 tygodnie kuracji. A co najważniejsze, wypadanie zostało zniwelowane w baaardzo niewielkim stopniu. Nie pojawiły się babyhair ani przyrost nie był większy.
Koszt toniku to około 30zł/75ml.

Skład:
Alcohol denat., Aqua, Propylene Glycol, Laureth-7 Citrate, Coceth-7, PPG-1-PEG-9 Lauryl Glycol Ether, Pyrrolidinil Diaminopyrimidine Oxide, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Lactic Acid, Tocopheryl Acetate, Esculin, Methionine, Cysteine, Tryptophan, Lauric Acid, Retinyl Palmitate, Parfum

Razem z tonikiem stosowałam szampon, który również mnie nie zachwycił.
Pienił się pięknie, głownie dzięki zawartości SLES. Dobrze mył, ale mam wrażenie, że przesuszał nie tylko skórę głowy ale również włosy.
Ma gęstą, skoncentrowaną konsystencję, dzięki czemu jest wydajny.

Skład: 
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Cocamide DEA, Sodium Lauroyl Glutamate, Glycerin, PEG -15 Cocamine, Silica, Zinc Pyrithione, Sodium PCA, Pyrrolidinil Diaminopyrimidine Oxide, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Proepylparaben, Butylparaben, Parfum

Widziałam sporo podobnych opinii i nestety, duet marki Novoxidyl również zupełnie się u mnie nie sprawdził i nie mogę go polecić.
NOTD: Róże

15 grudnia

NOTD: Róże


Dawno nie robiłam stempli na paznokciach, głownie przez brak czasu. Uznałam jednak, że pokazywanie Wam ciągle samych swatchy kolorów jest trochę nudne i monotonne.
Wykorzystałam więc moją płytkę m65 Konad i lakier do stempli essence.

Cały manicure na żywo wyglądał dużo lepiej, ale mój aparat chyba był głodny ;)


Na zdjęciu 3 warstwy, czyli jeśli chodzi o lakiery tej marki, choć w sumie malowałam już bardziej kryjącymi (niedługo pokażę :) )
Na szczęście słabe krycie nadrabia pięknym połyskiem, tutaj co prawda dołożyłam Seche Vite, by zabezpieczyć wzorek.


Lakier jest jednym z ładniejszych czerwieni jakie posiadam, to piękny, jasny odcień, z odrobiną srebrnego brokatu, płatków flakes (co widać u góry) oraz chłodnym, fioletowym połyskiem.


Trwałość to trzy dni, czyli bez szału, jednak baaardzo polubiłam ten odcień i napewno będę go nosić często,a musicie wiedzieć, że nie jestem fanką czerwonych paznokci:)
 
Lakiery Smart Girls Get More kupicie w Textil Markecie, TUTAJ możecie sprawdzić, czy jest jakiś sklep w Waszej okolicy.

Życzę Wam miłego dnia a sama zbieram się na blogerską kawkę z panną Belleoleum :)
Nowości, nowości...

13 grudnia

Nowości, nowości...

Bardzo długo opierałam się przed zakupem  kosmetyków prosto z Rosji, ze względu na dość spory wydatek jakim był laptop. Aktualnie już go mam postanowiłam więc sprezentować sobie małe co nie co :) Razem z meds oraz koleżankami zrobiłyśmy ogromne zamówienie na 180zł dzięki czemu przesyłka była gratis. Zamówiłyśmy m.in 6 masek drożdżowych ;)

A oto co ja zamówiłam:

1. Drożdzowa maska Babuszki Agafii 17zł/300ml


Zachęciła mnie recenzja Megi. Jak wizja takiego blasku włosów mogłaby mnie nie przekonać? ;) Produkt pachnie rzeczywiście genialnie, ciasteczkowo. Minusem jest jej bardzo rzadka konsystencja, ale mam nadzieję, że nadrobi działaniem.

2. Balsam na kwiatowym propolisie Babuszki Agafii 18.50/600ml


Jeszcze na wakacjach otrzymałam duuużą odlewkę tego balsamu od niezawodnej Anwen i bardzo przypadł mi on do gustu.


3. Balsam Objętość i nawilżenie, Natura Siberica 19.90zł/200ml

wybaczcie szczątkowe zdjęcie, lepsze przez przypadek usunęłam a było zbyt ciemno na robienie nowych.
Skusiłam się na niego głównie dzięki recenzji Siempre. Mam nadzieję, że u mnie sprawdzi się równie dobrze jak u niej :)

Bardzo chciał kupić również balsam Aleppo, którego, niestety sklep nie ma w ofercie. Pisała już Beautyhairandfashion, jeśli jeszcze jej nie znacie, zajrzyjcie koniecznie na jej bloga! Cierpię na zdjęciowy kompleks i zawsze z niekrytą zazdrością i podziwem przeglądam jej stronę :)

Wysłałam nawet wiadomość do firmy i w bardzo krótkim i zwięzłym mailu otrzymałam odpowiedź, że takich balsamów w tym roku mieć nie będą, mimo, że inne produkty Planety Organica są dostępne. Szkoda.

Oczekujcie więc recenzji, a jeśli możecie mi coś polecić, nie krępujcie się zostawić komentarz :)
Wasze uwagi napewno pomogą mi przy kompletowaniu kolejnego zamówienia, mam nadzieję, że już niedługo.


Testuję również:
olej lniany
Joanna Naturia, odżywka b/s z lnem i rumiankiem
Biovax:
- do włosów ciemnych
- latte
-do włosów przetłuszczających się
( w ramach współpracy z firmą L'biotica )

Pozdrawiam ciepło,
P.

Recenzja: Mariza Spa, Brzoskwiniowy peeling i poziomkowe masło do ciała

11 grudnia

Recenzja: Mariza Spa, Brzoskwiniowy peeling i poziomkowe masło do ciała

Miał być post zakupowy, jednak nie udało mi się zrobić zdjęć, uroki późnych powrotów i tej jakże pięknej pory roku ;)
 Następnym razem napewno się pochwalę, ale dzisiaj przybliżę Wam nieco co myślę o dwóch produktach z firmy Mariza, a konkretniej brzoskwiniowym peelingu i poziomkowym masełku do ciała.

Zacznijmy może od przyjemniejszej części recenzji:


W całkiem niebrzydkim opakowaniu mieści się 200 ml cukrowego peelingu. Do tej pory używałam jedynie słynnego, kawowego zdzieraka, nie bardzo wiedziałam więc czego oczekiwać.
Drobinki są całkiem duże i ostre, nie rozpuszczają się zbyt szybko. Przy masażu ciała delikatnie się pieni.

na pierwszy rzut oka wygląda jak galaretka, nieprawdaż? ;)
Ze ścieraniem martwego naskórka radzi sobie dobrze, ale nie oszukujmy się, do kawowego jednak mu daleko. Największym atutem tego kosmetyku jest jednak jego zapach, piękny, brzoskwiniowy, bez grama chemii, moim zdaniem jest identyczny jak w przypadku owocowych cukierków, dokładnie tych. Niestety, nie utrzymuje się na skórze długo.

Bardzo przyjemnie mi się go używa, mimo, że na kolana mnie nie powalił:)
Zawiera w składzie parafinę, przez co zostawia na skórze film, który nie  każdemu będzie odpowiadał.
Cena to około 16.60 zł i sądzę, że amatorki pachnących kosmetyków mogą się nim zainteresować.

Skład:Sucrose, Mineral Oil, Hydrogenated Castor Oil Petrolatum, Tritci Oil, Hydrophilic Fumed Silica, Caprylic/Capric Trigliceride, Ethylparaben, Fragrances, CI 19140.

Poziomkowe masło do ciała trochę mniej przypadło mi do gustu, głównie ze względu na średni poziom nawilżenia przy mojej bardzo suchej skórze. Powinno lepiej się sprawdzić u osób bez problemów.


Ma lekką konsystencję, ale dość trudno się wchłania, ciężko wmasowuje się w skórę, zwłaszcza, gdy przesadzimy z ilością produktu. Nie lepi się, ani nie roluje.

a tutaj krem do tortów?

Co do samego zapachu też mam małe zastrzeżenia, jest on trochę sztuczny i gdybym nie wiedziała, że to poziomka, prawdopodobnie nie zgadłabym. Tak jak w przypadku peelingu nie utrzymuje się zbyt długo.
Zawiera parafinę w składzie.

Aqua, Cetearyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, Ceteareth-20, Glycerin, Persea Gratissima Oil, Cetearyl Octanoate, Shea Butter, Isopropyl Myristate, Vitis Vinifera Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Cyclomethicone, Dimethicone Copolyol, Wheat (Trictum Vulgare) Seed Oil, Gossypium Herbaceum Extract, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Imidazolidinyl Urea, Sodium Polyacrylate, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Chlorhexidine Digluconate, Parafum, Cl 42090.

Cena to 11,90zł za 200ml produktu.

Podsumowując: jeśli macie do wyboru masło albo peeling, bierzcie to drugie ;) 
Aktualizacja włosów: Grudzień

09 grudnia

Aktualizacja włosów: Grudzień

Od czego by tu zacząć? Może od tego, że nagłe przyjście zimy bardzo mnie denerwuje. Nie widzę nic fajnego w tej porze roku, czy coś ze mną jest nie tak?

Niemniej jednak w ciągu tego miesiąca ulubioną fryzurą był koczek lub warkocz, bez problemu mogłam schować włosy przed zimnem i wiatrem.
Systematycznie wcierałam tonik Novoxidyl, który niemiłosiernie obciążał i przetłuszczał mi włosy, zmuszona byłam więc czasem myć je nawet co drugi dzień.
A efektów raczej brak:



Włosy wyglądają na bardziej gładkie, gdyż były niedługo po myciu. Lubią się wywijać i nabierać objętości gdy nawilżenie stopniowo z nich ucieka. Na domiar złego wyglądają jakby były ucięte z boku, ale uwierzcie mi, że nie są, taki jest efekt cięcia w półkole ;) Czasem tak się układają.



A tutaj na drugi dzień, po odżywce Alterra z morelą, która niestety została wycofana dawno temu. Uchowało mi się jednak prawie całe opakowanie. 

Poczyniłam całkiem spore zakupy włosowe, niedługo się pochwalę:)
To by było na tyle, miejmy nadzieję, że za miesiąc będzie lepiej.

Pozdrawiam,
P.
NOTD: Wino

07 grudnia

NOTD: Wino


Nie wspominałam chyba, że moje paznokcie na tyle spodobały się firmie Smart Girls Get More, że otrzymałam wielką paczkę z dziewięcioma lakierami do testów :) 
Przez jakiś czas będą się więc pojawiać swatche różnych odcieni.

W paczce znalazło się sporo czerwieni, pomarańczy, jeden brokat oraz zieleń. 
Dodatkiem był również najnowszy odcień o numerze 67. W pierwszym momencie byłam pewna, że to brąz ze sporą ilością czerwonych tonów, jednak na paznokciach wygląda jak bardzo ładne, ciemne (czego może na zdjęciu aż tak nie widać) wino:


Krycie podobne jak w przypadku zalinkowanego wyżej czarnego lakieru z drobinkami, 2 grubsze bądź 3 cienkie warstwy.
 Bardzo ładnie błyszczy, chciałam nawet pokazać jak wygląda bez Seche Vite ale idąc po aparat oczywiście uderzyłam o coś dłonią i ściągnęłam lakier, na dodatek w lewą. Musicie więc uwierzyć mi na słowo ;)

mała zmiana tła ;)

Trwałość lepsza niż zazwyczaj, wygląda ładnie do 3 dni. Konsystencja trochę rzadka, ale ostatecznie może być. 
Lakiery Smart Girls Get More dostaniecie w Textil Market w cenie 4,99zł/5ml lub taniej podczas promocji.

O ile lakier początkowo nie spowodował u mnie większego zachwytu, to później nie miałam ochoty go zmywać, jest bardzo jesienno- zimowy.


Wyniki konkursu BiovaxMed

05 grudnia

Wyniki konkursu BiovaxMed




Dzisiaj szybciutko ogłoszę wyniki konkursu organizowanego przeze mnie wspólnie z firmą BiovaxMed.
Zgłoszeń było ponad 50, wybór strasznie trudny, ale ostatecznie, razem z Marzeną, przedstawicielką marki wybrałyśmy dwie osoby, które zdobywają po zestawie kosmetyków.

Są to:

Kasia L. 
"BiovaxMed- stale rosnące piękno"

 oraz
 Angelika K.
"BiovaxMed- najlepszy opatrunek dla Twoich włosów' 


Dziewczyny!
Proszę o kontakt z danymi do wysyłki, koniecznie z tego samego maila, które podałyście przy wypełnianiu formularza.
Mój adres to : kosmetycznealterego(małpa)gmail.com

Dziękuję wszystkim za udział, mam nadzieję, że to nie ostatni konkurs :)
Recenzja: Revitalash

03 grudnia

Recenzja: Revitalash

Dawno temu, jeszcze w lipcu otrzymałam do testów słynny preparat Revitalash. 
Moje rzęsy były w złym stanie, co możecie zaobserwować na zdjęciach poniżej, obietnica pięknych, gęstych, grubych rzęs była więc bardzo kusząca. Recenzja jest późno, gdyż chciałam zaobserwować, jak długo widoczne będą efekty już po zakończeniu kuracji.

Otrzymałam próbkę odżywki - 1ml, który miał mi wystarczyć na 2 miesiące. Stosowałam ją regularnie, codziennie nakładając płyn tuż przy linii górnych rzęs. Dodatkowo odstawiłam zalotkę oraz bardzo rzadko malowałam oczy, ze względu, że jeszcze miałam wakacje ;)

Przez pierwszy tydzień(zdjęcie pierwsze) powieki były wyraźnie zaczerwienione i podrażnione. Zaobserwowałam też wzmożone wypadanie i tak przerzedzonych już rzęs.

Zdjęcia prezentują lewe oko, w którym rzęsy zawsze były słabsze:


Myślę, że efekty mówią same za siebie, wszystkie obietnice producenta zostały spełnione.
Efekt utrzymywał się 2 miesiące, w okolicach końca października zauważyłam już co prawda ubytek włosków, jednak nadal wyglądały lepiej, niż początkowo.
Rzęsy stały się bardziej gęste, grube, ciemne oraz dłuższe o około 2-3 mm. Pytano mnie nawet, czy mam doklejone sztuczne ;) Jakby nie patrzeć, pociągnięte jedną warstwą tuszu wyglądały spektakularnie w moim mniemaniu.

Sporym minusem kuracji jest cena, 3,5ml/6 miesięcy kuracji kosztuje aż 330zł.
Kontrowersyjny jest również skład odżywki:
Water/Aqua, Sodium Chloride, Chlorphensin, Phenoxyethanol, Cellulose Gum, Disodium Phosphate,Citric Acid, Trifluoromethyl Dechloro Ethylprostenolamide, -Phantenol (żródło: wizaz.pl)

Jak widać na drugim miejscu w składzie mamy chlorek sodu, przypuszczam, że to właśnie on początkowo podrażnił mi powieki.

Aktualnie rozpoczynam czteromiesięczną kurację odżywką FEG:


Producent obiecuje poprawę już po 2 tygodniach stosowania.
 Skład jest całkowicie naturalny:
Purified Water, Retinyl Palmitate, Punica Granatum Extract, Sodium Chloride, Cucumis Sativus Fruit Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Benzalkonium Chloride, Phenoxyethanol, Citric Acid, Disodium Phosphate, Cellulose Gum, Bimatoprost, Cucurbita Pepo Seed Extract, Vatamin B-12

edit: odżywkę otrzymałam od firmy R&D Pharma. 
Koszt kuracji  to 280zł.
Top 3 olejków do włosów

01 grudnia

Top 3 olejków do włosów

Przeglądając ostatnio moje wszystkie kosmetyki do włosów (których ostatnio ubyło, ale już nadrobiłam i kliknęłam co nie co ;) ) zaczęłam się zastanawiać, czy potrafiłabym wybrać moje 3 ulubione olejki. Moje włosy lubią co prawda różnorodność, ale jest kilka produktów, po które sięgam niezaprzeczalnie najczęściej.
Kto czyta mnie regularnie, pewnie w ogóle się nie zdziwi, niemniej jednak zapraszam do krótkiego wpisu :)

1. Olej kokosowy

Był to mój pierwszy olej, a przynajmniej tak mi się wydaje. Piękny zapach zachęcił do częstego używania, a mam to szczęście, że moim niskoporowatym włosom kokos służy. Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia o czymś takim jak porowatość ;)
Najczęściej kupowałam Efavit (nierafinowany) w Lublinie, w cenie około 15zł/200g. Niestety słoiczka na zdjęciu nie ujrzycie, gdyż dawno już mi się skończył, dostałam jednak sporą odlewkę od pewnej dobrej duszy.

2. Olejek Alterra/ Alverde
Recenzowałam po dwa z każdej firmy (spis na dole) i nie widzę między nimi różnicy prócz zapachu. Wszystkie sprawdziły się dobrze, moje włosy lubią bogate składy. Niestety przez brak dostępności wszystkie buteleczki prawie dotykają dna, Alterrę z granatem dorwałam jeszcze z wymianki.


3. Olejek Amla
Jeden z najlepszych olejków do skóry głowy, jaki miałam okazję używać. Niestety, zioła przesuszają mi długość włosów, taka butelka wystarcza mi więc na wieki. Wcześniej używałam Olejku stymulującego i odczucia miałam podobne. Pojawiło się bardzo dużo baby hair, miałam wrażenie że faktycznie odżywia cebulki (?), porost był przyśpieszony. Minusem jest wysoka cena, 55 zł ale zawsze można kupić na spółkę z kimś, choć jakby nie było, nie ma gwarancji, że wszystkim pomoże.

Recenzje:



Byłam na tyle genialna, że niechcący usunęłam posta tuż przed publikowaniem, ehh ;)

NOTD: Mariza

29 listopada

NOTD: Mariza


Dzisiaj zaprezentuję Wam tytułowy lakier firmy Mariza, który otrzymałam dzięki pani Renacie. Prawdopodobnie będzie to stała współpraca, jeśli więc macie ulubione kosmetyki z ich katalogów, dajcie mi znać koniecznie! Prócz lakieru wybrałam jeszcze słynny brzoskwiniowy peeling do ciała i poziomkowe masło, niedługo o nich usłyszycie.

Ale wracając do paznokci. Przeglądając katalog zastanawiałam się oczywiście nad produktem do paznokci, przekonały mnie swatche Antii (pozdrawiam ; ) )

Numer 46 to wyjątkowy, moim zdaniem odcień brudnego fioletu. W buteleczce wygląda na bardziej różowy, możecie to zaobserwować na zdjęciu:


Przyjmijmy więc, że bez topa SV będzie wyglądał jak na zdjęciu powyżej :)

Kojarzy mi się z innym lakierem, Celii Floris, który pokazywałam tutaj. Oba są bardzo eleganckie, choć Mariza wygląda u mnie niestety, odrobinę trupio.
Krycie określiłabym jako bardzo dobre, na upartego wystarczyłaby jedna warstwa, ale o dziwo trochę smuży. Dla większej trwałości położyłam dwie plus tradycyjnie top SV.
Pędzelek standardowy, elastyczny, nieprzycięty. Konsystencja idealna, nic nie rozlewa się na skórki.

Lakier kosztuje 7.90zł/ 10 ml.
Produkty Mariza można kupić w sprzedaży katalogowej, tak jak Avon lub Oriflame.

Przypomnienie o konkursie BiovaxMed

27 listopada

Przypomnienie o konkursie BiovaxMed

Przypominam, że jeszcze do północy 30 Listopada 2012 roku przyjmuję zgłoszenia do konkursu:



:)

Recenzja: Kallos Latte vs Kallos Carota

26 listopada

Recenzja: Kallos Latte vs Kallos Carota

Mlecznej maski firmy Kallos nie muszę przedstawiać chyba żadnej, szanującej się włosomaniaczce. Sama swoją przygodę z pielęgnacją włosów zaczynałam właśnie od niej i swoje pierwsze, litrowe opakowanie kliknęłam na allegro, dopłacając drugie tyle za przesyłkę.

Niedawno (pff, teraz myślę, że było to ponad 2 miesiące temu)  od Kokosowej Panny otrzymałam odlewkę marchewkowej maski tejże firmy, a że w internecie nigdzie nie widziałam informacji na jej temat, tym bardziej porównania, dziś więc przychodzę z takim postem.

Konsystencja jest gęsta, budyniowa
Ogólnie rzecz biorąc, maski są dość trudne do dostania, kupicie je w sklepach wysyłkowych, na allegro, jednak najtaniej będzie stacjonarnie, w sklepach fryzjerskich. Występują w różnych wielkościach, od 275 ml/ 5zł do 1 litra/ 15zł. To właśnie cena zachęca do zakupu, choć w sumie składowo nie powala, lecz na włosach obie zachowują się całkiem przyzwoicie, jako maski ale również nakładane tylko na kilka minut

Aqua, Cetearyl Alcohol, Methosulfate, Parfum, Phenoxyethanol, Methyldibromo Glutaronitrile, Hydroxypropyltrimonium Hydrolized Casein, Citric Acid, Hydrolized Milk Protein, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Cocoyl Glutamate, Methylisothiazolinone.

Aqua, Cetearyl Alcohol, Quaternium-18, Cocamidemea, Cetrimonium Chloride, Daucas Carota, Linum Usitatissimum, Sodium Dehydroacetate, Citric Acid, Parfum, CI 45100, CI 19140, Magnesium Nitrate, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone, Magnesium Chloride

Od razu powiem, że w działaniu nie widzę między nimi wielkiej różnicy ;)
 Jedyne, co trochę odstrasza mnie od maski Karota to jej zapach, intensywny, jakby kwiatowy, doprowadzał mnie do mdłości. Kallos mleczny pachnie słodko, niektórym osobom również może przeszkadzać.

Po ich użyciu włosy są miękkie i nawilżone, jednak co do wygładzenia końcówek miałabym pewne zastrzeżenia. Jeśli kupię ponownie to raczej mleczną.

Odnoszę również wrażenie ze po jakimś czasie włosy lubią się do niej przyzwyczajać, zapewne więc kolejne opakowanie będzie najmniejsze z możliwych :)

Znacie maski Kallos? 

Czym wzbogacać maski i odżywki do włosów?

24 listopada

Czym wzbogacać maski i odżywki do włosów?

Temat jakby nie patrzeć wcale nie nowy, poruszany był wielokrotnie przez inne blogerki, pomyślałam jednak, że dorzucę swoje trzy grosze.
 Przy okazji recenzji maski Gloria pisałam, że nigdy nie przemawiało do mnie kupowanie masek o niewystarczającym działaniu bądź ubogim składzie, tylko po to, aby je wzbogacać i mieszać. Inna sprawa, gdy nieświadomie kupimy taki produkt, a byłoby jednak miło zużyć go do końca. O ile masek z typowo domowych produktów dawno już nie robię, to zdarza mi się ulepszać kosmetyki. 
Zasada jest prosta: dodajemy to, co nam służy.

W moim przypadku najlepiej sprawdza się:

Gliceryna
Ma właściwości higroskopijne, jeśli z nią przesadzimy, włosy staną się "szkliste". Kilka kropel jednak napewno nikogo nie zabije, aczkolwiek wiem, że w przypadku niektórych kręconych może powodować puch. Znajdziecie ją w aptekach, kosztuje grosze.


Żel lniany
Pisałam o nim już tutaj. Niestety ostatnio mam niewiele czasu, ale sposób polecam jak najbardziej. Mieszałam go z odżywką w proporcji, mniej więcej 50/50. Siemię lniane kupiłam w dziale ze zdrową żywnościa.


Witamina E
Zdarza mi się dodawać zawartość takiej kapsułki (bądź A+E) do maski lub odżywki. Działania w sumie jako takiego nie doświadczyłam, ale napewno nie zaszkodziło;)



Olejek
Kilka kropel olejku dodanego do maski bądź odżywki poprawia wygląd moich włosów, zwłaszcza, jeśli chodzi o końcówki i ogólne wygładzenie włosów. Tutaj również nie radzę przesadzać za nadto. Na zdjęciu akurat olejek z pestki wiśni, który nie wiedzieć czemu, drażni mnie zapachem, ale działanie ma całkiem niezłe;)


Aloes 10x stężony
Jeden z niewielu produktów jakie posiadam ze strony zrób sobie krem. O ile aloes Was nie uczula (a może powodować dość silne reakcje alergiczne) można skusić się o dodanie do koszyka podczas zakupów, zwłaszcza, że kosztuje niewiele, około 6zł a jest bardzo wydajny.