28 grudnia
Fryzury i spółka
Dawńno temu obiecywałam że pokażę jakże trudne fryzury, które noszę na codzień, jak się jednak domyślacie, nie jest to nic wyszukanego...Owszem, z długich i gęstych włosów można sporo wyczarować, ale jest to dość mozolna praca, wymagająca najczęściej drugiej osoby.
Do tego dochodzi odwieczny brak czasu na wszelkie zabawy z włosami, ale od miesiąca (bądź więcej) sukcesywnie uwieczniałam wszelakie upięcia. Tak też powstał ten post :)
Kolejnym razem postaram się pokazać, co moje koleżanki potrafią wyczarować na mojej głowie, ale przejdzmy do rzeczy:
1. Włosy rozpuszczone noszę ostatnio rzadko, ze względu na pogodę. Jeśli już mam ochotę je pokazywać, związuję je w luźny koczek i chowam pod czapkę, po czym dopiero w budynku rozpuszczam.
2. Kucyk. Nie przepadam, acz zdarza mi się nosić, gdy włosy nie są całkiem proste. Nie jest to fryzura na cały dzień, lubi się zsuwać, boli mnie od niej głowa. Nie za dobrze się też w niej czuję.

3. Koczek noszony jest bezapelacyjnie najczęściej. Spinam tak włosy również na noc. Nie używam frotek do związania włosów odkąd posiadam bardzo długie wsuwki z zabezpieczeniem na końcu.
4. Koczek z warkocza, kiedyś noszony bardzo często, teraz już niekoniecznie, w sumie, nie wiem czemu ;)
5. Zwykły warkocz, na bad hair day ;)
6. Kłos, gdy mam wenę na długie siedzenie przy lusterku.
7. Warkocz na 6, arcytrudny do wykonania samemu, ale czasem mi się udaje.
8. Warkocz dobierany z jednej strony. Dopiero ćwiczę! Ostatnio baaardzo podobają mi się takie plecionki ale zazwyczaj nie radzę sobie zupełnie... Baby hair żyją swoim życiem, co widać, niektóre na karku sięgają mi już ramion, reszta w sumie też nie gorsza. Wygląda to dość komicznie, gdy zwiążę włosy w kok, ale dobrze, że są :))
Wszelkiego rodzaju akcesoria, zapomniane przez moje lenistwo. Królują kokardki :
Kremowa i różowa, złota- HM
Kwiecista i czarne- Chińczyk
Pastelowe kwiaty- New Yorker
Ufff to wszystko! Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :))