Recenzja: AA Ultra Odżywianie, Płyn micelarny do demakijażu

30 czerwca

Recenzja: AA Ultra Odżywianie, Płyn micelarny do demakijażu

Pamiętacie mój post o bielendzie?
 Wiele z Was podało mi różne propozycje jaki płyn micelarny wybrać, za co szczerze dziękuję ;)


Będąc w Rossmanie trafiłam na promocję płyny micelarnego z AA z serii Ultra Odżywianie.
 Skóry suchej nie mam, ale pomyślałam, że dodatkowe odżywienie w okolicach oczu nie zaszkodzi.
Chyba to był największy mój błąd.


Za 250 ml zapłaciłam 12zł. 
Płyn dobrze zmywa makijaż, tusz i eyeliner wodoodporny.
Nie wysusza i nie podrażnia skóry i oczu, ale! skóra jest niewiarygodnie lepka, uczucie nie mija nawet po nocy.
Zrozumiałabym  gdyby utrzymywało się ono jedynie np. w mojej tłustej strefie T, ale w okolicach oczu również nie mija co jest niezmiernie irytujące.
 Z tego co wiem jednak moja koleżanka jest z niego zadowolona i nie ma podobnych odczuć.

Gdyby nie ten jeden, zasadniczy minus napewno kupiłabym go ponownie, gdyż sprawdzał się lepiej niz Bourjois czy Ziaja, zwłaszcza, że jest w mojej opinii dużo bardziej wydajny, a zazwyczaj płyny kończą mi się niewiarygodnie szybko.
Ładnie, delikatnie pachnie.

Prawdopodobnie sięgnę jednak po inny płyn micelarny z tej firmy, być może "Ultra Odżywienie" jest w moim przypadku zbyt duże.

Używałyście płynów micelarnych z AA?
NOTD: Cieniowane

28 czerwca

NOTD: Cieniowane

Dzisiaj ponownie zaprezentuje cieniowanie, jak się zapewne domyśliłyście po tytule.
Udało mi się, a przynajmniej tak mi się wydaje, dużo ładniej wycieniować by nie było widocznego przejścia. 
Jak myślicie? :)



Bazą ponownie był nudziak wibo prezentowany już tutaj.
Cały manicure bardzo zwraca uwagę, ale ponownie odnoszę wrażenie, że mam za długie paznokcie, mimo, że ostatnio skracałam je do samego opuszka. 
Dziwna sprawa :D 

Użyłam:


plus SV :)

Macie już dość moich cieniowań, czy jeszcze nie? :)
Recenzja: Alverde, olejek Patchouli i Cassis

27 czerwca

Recenzja: Alverde, olejek Patchouli i Cassis

Niedawno uświadomiłam sobie, że na dobrą sprawę zostało mi 4 olejki do włosów w tym dwa na wykończeniu. Jednym z nich jest Olejek Alverde Patchuli i Casiss, który udało mi się zdobyć dzięki kuzynowi w kwietniu.

Nasłuchałam się ohów i ahów na jego temat, zwłaszcza, jeśli chodzi o zapach i muszę powiedzieć, że trochę się zawiodłam. Dla mnie pachnie czymś ziemistym, z odrobiną porzeczki. Przypuszczam, że ta pierwsza nuta zapachowa to własnie patchouli. Nie jest to zapach brzydki, lecz mnie nie porywa, jest neutralny.
Za 2,75 euro otrzymujemy 100 ml produktu w świetnym opakowaniu z pompką.
 Opakowanie napewno sobie zostawię, być może przeleję do niego olejek Alterra :)
Podobnie jak mieszanki olejków Alterry również i Alverde przypadło mi do gustu. 

Na moich dość zdrowych włosach co prawda cudów nie działa, ale utrzymuje pewien stan gładkości i nawilżenia włosów. Po zmyciu i zastosowaniu odżywki bądź maski są miękkie i łatwo się rozczesują.
Wydajność określiłabym jako dobrą, na moje włosy wystarczy 1.5- 2 łyżek oleju. 
Posiada znak Vegan.

 W składzie mamy olej słonecznikowy, sojowy, olej palmowy, olej z czarnej porzeczki, oliwa z oliwek, olej migdałowy, olej jojoba,  olej z pestek winogron.
Ciekawe połączenie, olejków jednak jest sporo mniej niż w przypadku Pomarańczy i Brzozy z Alterry

Czy jest to produkt, do którego wrócę?
Napewno nie, jeśli będę musiała przepłacać na allegro, równie dobrze mogę sięgnąc po Alterrę. 
Jeśli jednak będę mieć możliwość zakupu w normalnej cenie, bądź złożyć zamówienie u którejś z włosomaniaczek, chętnie skorzystam, choć wiąże się to z kosztami przesyłki i oczywiście nie opłaca się kupić tylko jednego produktu.
W grę wchodzą wtedy raczej tylko hurtowe zakupy ;)

Macie jakieś doświadczenia z marką Alverde?

Recenzja: La Rosa, sypkie cienie mineralne

25 czerwca

Recenzja: La Rosa, sypkie cienie mineralne

Dzisiaj przychodzę z prezentacją i moją opinią na temat cieni mineralnych La Rosa :) 
Testowanie ich trochę mi zajęło, bo nigdy nie miałam do czynienia z takim wynalazkiem, poza tym, nie chciałam Was pozamęczać postami nt. współprac. Musi być jakaś równowaga moim zdaniem.

Od sklepu futurosa.net otrzymałam 6 słoiczków w kolorach wybranych przeze mnie. 
Część mnie zachwyciła, część nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia.

Wszystkie cienie kosztują 25zł/3g. 
Duży minusem moim zdaniem jest brak sitka, jeden nieuważny ruch i po cieniach.

nr 40- Amethyst, wykończenie półmatowe

Mój ulubieniec.
 Dzięki półmatowym wykończeniu na powiece wygląda identycznie jak w słoiczku. Nie blednie. Pokazywałam go tutaj .  Znajdziecie tam również krótką recenzję użytych odcieni.
nr 31- Tourmaline, rozswietlający
Ten cień bardzo mnie zawiódł, być może przez swoją srebrzystość i połyskliwość, gdyż producent opisuje go jako miętowo- srebrnego. 
Na powiecie praktycznie traci swe miętowe właściwości, a szkoda. 
Widać to na swatchu.

nr 35- Diamond, rozświetlający
Bardzo połyskujący cień, na powiece wygląda jaśniej( patrz makijaż) Ładnie rozświetla oczy.
na bazie virtual, nakładane na mokro

nr 14- Fluorite
Piękny, bakłażanowy odcień, intensywnie napigmentowany. 
Świetny do makijażu wieczorowego. 
Może sprawiać kłopoty przy aplikacji, ale w przypadku takich cieni jest to normalne, lepiej więc zacząć od makijażu oczu, a później twarzy.


Brąz w ciepłym odcieniu, z masą złotych drobinek, które niestety, bardzo się osypują, pozostawiając jedynie złoty połysk. Najbardziej kłopotliwy z całej szóstki.

 Jak widać do tego cienia dostała się prawdopodobnie wilgoć, nie wiem jakim cudem. U mnie wygląda sztucznie, gdyż moje powieki są w dziwnym, żółtawym odcieniu. 
Mocno napigmentowany, u innych osób może się sprawdzić.


Do nakładania cieni używałam pędzelka z syntetycznych włosiem. 
Prócz tego, że starł się z niego napis, nie mam mu nic do zarzucenia. 
Mimo wielokrotnego prania jego stan jest niezmieniony.



To tyle na dziś ;) 
Miałyście styczność z kosmetykami firmy La Rosa?
Kosmetycznie, choć nie do końca

24 czerwca

Kosmetycznie, choć nie do końca

Wczoraj zabrałam się za odgruzowanie mojej pseudotoaletki.
 Mój pokój to wieczne pobojowisko, ale uznałam, że czas coś z tym zrobić. Nie jest to szczyt moich marzeń, ot zwykły, stary stolik, przyjmijmy, że retro, gdyż jest starszy ode mnie. 
Powinien stać do okna, jednak narazie nie ma takiej możliwości.

Muszę zetrzeć papierem ściernym tą dziwną warstwę farby i myślę też nad pomalowaniem ramy lustra na jakiś kolor, kremowy, biały (nogi stolika i szuflada są w tym odcieniu) lub złotym.
Chciałabym oczywiście toaletkę z pierwszego zdarzenia, białą, z Ikea, do tego białe, proste meble, ale po swojemu urządzę dopiero swoje mieszkanie za x lat.
po lewej pudełko na biżuterię

W planach mam jeszcze kupno papierów do obklejenia pudeł z kosmetykami ( nie wiem czemu mam dziwne zamiłowanie do takiego przetrzymywania swoich rzeczy) w pastelowych kolorach lub coś w kwiaty vintage. Z tej przyczyny kosmetyków narazie na niej nie ujrzycie;)

Tak więc wczoraj dorwałam się szklanego pojemnika, czy może jest na to lepsza nazwa?
W każdym bądź razie moja rodzicielka zakupiła go w sklepie po 5 zł w tejże cenie. Czasem warto zajrzeć do takich sklepów ;)
Wypełnienie wolałabym ładniejsze, nie plastikowe ale wmawiam sobie, że pasuje do żółto- pomarańczowych ścian ( które przy najbliższym malowaniu mam zamiar zmienić na kremowe). 
Mniejszy pojemnik to pozostałość po świeczce, wysypałam go szklanym wypełniaczem, chyba są to stare koraliki ;)
Zawsze lepsze to, niż pałętanie się pędzli po całej kosmetyczce.

Po drugiej stronie lustra stoi mój zegarek i pudełko na drobiazgi:


Gdy uda mi się wszystko urządzić pewnie pochwalę się moim stolikiem w całości, a nie we fragmentach ;)
Jeśli będzie czym, oczywiście, choć ja sama uwielbiam oglądać jak dziewczyny urządziły sobie taki kącik.
Wczoraj Burn zauroczyła mnie tym, jak przechowuje swoje pędzle *.*
Miłej niedzieli :)
NOTD: Pastelowy gradient

23 czerwca

NOTD: Pastelowy gradient

Od dawna chodziły za mną cieniowane paznokcie, lecz cóż z tego, skoro nie potrafiłam ich wykonać?
Pierwsze podejście było nieudane- za dużo machania gąbką spowodowało brzydki, marmurkowy efekt.
Gdy ostatnio nie miałam weny na malowanie paznokci, sięgnęłam więc po nudny lakier wibo o numerze 351, za którym nota bene, jakoś nie przepadam.
 Pomyślałam jednak, że fajnie komponowałby się z lawendowym odcieniem My Secret nr 147, akurat miałam czas i tak oto usiadłam do mojego drugiego cieniowania w życiu.

Czy się udało?
Zerknijcie same ;)




Nie jest idealnie, ale lepiej niż ostatnio. Pastelami dość łatwo się cieniuje przez ich rozbielenie i średnie napigmentownie. Widzę niedociągnięcia, ale to napewno nie ostatni mani wykonany tą techniką.

Laikom polecam tutorial Nailasaurus, która w przystępny sposób zdradza jak się do tego zabrać :)
Żałuję, że nie dałam koloru pośredniego dodatkowo na środek, tylko mieszałam na gąbce (patrz:turtorial), z bliska wyglądałyby wtedy równie dobrze jak z daleka.
Aparat dodatkowo wyostrzył ciapki, ale na żywo nie wyglądają tak źle ;)

Macie jakieś ulubione połączenia kolorystyczne? 
Ja następnym razem skuszę się na miętowo- srebrne cieniowanie ;)
Włosy dysplastyczne?

22 czerwca

Włosy dysplastyczne?

 Dzisiejszy post będzie niestety, pełen domysłów i przypuszczeń, gdyż w internecie ani u dermatologa nie udało mi się zebrać konkretnych informacji.

Od około dwóch lat na mojej głowie mogę znaleźć grube, nierówne w powierzchni, szorstkie włosy.
Być może miałam je już wcześniej, lecz nie zwróciłam na nie uwagi, ciężko stwierdzić, jednak teraz moja głowa usiana jest baby hair wyglądającymi niczym sprężynki. 
Początkowo są bardzo delikatne, później niestety, przestają rosnąć niezauważone.
Po samym myciu, gdy włosy są dobrze nawilżone są mało wyczuwalne, im dalej jednak, coraz bardziej mnie irytują.
Mam nawet głupi nawyk ciągnięcia włosów gdy się nudzę/denerwuje, co wygląda dość komicznie.
Ich występowanie naprawdę by mi nie przeszkadzało, gdyby nie wspomniana już ich szorstkość i suchość oraz ilość, gdyż odnoszę wrażenie, że jest ich coraz więcej.

Nie jestem lekarzem ani tym bardziej trychologiem, jednak miałam spory problem ze stwierdzeniem, czy są to włosy dysplastyczne czy dystroficzne, ale porównując zdjęcia moje z tymi, które widzicie), śmiem twierdzić, że są to włosy dysplastyczne


Włosy dysplastyczne na zdjęciu 1 -A i B oraz 2
zródło


Włosy dystroficzne zaś:
" Włos dystroficzny wykazuje wybitne zmniejszenie grubości korzenia, nie ma pochewek, a w miejscu największego zaniku dochodzi do jego odłamania. Włos przypomina zaostrzony ołówek o różnej długości szpica. Włos, którego korzeń jest ułamany w miejscu mniej lub bardziej gwałtownego przewężenia także nazywa się dystroficznym."

Każdy człowiek ma określoną ilość procentową takich włosów, w prawidłowych trichogramie nie przekraczają one jednak kilku procent. Być może u mnie ale także u moich kilku koleżanek ta ilość jest zwyczajnie zwiększona ? Pojęcia nie mam.
Jedna z nich pytała nawet dermatologa i nie bardzo wiedział co powiedzieć, zalecił witaminy.

Przyczyn, niestety nie udało mi się znaleźć nawet na forach zagranicznych.
 Sądzę, że może być ich naprawdę dużo, poprzez uwarunkowania genetyczne, hormony, dietę, pielęgnację.

Po co więc piszę tak ogólnikowego posta? 
Otóż być może czytają mnie osoby poszukujące informacji na ten temat, ale również posiadające wiedzę o przyczynach występowania takich włosów i dadzą znać w komentarzu bądź podsuną link ;)

Szampon coraz bardziej się wypłukuje, dodatkowo widać moj ciemniejszy odrost. Szkoda tylko, ze bez flesza rozjasniona długość nie wygląda tak ładnie,niestety.
Pozdrawiam ;)

Blogowa zbiórka dla zwierzaków! Oddaj kosmetyk, uratuj życie

21 czerwca

Blogowa zbiórka dla zwierzaków! Oddaj kosmetyk, uratuj życie

Dzisiaj tylko krótkie, aczkolwiek bardzo ważne info o blogowej akcji na rzecz zwierząt prowadzonej przez fundację Agapeanimali. 


Cała akcja polega na wysłaniu przez nas do 6 lipca 2012 roku niepotrzebnych nam kosmetyków/biżuterii/akcesorii/rękodzieła. Wszystko musi być w jak najlepszym stanie, oczywiście. 
Nadesłane przez nas paczki zostaną grupowo licytowane od 1 Sierpnia 2012, a dochód przekazany na leczenie i utrzymanie kociaków oraz ich sterylizację.

Po wszelkie informacje zapraszam Was do jakże zaangażowanej Siempre.
Recenzja: La Rosa, mineralny podkład w pudrze

20 czerwca

Recenzja: La Rosa, mineralny podkład w pudrze

Dziś przedostatnia porcja recenzji kosmetyków mineralnych La Rosa, tym razem jest to Mineralny podkład w odcieniu 55- Almond.


Twarz:
mieszana, w kierunku tłustej, rozszerzone pory, problemy skórne, choć nie uważam jej za tragiczną ;)
Na zdjęciu jedna warstwa zwilżonym flat topem La Rosa plus jedna na sucho, dokładnie rozprowadzona/

Co mogę powiedzieć? 
Pomijając, że kolor stosunkowo jasny, z wykończeniem satynowym bardzo się odcina, mam wręcz wrażenie, że podkresla moje rozszerzone pory
To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że o wiele lepsza byłaby dla mnie formuła matująca
Bardzo słabo kryje, trzeba nauczyć się z nim pracować i stopniować efekt. 
Nie czuję się z nim komfortowo, mimo, że nie jest wyczuwalny na twarzy. 
Nie zatyka porów i pozwala skórze oddychać.
Fanki minerałów o skórze normalnej/ suchej powinny być zadowolone, ja niestety nie mogę tego  powiedzieć.

Być może to przez mój brak doświadczenia z kosmetykami mineralnymi, jednak konsultowałam się z dziewczynami co robię nie tak i naprawdę nie mam pojęcia.

Kombinowałam, szukałam informacji, ale dziewczynom o cerze jak mojej stanowczo nie polecam tego produktu.

Cena to 30zł/4.5g na stronie Futurosa.net

Używacie podkładów mineralnych?
TAG: Lubię to!

19 czerwca

TAG: Lubię to!

Jako, że ostatnio mam gorszy czas i ciągle siedzę, marudzę i nie mam energii postanowiłam sam odpowiedzieć na TAG: Lubię to ;)
Może to zmotywuje mnie do działania...


 Zasady:
1. Banerem jest wklejone zdjęcie.
2. Napisz kto Cię otagował.
3. Wypisz wszystkie drobne rzeczy, które przychodzą Ci do głowy, które lubisz, które czynią Cię szczęśliwą, te wszystkie drobnostki, dla których warto żyć. Szczególnie te najdrobniejsze i te, które wydają się zbyt banalne, by je wymienić, ale które poprawiają Ci humor.
4. Otaguj kilka osób.

 A więc, lubię:

uśmiech obcych ludzi
malować paznokcie
długie włosy
herbatę earl gray 
czytać ksiązki do późnej nocy
przesiadywać na parapecie
maj
blogować
oglądac filmiki na yt
przesiadywać na wizazu
zapach skoszonej trawy
kawę w każdej postaci
gofry
świeże kwiaty 
męskie dłonie 
muzykę
dni wolne
vintage/retro
dobre wspomnienia 
perfumy Litte White Dress z Avonu
jeśli czujecie chęć opowiedzieć, co lubicie, czujcie się zatagowane ;)
Reportaż o włosomaniaczkach w E!Stilo

16 czerwca

Reportaż o włosomaniaczkach w E!Stilo


Jak widać świat włosomaniaczek zatacza coraz szersze kręgi :)

W nowym wydaniu dwumiesięcznika E!Stilo ukazał się reportaż o włosmaniaczkach. 
Piszę o tym, nie tylko dlatego, że szeroko zakrojony temat dbania o włosy niezmiernie mnie interesuje, ale również dlatego, występuję jako jedna z 3 włosomaniaczek, razem z Anwen i BlondHairCare. 
Chciałabym jedynie podkreslić, że żadna z nas nie robiła za ekspertkę,każda opisała swoją historię


Propozycję o udział w reportażu dostałyśmy już około 2-3 miesiące temu, jednak do końca nie było wiadomo czy artykuł zostanie przyjęty przez Redaktor Naczelną, czy zostanie zaakceptowany i czy w ogóle się ukaże.
Uważam, że Ewa, autorka tekstu i włosomaniaczka we własnej osobie sama powinna założyć bloga:)
W moim mniemaniu ma lekki styl pisania przez co świetnie się ją czyta jednym tchem. Dziękuję za świetną rozmowę:)

E!Stilo to pismo poruszające tematy ekologiczne i lifestylowe.
Cena to 9,90 zł i szukajcie raczej w Empikach, gdyż dostęp jest bardzo trudny, ze względu na mały nakład.
Swój otrzymam dopiero po weekendzie, gdyż w moim mieście nie dostałam, niestety ;)
Zdjęcia robiła Anwen. 

pozdrawiam Was ciepło :)

NOTD: Chaber

14 czerwca

NOTD: Chaber

O tym lakierze myślałam od dawna. 
Ciągle jednak zastanawiałam się, czy aby napewno jest mi potrzebny. 
Żałuję, że tak długo zwlekałam z jego zakupem! 
Miss sporty o numerze 320 to piekny, kremowy chaber, kryjący po dwóch warstach, o ładnym połysku:


Na zdjęciach E8w1 + 2 warstwy+ SV
Paznokcie wyglądają dość dziwnie, ale z tego co pamiętam, wcześniej robiłam pranie i wyglądają troche jak bezkształtne łopaty, wybaczcie ;)


W slońcu ma w sobie cos z fluo, jednak w pomieszeniach wygląda na bardziej stonowany: 

Lakier ma fajny, szeroki i dobrze przycięty pędzelek, osobom o mniejszej płytce może jednak przeszkadzać. Niestety, nie grzeszy trwałością, mimo SV ściera się po dwóch dniach, nie odpryskuje.
Niemniej, jest to mój ulubiony odcień ostatnimi czasy, jednak gdy wykończę buteleczkę, zakupię jego kolorystyczny odpowiednik MIYO Provocation, jeden z 32 nowych odcieni.
 Porównanie zrobiła już Shopping Monster klik.
Miss sporty do zdobycia w Rossmannach w cenie 5,99zł , MIYO zaś w dobrze zapatrzonych drogeriach, za zawrotną sumę 3,49zł, jednak z tego co pamiętam, ostatnio małe lakiery kosztowały o złotówkę mniej...cóż, duże zainteresowanie lakieromaniaczek chyba zrobiło swoje ;)

Pięknie wygląda również na stopach.

Czujecie się skuszone? :) 
Czy może chaber Was nie przekonuje? 

Włosowe zakupy

13 czerwca

Włosowe zakupy

Przez jakiś czas zabierałam się do uzupełnienia mojego arsenału (choć znowu nie jest znowu aż taki ogromny) kosmetyków do włosów. 
Jak na złość kilka produktów skończyło w jednym czasie, gdy portfel świecił pustkami. 
Wkońcu kliknełam co potrzeba na doz.pl.
Dodatkowo, jakiś czas temu miałam okazję zamówić sobie kolejne produkty marki Alverde więc cierpliwie czekałam na paczkę.
 Pominę fakt, że przez różne perturbacje paczka przyszła do mnie po 2 tygodniach.
 Nie mam pytań...ale grunt, że jest :)

Maska Pilomax Kamille - 25.40 zł na doz.pl w promocji

Kupiłam ją na spółkę z koleżanką, gdyż jest naprawdę ogromna, 480g
Samej ciężko byłoby mi ją zużyć, mimo, że sięgam po nią bardzo często.
 To chyba najlepszy dowód, że moja recenzja nie była koloryzowana ;)
Małe opakowania skończyłam już dawno, zdążyłam więc za nią zatęsknić ;)

Kuracja wzmacniająca Joanna Rzepa 8,39zł
Kiedyś już jej używałam, bez większych efektów, niestety. 
Skusiłam się ponownie po zobaczeniu zdjęcia porównawczego włosów Choccolate. 
 O Produkcie mówi tutaj .
Narazie jednak czeka na swoją kolej, gdyż testuję wcierkę z półproduktów

Maseczka z glinki około 3zł

Glinkę kupiłam z zamiarem dodawania jej do masek do włosów, ale jednak nie jestem przekonana ;) Próbował ktoś? 

Olejek Alverde Sport


Olejek Alverde arganowo- migdałowy na końcówki
Maska(kuracja?) do włosów z morelą i kwiatem cytryny

Serum na końcówki Marion- 11,99zł w DN 


A teraz nadal czekam na resztę paczek :) 
Kupiłyście sobie coś interesującego do włosów? :) 
Czerwcowa aktualizacja włosów - odcinek drugi

11 czerwca

Czerwcowa aktualizacja włosów - odcinek drugi

Wspominałam, że nie lubię poniedziałków?
 Nie ma to jak nie zabrać parasola, bo rano ładnie i słonecznie, brawa dla mnie.
Gdy wkońcu zdecydowałam się wyjść ze szkoły, z miejsca ochlapał mnie samochód.

A robiąc zdjęcie w szkole (łazienka) pewne panie myślały chyba, że "strzelamy sobie słit focie" bo wychodząc uświadczyłam ironicznego komentarza " Oh, jaka ja jestem piękna" i mówi to osoba, od 5 minut podziwiająca swe odbicie w lustrze. Niezła hipokryzja. 
Pozdrowienia dla pań jeśli mnie czytają, jakby nie było ;)

Ale nie o tym. 
Dzisiaj próbowałam wyrównać mój ogon przecudnej urody. 
Koleżanki miały nie lada wyzwanie i nieźle się nagłowiły.
 Narazie ściełam tylko 2- 2.5 cm. Lepiej za mało niż za dużo.
 Za jakiś czas znów pójdą w ruch nożyczki. Co prawda, narazie idealnie nie jest, ale będę nad tym pracować.

Brak gładkości i fala na włosach to efekt spryskania włosów wodą przed strzyżeniem. Wyglądają, jakby były zupełnie pozbawione nawilżenia i nieolejowane przez kilka miesięcy ;) ale mogę Was zapewnić, że ich stan od ostatniego zdjęcia się nie pogorszył, ba! wręcz poprawił się! 

Teraz dodatkowo zmokły i nie pachną zbyt przyjemne, fuj! nie ma nic gorszego niż spryskanie włosów wodą z kranu a potem dodatkowo deszczówką.

Przypomnijmy jak było:

Teraz pozostaje mi dzielni zapuszczać i równać, również boki...

Lepiej? 
Wasz poniedziałek też był co najmniej nieprzyjemny, czy tylko ja mam pecha?
Spotkanie zamojskich bloggerek kosmetycznych

10 czerwca

Spotkanie zamojskich bloggerek kosmetycznych


A może by się tak spotkać i poznać? 

Organizacji spotkania podjęła się Ruda Mietła z bloga http://jwhitepearls.blogspot.com/
Planowany termin to 1 lipca bieżącego roku o godzinie 15 na Starym Mieście.
Osoby z okolic Zamościa prowadzące blogi kosmetyczne również mile widziane ;)

Zapisy pod postem u Mietły tutaj

Od siebie chciałabym dodać jedynie o sprawne decydowanie się, gdyż za jakiś czas lista prawdopodobnie zostanie zamknięta ze względów stricte organizacyjnych, gdyż chciałybyśmy nie wypaść gorzej od innych dziewczyn ;)

p.s Przeszkodo, na Ciebie patrzę!
I nie wykręcaj się ;) 

p.s x 2 Będzie miło, jeśli osoby z naszych okolic posiadające blogi 
poinformują u siebie o spotkaniu :)
Recenzja pędzli do podkładu: Hakuro H52 oraz La Rosa

09 czerwca

Recenzja pędzli do podkładu: Hakuro H52 oraz La Rosa

Chyba przyszedł czas na recenzję pędzli do podkładu Hakuro H52, który nabyłam w lutym oraz La Rosa w  ramach współpracy. 

Początkowo chciałam spróbować czy jest jakaś zasadnicza różnica w efekcie jeśli chodzi o nakładanie podkładu palcami a pędzlem. 
Paczkę dostałam i myślę " fajny bajer, nic więcej" . 
Jednak dłuższym używaniu jednak okazało się, jak bardzo można się przyzwyczaić do wszelkich udogodnień:)

Pierwsze co rzuca nam sie oczy, to rozmiar pędzli. La Rosa jest zdecydowanie mniejsza oraz lżejsza, prawie o połowę od Hakuro. 
Coś dla osób, które często podróżują i liczą się z wagą każdego elementu kosmetyczki. 
Oba pędzle mają bardzo przyjemne i miękkie włosie.

Zasadniczą według mnie różnicą między nimi, jest ich zastosowanie:


Gęstym pędzlem, delikatnie ściętym na brzegach w kulkę bez problemu nałożymy podkłady płynne

jednak do kosmetyków o bardzo gęstej konsystencji nie będzie się nadawał.
Oczywistą wadą ilości włosia jest trudność w myciu
Na zdjęciu widać plamkę podkładu, której nijak nie da się doprać. 
Od lutego wypadło mi z niego tylko 2 włoski. 
Włosie nie uległo zmianie.

Pędzel La Rosa świetnie zaś sprawdza się przy nakładaniu pudrów sypkich bądź mineralnych
Włosia jest zdecydowanie mniej i jest ono dłuższe niż w przypadku pędzla Hakuro.
Uległo ono niestety delikatnej degradacji, na brzegach i nie tylko widoczne są 'skręcone" końce. 
Nie stracił na miekkości.
 Jak dotąd wypadły z niego 4 włoski. 
O dziwo, schnie on dłużej. 
Łatwiej się dopiera.

Wielkością są dość podobne, jednak LR jest mniejszy:

Jego znaczną wadą , jak sie okazało zły klej, pędzel delikatnie zaczął się ruszać.
 Dodatkowo, Hakuro jest moim zdaniem lepiej wykonany jeśli chodzi o szczegóły:
W LR skuwka jest jakgdyby jedynie włożona w trzonek, w H zaś zagięta i przymocowana.

 Na kolejnym zdjęciu widać podobną zależność:
Być może dzięki tym detalom Hakuro jest porządniejszy i mniej boję się, że niedługo będzie nadawał się do wyrzucenia bądź włosie zacznie całkowicie migrować.

Mimo, że cena jest podobna, H52 około 30 zł na allegro, drugi zaś około 25 zł w sklepie futurosa.net, lepiej jest moim zdaniem, zainwestować w produkt polskiej firmy Hakuro, przynajmniej do czasu aż La Rosa nie dopracuje swoich pędzli. 

Nie twierdzę, że jest to zły pędzel, jednak w porównaniu wypada trochę blado. 

Macie swoje ulubione marki pędzli do podkładu?