Dziś post z serii mało ambitnych jak dla mnie.
Przez upał nie mam weny na pisanie długich notek, czuję się jak "mokry chomik na patelni".
Pokażę więc jakie cienie pojedyncze, które posiadam.
Przez upał nie mam weny na pisanie długich notek, czuję się jak "mokry chomik na patelni".
Pokażę więc jakie cienie pojedyncze, które posiadam.
Wbrew pozorom nie tylko INGLOT oraz KOBO, gdyż zaplątał się nawet jeden CATRICE ;)
Ale to taka wisienka na torcie ;)
Gdy nie miałam jeszcze kolorowej palety 120, w stronę stoiska Inglota kierowałam się z obłędem w oczach. Tyle kolorów! Który wybrać?!
Chyba nie tylko ja doświadczyłam tego jakże poważnego dylematu.
Najwięcej posiadam cieni Vertigo, były tanie ( 12zł sztuka) a teraz cena niestety bardzo poskoczyła, bodajże do 18zł.
Zazwyczaj obowiązuje na nie promocja, kup jeden, drugi za pół ceny, jednak trzeba się dopytywać.
Ostatni, ciepły brąz dostałam na urodziny, jednak kompletnie do mnie nie pasuje, oko wygląda na zmęczone. Dodatkowo, tradycyjnie, zdążyłam już go potłuc.
Uznajmy więc, że to pigment ;)
Uznajmy więc, że to pigment ;)
wszystkie cienie pokazane są na bazie virtual |
![]() |
jasny brąz po lewej to cień double sparkle ze zdjęcia poniżej |
Najmniej używanym przeze mnie cieniem jest kawa z mlekiem w formule double sparkle. Nie tylko mi nie przypadła ona do gustu.
Słaby pigment sprawia, że cień praktycznie nie jest widoczny na mojej powiece.
Najczęściej zaś sięgam po cień 110 AMC Shine, idealnie nadaje się do rozświetlania ok.
Z czasem jednak mój zapał osłabł, za to wyobraźnię zaczęły rozbudzać nowe na polskim rynku, cienie Kobo.
Ostatecznie, poprzez wysoką ich cenę, posiadam tylko dwa, kupione w promocji. Jednym z nich jest słynny odcien Golden Rose, a drugi to Pale violet pokazywany już tutaj.
Całkiem ciekawy odcień i dziwię się, że nie zyskał takiej sławy jak GR.
Zazwyczaj jednak gdy przychodzi co do czego, mój makijaż ogranicza się do kreski eyelinerem, tuszu i ukryciu niedoskonałości.
Jakież to życiowe, nieprawdaż?
Po wszystkich peanach o kameleonie nr 410 od Catrice skusiłam się i ja.
Fakt faktem, nie żałuję, ale gdy tylko przyniosłam go do domu, był już w stanie jak widzicie.
Na wielu blogach mogłyśmy zobaczyć piękne makijaże z jego udziałem.
Planujecie jakieś zakupy w Inglocie bądź Kobo?
Ja z chęcią przygarnęłabym matowy, cielisty cień, jednak narazie mi nie po drodze ;)
Witaj ! :D
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twój kolor włosów :) sama mam rude ale kolor bardzo sie wypłukuje, chciała bym spróbować szamponetkami marion.
1 Jestem ciekawa w jaki sposób nakładasz ??
2 pienią się jak szampon do włosów ??
3 czy dodajesz do tych szamponetek zwykły szampon ??
4 Ile opakowań uzwyasz przy jednym razie ??
Uff to chyba na tyle tych pytań :) wybacz za numeracje pytań może to niegrzeczne ale trochę ułatwia :P BARDZO PROSZE O ODPOWIEDŹ :) wyjedźam na wakacje i chciała bym cos zrobic z moimi włosami ;((
POZDRAWIAM, PAULA :)
jest już cała notka o moim sposobie farbowania...
Usuń1.nakładam najzwyczajniej na świecie.
2. trochę się pienią przy końcowym masażu ale napewno nie jak szampon
3. nie dodaje szamponu, gdyż rozcieńczyłoby to pigmenty i nie uzyskałabym oczekiwanego koloru
4. zużywam dwa opakwania.
dziękuję za odpowiedź :) ciekawiło mnie czy nakładasz jak farbę pędzelkiem czy jak szampon :P bo masz równiutko położony ten kolor ;)
UsuńPozdrawiam ^^
Ładne cienie. Post w sam raz dla mnie bo aktualnie przymierzam się do kupienia cieni - zapewne z inglota. I właściwie, mój codzienny makijaż wiele nie rózni się od Twojego :)
OdpowiedzUsuń"Mokry chomik na patelni"... Skąd ja to znam? Też nie znosze upałów^^
Pozdrawiam ;*
cienie Vertigo właśnie wycofują, jest na nie promocja, za Kobo nie przepadam wolę cienie Inglota :)
OdpowiedzUsuńŚwietne są te kolorki :)
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podobają te cienie z Kobo :)
OdpowiedzUsuńCienie Kobo z serii Fashion szczerze uwielbiam, mam ich już kilka i kiedyś chciałabym mieć wszystkie z tych kolorów *,* Do Inglotów też pałam coraz większą ilością, ale jednak nadal bardziej mnie ciągnie ku Kobo... Z Inglota na jesień planuję kupić słynne 420P.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię cienie Inglota i Kobo, choć w przypadku tej drugiej firmy uwielbiam pigmenty :) chociaż ostatnio zakochałam się w cieniach Rimmel, ze względu na trwałość ^^
OdpowiedzUsuńdokładnie, denerwuje mnie że mam sporo kolorów a i tak wiecznie używam brązowych cieni z oh so special ;P
OdpowiedzUsuńCienie vertigo to jedyne cienie z Inglota, które u mnie są trwałe ;)
OdpowiedzUsuńKobo ma bardzo fajne cienie, jednak dla mnie 17,99 jak ze jeden cień do powiek to za dużo. Zwłaszcza, że ograniczam się do kreski linerem i tuszu do rzęs, a cień do naprawdę nieczęsto używam :P
OdpowiedzUsuńKobo ma dużo ciekawych kolorów, ale faktycznie z ceną, przynajmniej za wkłady, mogliby trochę przyhamować ;) Powinni mieć je w tej samej cenie co Inglotowe wkłady, w końcu są nieco mniej znaną marką i w ten sposób byliby bardziej konkurencyjni. Sama spotkałam się z tym, że wiele osób widząc ładny cień z Kobo, mówi, że poszuka sobie podobnego w Inglocie i jeszcze niewiele dopłacając dokupi drugi ;)
OdpowiedzUsuńMimo to ja z obiema markami dopiero się zapoznaję, więc cena to jedyny aspekt, co do którego mogę się teraz wypowiedzieć ;)
jakaś chyba ost. promocja na cienie KOBO była, oczywiście dowiedziałam się po fakcie, a teraz pigmenty w super cenie!
UsuńJeeej, zawsze jak wejdę do Inglota, to zapominam, po jaki cień właściwie przyszłam i gorączkowo się zastanawiam, co wybrać i w jakiej ilości, żeby nie wyjść stamtąd spłukaną ;D
OdpowiedzUsuńswietna jest ta soczysta zieleń i żółcień od inglota, posiadam coś podobnego z miyo, ale cena jest znacznie niższa:) z kobo miałam kiedyś jasno różowy cień, ale moja kotka go zrzuciła z toaletki i zrobiła z niego pigment:) mają tyle ciekawych kolorów ze nigdy nie mogę się na nic zdecydować:<
OdpowiedzUsuńCo do Kobo, to obecnie w Naturze jest promocja na cienie prasowane i sypkie. To zachęciło mnie,żeby spróbować coś zaszaleć z tym Kobo;)a że obniżka jest całkiem zadowalająca (sypkie perłowe - 5.99, matowe - 6.99, wkłady do paletki - ok.9.00, a w słoiczku - chyba ok. 11.00) - to wyszłam z Natury bogatsza o 4 sztuki dodatkowych cieni;)
OdpowiedzUsuńZaopatrzyłam się w osławiony Golden Rose, Green Pistachio (rewelacyjna opalizująca zieleń), z pigmentów Gold Dust i Mint Cream (wzięło mnie coś ostatnio na mięty, pistacje, limonki etc.;)).
a to dziwne ze ci się az tak pokruszły kameleon mi on nawet sie nie kruszy przy nabieraniu
OdpowiedzUsuńŚrednio nasycone są te cienie... niestety. Kobo nie znam, ale Inglot nie poraża mnie jakoś wyjątkowo :) Pozostaję przy pigmentach MAC. Te to mają odcienie! :)
OdpowiedzUsuńmatowy cielisty cien moge polecic Tobie z inglota nr 353 ;)
OdpowiedzUsuńmac- mam 4 pigemnty niestety ale wcale super nie sa oprocz aurory . kupilam chocolade brown i tylko z czarnym cieniem roztarty jest ladny,daja efekt tafli ale niestety z trwaloscia srednio nawet na bazie mi sie rozmywaja
OdpowiedzUsuńnebula spoko ciemny braz a naked rozczarowanie krol jest nagi ostatnio dorwalam holograficzny cien z lovely to jest bajkaa za 7zl taupe z polyskiem rozowo lososiowym a efekt jak patina/vex
kobo -kupilam cooper super jak mac miedziano-rozwozloty ale w promocji wiec waznosc tez dyskusyjna za 3 zl , maty napigmentowane ale inglot jednak daje lepszy efekt ulubione to 402,399,423,349,350 ,358,378 choc niektore sa zblizone kolorem mimo innego pigmentu