30 sierpnia
Zbiorcza recenzja: Kosmetyki Vipera
W tym poście pokazywałam Wam bardzo przyjemny lakier marki Vipera.
Dzisiaj przychodzę z recenzją pozostałych kosmetyków, postanowiłam się nie rozdrabniać i tak oto powstała recenzja zbiorcza.
Mam nadzieję, że ogrom zdjęć i tekstu Was nie przytłoczy i miło spędzicie czas.
Mam nadzieję, że ogrom zdjęć i tekstu Was nie przytłoczy i miło spędzicie czas.
To zaczynamy!
Najciekawszy kosmetykiem, jaki otrzymałam jest Puder Lekko Koloryzujący w odcieniu 706.
![]() |
17zł/ 13g |
Z tym kosmetykiem miałam już do czynienia dawno temu, miał wtedy inne opakowanie , jednak sam kosmetyk jest porównywalnej jakości.
Nie sugerujcie się minimalnym zużyciem, zdjęcia zazwyczaj robię na początku testów, by lepiej się prezentowały ;)
Opakowanie ładne, solidne, z dużym lusterkiem.
Napisy, podobnie jak srebrna obwódka zaczynają się wycierać, co sugeruje, że po tygodniowym noszeniu w damskiej, przepastnej torebce, nie będą prezentować się tak pięknie.
Napisy, podobnie jak srebrna obwódka zaczynają się wycierać, co sugeruje, że po tygodniowym noszeniu w damskiej, przepastnej torebce, nie będą prezentować się tak pięknie.
![]() |
KWC |
Duży plus za puszek, dość gruby, porządnie wykonany.
Nie wiem, czy Vipera poszła po rozum do głowy, czy może cienka, plastikowa przykrywka pudru to przypadek.
Bądź co bądź, cieszę się, że nie jest to zwykła folia, którą łatwo zgubić.
Jako, że puder jest kompaktowy, zazwyczaj używam puszka, nie chciałabym więc przenosić mojego sebum na produkt.
Nie wiem, czy Vipera poszła po rozum do głowy, czy może cienka, plastikowa przykrywka pudru to przypadek.
Bądź co bądź, cieszę się, że nie jest to zwykła folia, którą łatwo zgubić.
Jako, że puder jest kompaktowy, zazwyczaj używam puszka, nie chciałabym więc przenosić mojego sebum na produkt.
Jego zasadniczym plusem jest matowienie, w mniej upalne dni, nagą skórę (bez podkładu) matowi do 4 godzin, co w moim przypadku jest nielada wyczynem
Nie jest to na szczęście typowy, płaski mat, skóra wygląda zdrowo, ale nie błyszczy się nadmiernie.
Nie jest to na szczęście typowy, płaski mat, skóra wygląda zdrowo, ale nie błyszczy się nadmiernie.
Jest drobno zmielony, lecz nie osypuje się podczas nakładania pędzlem. Nie zapchał mojej skóry.
Producent obiecuje dopasowywanie się do karnacji i wygładzenie. Tego drugiego, szczerzę mówiąc nie zauważyłam, jednak faktycznie nie jest widoczny na mojej skórze, a na pierwszy rzut oka wygląda na stanowczo za ciemny.
Minusem jest intensywny, babciny, typowo pudrowy zapach.
Zawiera filtry UV, nie podane jest jednak jak wysokie, a szkoda.
skład:
Skład: Talc, Mica, Kaolin, Isopropyl Stearate, Zinc Stearate, Titanum Dioxide, Zea Mays (Corn) Starch, Lanolin Oil, Lauroyl Lisine, Parfum, Methylparaben, Propylparaben, +/- : CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77891, CI 19140, CI 15850, CI 15850:2.
W paczce znalazłam również dwie kredki do oczu Ikebana.
Przyznam szczerze, że kolory zupełnie nie moje ( ale to jest właśnie wynik wysyłania co popadnie bloggerkom...) a takich produktów używam rzadko, podstawą w makijażu oka jest kreska eyelinerem ewentualny kolor wprowadzam poprzez cienie.
![]() |
brąz- Naomi nr 261, zieleń- Spring nr 258 |
Muszę przyznać, że kredki mnie nie zachwyciły.
Są dość miękkie, nie drapią oka, dobrze się temperują, ale ogromnie przeszkadza mi nierównomierne rozprowadzanie się pigmentu, zwłaszcza jeśli chodzi o metaliczną, połyskującą zieleń.
Ciepły brąz wypada pod tym względem lepiej, lecz obie są strasznie nietrwałe, na moich oczach zachowują się podobnie jak na swatch'ach.
Owszem, niedotykając powiek kredka pozostanie w stanie, jaki określiłabym jako względny, jednak przy moich tłustych powiekach i częstym dotykaniu twarzy oczekuję kredki, która zastyga i zostaje na swoim miejscu.
Dodatkowo producent określa brąz, jako kredkę również do brwi, co w moim mniemaniu jest to kompletną bzdurą, w tym przypadku jest stanowczo za miękka i zbyt napigmentowana, bardzo łatwo jest zrobić sobie krzywdę.
Cena to 8 zł, niby nieduży koszt, jednak lepiej jest zakupić słynną, żelową kredkę Avon, wcale nie dużo droższą.
Puder mogę z czystym sumieniem polecić, myślę, że gdy wykończę wszystkie 3 pudry prasowane, jakie aktualnie posiadam zastanowię się nad ponownym zakupem, lecz na kredki Ikebana napewno nie spojrzę w sklepie.
Macie swoich ulubieńców od Vipery?