NOTD: Mariza

29 listopada

NOTD: Mariza


Dzisiaj zaprezentuję Wam tytułowy lakier firmy Mariza, który otrzymałam dzięki pani Renacie. Prawdopodobnie będzie to stała współpraca, jeśli więc macie ulubione kosmetyki z ich katalogów, dajcie mi znać koniecznie! Prócz lakieru wybrałam jeszcze słynny brzoskwiniowy peeling do ciała i poziomkowe masło, niedługo o nich usłyszycie.

Ale wracając do paznokci. Przeglądając katalog zastanawiałam się oczywiście nad produktem do paznokci, przekonały mnie swatche Antii (pozdrawiam ; ) )

Numer 46 to wyjątkowy, moim zdaniem odcień brudnego fioletu. W buteleczce wygląda na bardziej różowy, możecie to zaobserwować na zdjęciu:


Przyjmijmy więc, że bez topa SV będzie wyglądał jak na zdjęciu powyżej :)

Kojarzy mi się z innym lakierem, Celii Floris, który pokazywałam tutaj. Oba są bardzo eleganckie, choć Mariza wygląda u mnie niestety, odrobinę trupio.
Krycie określiłabym jako bardzo dobre, na upartego wystarczyłaby jedna warstwa, ale o dziwo trochę smuży. Dla większej trwałości położyłam dwie plus tradycyjnie top SV.
Pędzelek standardowy, elastyczny, nieprzycięty. Konsystencja idealna, nic nie rozlewa się na skórki.

Lakier kosztuje 7.90zł/ 10 ml.
Produkty Mariza można kupić w sprzedaży katalogowej, tak jak Avon lub Oriflame.

Przypomnienie o konkursie BiovaxMed

27 listopada

Przypomnienie o konkursie BiovaxMed

Przypominam, że jeszcze do północy 30 Listopada 2012 roku przyjmuję zgłoszenia do konkursu:



:)

Recenzja: Kallos Latte vs Kallos Carota

26 listopada

Recenzja: Kallos Latte vs Kallos Carota

Mlecznej maski firmy Kallos nie muszę przedstawiać chyba żadnej, szanującej się włosomaniaczce. Sama swoją przygodę z pielęgnacją włosów zaczynałam właśnie od niej i swoje pierwsze, litrowe opakowanie kliknęłam na allegro, dopłacając drugie tyle za przesyłkę.

Niedawno (pff, teraz myślę, że było to ponad 2 miesiące temu)  od Kokosowej Panny otrzymałam odlewkę marchewkowej maski tejże firmy, a że w internecie nigdzie nie widziałam informacji na jej temat, tym bardziej porównania, dziś więc przychodzę z takim postem.

Konsystencja jest gęsta, budyniowa
Ogólnie rzecz biorąc, maski są dość trudne do dostania, kupicie je w sklepach wysyłkowych, na allegro, jednak najtaniej będzie stacjonarnie, w sklepach fryzjerskich. Występują w różnych wielkościach, od 275 ml/ 5zł do 1 litra/ 15zł. To właśnie cena zachęca do zakupu, choć w sumie składowo nie powala, lecz na włosach obie zachowują się całkiem przyzwoicie, jako maski ale również nakładane tylko na kilka minut

Aqua, Cetearyl Alcohol, Methosulfate, Parfum, Phenoxyethanol, Methyldibromo Glutaronitrile, Hydroxypropyltrimonium Hydrolized Casein, Citric Acid, Hydrolized Milk Protein, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Cocoyl Glutamate, Methylisothiazolinone.

Aqua, Cetearyl Alcohol, Quaternium-18, Cocamidemea, Cetrimonium Chloride, Daucas Carota, Linum Usitatissimum, Sodium Dehydroacetate, Citric Acid, Parfum, CI 45100, CI 19140, Magnesium Nitrate, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone, Magnesium Chloride

Od razu powiem, że w działaniu nie widzę między nimi wielkiej różnicy ;)
 Jedyne, co trochę odstrasza mnie od maski Karota to jej zapach, intensywny, jakby kwiatowy, doprowadzał mnie do mdłości. Kallos mleczny pachnie słodko, niektórym osobom również może przeszkadzać.

Po ich użyciu włosy są miękkie i nawilżone, jednak co do wygładzenia końcówek miałabym pewne zastrzeżenia. Jeśli kupię ponownie to raczej mleczną.

Odnoszę również wrażenie ze po jakimś czasie włosy lubią się do niej przyzwyczajać, zapewne więc kolejne opakowanie będzie najmniejsze z możliwych :)

Znacie maski Kallos? 

Czym wzbogacać maski i odżywki do włosów?

24 listopada

Czym wzbogacać maski i odżywki do włosów?

Temat jakby nie patrzeć wcale nie nowy, poruszany był wielokrotnie przez inne blogerki, pomyślałam jednak, że dorzucę swoje trzy grosze.
 Przy okazji recenzji maski Gloria pisałam, że nigdy nie przemawiało do mnie kupowanie masek o niewystarczającym działaniu bądź ubogim składzie, tylko po to, aby je wzbogacać i mieszać. Inna sprawa, gdy nieświadomie kupimy taki produkt, a byłoby jednak miło zużyć go do końca. O ile masek z typowo domowych produktów dawno już nie robię, to zdarza mi się ulepszać kosmetyki. 
Zasada jest prosta: dodajemy to, co nam służy.

W moim przypadku najlepiej sprawdza się:

Gliceryna
Ma właściwości higroskopijne, jeśli z nią przesadzimy, włosy staną się "szkliste". Kilka kropel jednak napewno nikogo nie zabije, aczkolwiek wiem, że w przypadku niektórych kręconych może powodować puch. Znajdziecie ją w aptekach, kosztuje grosze.


Żel lniany
Pisałam o nim już tutaj. Niestety ostatnio mam niewiele czasu, ale sposób polecam jak najbardziej. Mieszałam go z odżywką w proporcji, mniej więcej 50/50. Siemię lniane kupiłam w dziale ze zdrową żywnościa.


Witamina E
Zdarza mi się dodawać zawartość takiej kapsułki (bądź A+E) do maski lub odżywki. Działania w sumie jako takiego nie doświadczyłam, ale napewno nie zaszkodziło;)



Olejek
Kilka kropel olejku dodanego do maski bądź odżywki poprawia wygląd moich włosów, zwłaszcza, jeśli chodzi o końcówki i ogólne wygładzenie włosów. Tutaj również nie radzę przesadzać za nadto. Na zdjęciu akurat olejek z pestki wiśni, który nie wiedzieć czemu, drażni mnie zapachem, ale działanie ma całkiem niezłe;)


Aloes 10x stężony
Jeden z niewielu produktów jakie posiadam ze strony zrób sobie krem. O ile aloes Was nie uczula (a może powodować dość silne reakcje alergiczne) można skusić się o dodanie do koszyka podczas zakupów, zwłaszcza, że kosztuje niewiele, około 6zł a jest bardzo wydajny.

NOTD: 600

21 listopada

NOTD: 600

Lakier, który dzisiaj Wam pokażę bardzo długo czekał na swoją premierę na blogu, mimo, że zdążyłam pomalować nim paznokcie już jakieś 2 razy. Otrzymałam go w ramach współpracy z firmą Simple Beauty razem ze zmywaczem w mleczku. 
Zawsze ciekawiły mnie ich pastelowe odcienie, pech chciał, że dostałam bardzo wtórny odcień przybrudzonego niebieskiego o numerze 600. Na jego widok nie zaświeciły mi się oczy, czekał więc aż przyjdzie jesień.


Zaskoczyło mnie niestety bardzo słabe krycie jak na tak ciemny kolor, 3 warstwy a do tego lejąca się konsystencja nie zachęciły mnie do ponownego robienia swatchy. Schnie dość długo, na zdjęciu z topem SV. Trwałość jest bardzo średnia, na drugi dzień widoczne już starte końcówki, co widać na środkowym palcu. Cena to koło 5 zł.
Teraz cieszę się, że nie pokusiłam się o zakupy na ich stronie, gdyż lakiery są, jakby nie powiedzieć, poprostu przeciętne.

Zmywacz w mleczku wypadł lepiej, ale z drugiej strony nie zrewolucjonizował mojego życia. Na plus na pewno konsystencja, produkt nie przecieka przez wacik i jest dość wydajny. Wyczuwalne są nawet kokosowo- waniliowe nuty, ale tradycyjny zapach zmywacza da się wyczuć i to mocno.


Posiada w składzie aceton ale nie zauważyłam wysuszenia paznokci czy też skórek. Zachowuje się standardowo. Na pewno nie nawilża ani nie wzmacnia płytki ;)


Zmywacz kosztuje około 6zł za 150 ml i myślę, że zakupiłabym go ponownie, jeśli byłby dostępny stacjonarnie, ale niestety, w moim rejonie nikt nie słyszał o firmie Simple Beauty. 
Zmywacz w podobnej formie (żelowej) z firmy Donegal, recenzowała Ejndzel .

Przemawia do Was taka forma zmywania paznokci, czy jest to zbędny gadżet?

3 Podkłady, których używałam: Revlon, Inglot, Perfecta

19 listopada

3 Podkłady, których używałam: Revlon, Inglot, Perfecta

Z lekkim zażenowaniem ujrzałam ostatnio na moim makijażowym centrum dowodzenia kilka buteleczek podkładów, które poszły w kąt, odkąd testuję podkład mineralny firmy Annabelle Minerals. Nigdy nie myślałam, że będę tak zadowolona z takiej formy kosmetyku, co jest bardzo miłym zaskoczeniem!

Tym razem jednak napiszę o 3 podkładach, które używałam aż do czasu rewolucji :) Część sprawdzała się bardzo dobrze, część niekoniecznie. Nie wiedzieć czemu znalezienie podkładu idealnego zawsze jest ogromnym problemem, zwłaszcza dla bladolicych Polek. I ja, choć niekoniecznie ekstremalnie blada, mam problem z doborem odpowiedniego odcienia.

Próbowałam zrobić dla Was porównanie krycia, jednak zdjęcia wyszły tak ciemne i niewyraźne, że dałam sobie spokój. Nawet zdjęcia samych buteleczek bardzo odbiegają, od tego, co chciałabym pokazać, ale chyba przyjęło się już, że zimne miesiące nie sprzyjają blogowaniu.



1.Revlon Colorstay do skóry tłustej i mieszanej (odcien 150 Buff)


Jakże słynny podkład w szklanej buteleczce, który ma chyba tyle samo zwolenników, co i zagorzałych przeciwników. Niektórzy twierdzą, że jest to kultowy już produkt. Skusiłam się i ja, dzięki współpracy z Nocanka.pl. Szukałam matującego podkładu, który utrzymywałby się na twarzy bardzo długo. I tak też się dzieje. Te obietnice zostały spełnione, jednak w moim przypadku okazał się komedogenny. Dostałam wysypu nieprzyjemnych zaskórników, miałam wrażenie, że skóra się dusi. Porzucałam i wracałam, niestety zdania nie zmieniłam. Długi, alkoholowy skład, nieprzyjemny zapach oraz brak pompki również działają na jego niekorzyść. Miał tendencję do podkreślania suchych skórek, ale przyjmijmy to za normę przy tak kryjących podkładach, może również tworzyć maskę.
Wielka szkoda, pokładałam w nim wielkie nadzieję, zwłaszcza, że kolor okazał się być idealny dla mnie. Cena to około 40zł/30ml.

2.Inglot, YSM Podkład równoważący do młodej skóry nr 41


Był to mój pierwszy "prawdziwy" podkład. Polubiłam go do tego stopnia, aż zakupiłam drugie opakowanie. Wszystko do czasu, gdy nie zauważyłam, że jest dla mnie za ciemny oi zbyt różowy, a inglotowa paleta jest, jakby nie było, dość uboga. Lekki, nie zapychał mnie, krycie średnie do małego. Dość szybko znikał z twarzy, ale nie wymagał kremu pod makijaż. Ot, taki przeciętniak, w sumie za 23zł/30ml równie dobrze można zakupić chwalony ostatnio w blogosferze podkład Under20.

3. Perfecta Age Control, Fluid wygładzająco- przeciwzmarszczkowy nr 1


Używałam go z powodzeniem całe lato i muszę przyznać, że współpracowało nam się nieźle, mimo, że nie jest matujący.
Ma lekką, wodnistą konsystencję, nie wymaga nawilżania skóry przed nałożeniem. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że sam nawilżał moją buzię. Czy taki Age Control? Ciężko stwierdzić, ale moja mama również jest zadowolona z jego działania. Niewiele krył, wymagał przypudrowania, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Nakładałam go tylko na problematyczne partie twarzy. Lubię po niego sięgać, gdy na twarzy panuje przesusz i dziwne łuszczenie (wyniki stosowania maści ). Według producenta posiada filtry UV, jakie dokładnie, niestety nie wiem, przypuszczam że najstarsi apacze również nie posiadają takiej wiedzy ;) Przyjemne opakowanie z pompką oraz odcień. Niestety paleta jest bardzo uboga, tylko 3 lub 4 kolory. 
Cena około 15zł/30ml.

A oto i moja sina dłoń i małe porównanie ;)
Revlon, Perfecta, Inglot

Kolejny post z serii podkładowej będzie dotyczył już wspomnianego na wstępie ulubieńca, muszę jednak jeszcze trochę poużywać i napewno napiszę kilka zdań na jego temat. 
Jestem ciekawa, czy znalazłyście już swój podkład idealny?
Konkurs z BiovaxMed

16 listopada

Konkurs z BiovaxMed


Witajcie :)
Dzisiaj chciałabym zaprosić Was na konkurs organizowany wspólnie z L'biotica:


Do wygrania są dwa zestawy dermokosmetyków BiovaxMed. W skład każdego wchodzi:

Aktywny żel stymulujący odrastanie włosów
Dermo-stymulujący szampon na odrastanie włosów.

Co trzeba zrobić by wygrać?
Polubić fanpage na facebooku oraz wymyślić hasło reklamowe dla kosmetyków ich firmy (formularz poniżej)
Nie ma obowiązku obserwowania mnie, oczywiście, będzie mi bardzo miło jeśli to (z)robisz ale nie ma to wpływu na wynik konkursu;)

W wyborze zwycięzców pomoże mi Marzena z firmy L'biotica.
Chciałabym jednak nadmienić, że nie będę podglądać Was w żaden sposób, imię i nazwisko będzie potrzebne nam do sprawdzenia, czy przyszli zwycięzcy wywiązali się z warunków konkursu;)

Zgłoszenia przyjmuję od dnia dzisiejszego tj. 16 Listopada 2012 roku do 30 Listopada 2012, do północy.
Wyniki ogłoszę w ciągu tygodnia.


MiniRegulamin konkursu
1. Organizatorem konkursu jest blog kosmetycznealterego.blogspot.com 
2. Nagrody ufundowała i wysyła na terenie Polski firma L'biotica
3. Konkurs trwa od 16 Listopada 2012 roku do 30 Listopada 2012, do północy.
4. Wyniki ogłoszone zostaną w ciągu tygodnia, o wygranej poinformuję zwycięzców drogą mailową.
5. Nie biorę na siebie odpowiedzialności za ewentualne opóźnienia w wysyłce leżące po stronie firmy.
6. Jedna osoba- jedno zgłoszenie.

Powodzenia :)
Krótkie recenzje: Masło Joanna, Puder Celia, Mleczko do demakijażu Corine de farme

13 listopada

Krótkie recenzje: Masło Joanna, Puder Celia, Mleczko do demakijażu Corine de farme

Wiem, że najbardziej lubicie włosowe tematy, postanowiłam więc kosmetyki pielęgnacyjne bądź te, które jakoś mnie nie zachwyciły umieszczać właśnie w takich postach. Pozwoli mi to skupić się bardziej na recenzjach kosmetyków do włosów bądź pielęgnacji, a przynajmniej mam taką nadzieję :)
Wybaczcie słabe zdjęcia, ale miałam problemy ze światłem.

1. Celia, puder w kamieniu

Słabiutki, bardzo pyli przy aplikacji pędzlem, słabo matuje. Krótko utrzymuje się na skórze. Delikatnie wyrównuje odcień cery. Nie zapchał mnie, nie zrobił krzywy, ale jego używanie nie sprawia mi komfortu, o wiele lepiej sprawował się puder z Vipery. Koszt to 18 zł/ 11.5 g, a na moją kieszeń to też wcale nie mało, zwłaszcza, że wymieniony przed chwilą faworyt kosztuje około 15 zł i jest lepiej dostępny.
Celia urzeka eleganckim opakowaniem z lusterkiem, zawartość natomiast pozostawia wiele do życzenia, szkoda :(

Skład: Talc, Mica, Silica, Magnesium Stearate, Oclydodecanol, Isocetyl, Stearoyl Stearate, Cyclopentasiloxane, Cyclotetrasiloxane, Parrafinum Liquidum, Presea Gratissima Oil, Oenothera Biennis Seed Extract, Tocophery Acecate, Benzopheone-3, BHT, Methylparaben, Diethylhexyl Sirygylidene Malonate, Caprylic.

2. Joanna, kawowe masło do ciała

Zapach kawy uwielbiam, na widok tego produktu zaświeciły mi się oczy. Coś obiło mi się o uszy, że nawilżenie pozostawia wiele do życzenia, to mnie jednak nie powstrzymywało. Konsystencja bardzo miła, szybko się wchłania ale faktycznie słabo nawilża. Plusem jest zapach, kawy latte w moim odczuciu, jest jednak bardzo delikatny i utrzymuje się krótko. Cena 9zł/200ml. Jeśli znacie jakieś kawowe kosmetyki do ciała, dajcie znać koniecznie :) Jak narazie męczę opakowanie ale raczej nie kupię ponownie.

Skład: Aqua, Butyrospermum Parkii Butter, Paraffinum Liquidum, Dicaprylyl Ether, Cetearyl Alcohol, Cera Alba, Ceteareth-20, Cyclomethicone, Isopropyl Myristate, Petrolanum, Sodium Polyacrylate, Tocopheryl Acetate, Coffea Arabica Extract, Propylene Glycol, Citric Acid, Parfum, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, CI 16255, CI 19140, CI 42090.

3. Corine de farme, mleczko do demakijażu twarzy i oczu

Produkt, któremu nie mam praktycznie nic do zarzucenia. Ładnie zmywa makijaż (nie radzi sobie z wodoodpornym, ale producent tego nie obiecuje;) ) Pozostawia skórę miękką i nawilżoną, nie przetłuszcza jej. Skład (ponoć ) w 97 % naturalny, ładny zapach. Opakowanie przemyślane, z pompką, która dozuje odpowiednią ilość produktu. Cena około 10zł/ 200ml. Mleczko przypadło mi do gustu mimo, że za taką formą demakijażu nie przepadam. Być może kupię ponownie.

Skład: Aqua,Isopropyl,Palmitate, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Sodium Acrylate/Acryloyl Dimethyl Talurate Copolymer, Isohexadecane,Parfum,Sucrose Myristate, Sucrose Stearate, Polysorbate 80, 1,2-Hexanediol, Caprycyl Glycol,Sorbitol,Sodium Hydroxine, Methylisothiazolinone, Polyaminopropyl Biguanide,Tropolone,Citric Acid.
NOTD: Wakacyjne

10 listopada

NOTD: Wakacyjne

Lakier Golden Rose Paris to odcień iście wakacyjny, kolor idealny na ciepłe miesiące, ale nie tylko. Zauważyłam, że dziwnym trafem ostatnio przybyło mi bardzo dużo buteleczek pomarańczowych bądź różowo-koralowych właśnie.


Na zdjęciu dwie warstwy plus top, do krycia mogłabym się przyczepić, ale nie miałam czasu dokładać kolejnej :)
Konsystencja trochę za rzadka ale ostatecznie daje radę.
Wyglądał ładnie do 4 dni, na 2 dzień zaczął już odrobinę wycierać się na końcówkach.
Cena 5.90zł na stoiskach lub w sklepach Golden Rose.
Aktualizacja włosów- Listopad

07 listopada

Aktualizacja włosów- Listopad

Kolejny miesiąc za nami...tym razem jednak wcale mnie to nie cieszy, wizja wietrznych i zimnych miesięcy zupełnie do mnie nie przemawia :( Z takiego obrotu spraw nie są również zadowolone moje włosy, jasno dają mi do zrozumienia, ze potrzebują czegoś więcej, niż zawsze. Końcówki szybko stały się suche, dość znacznie się porozdwajały. Planuję zakup suszarki, gdyż do tej pory praktycznie nie używałam takiego wynalazku, teraz jednak nie mam czasu na długie trzymanie oleju bądź naturalne wyschnięcie.

W poniedziałek włosy delikatnie podcięłam, około 1.5 cm, choć wiem, że powinnam więcej. Dokładnie tyle mi też urosły, mimo stosowania olejku z papryką Green Pharmacy (niedługo recenzja).
Wywijać, nadal się wywijają i tak już chyba zostanie. 
Pofarbowałam tym razem szamponem w odcieniu orzechowy brąz (!) oraz owoc granatu. W słońcu czy fleszu nadal są rudoczerwone, w naturalnym zaś świetle są odrobinę ciemniejsze niż zawsze. Czy jestem zadowolona? Ciężko stwierdzić.


marion owoc granatu + orzechowy brąz. Lewa strona- ciemny odrost, prawa- efekt farbowania na jasniejszej długości
Aktualnie stosuję kurację Novoxidyl (tonik oraz szampon) która strasznie obciąża i przetłuszcza mi włosy :( Planuję rozejrzeć się również za fajną, odżywczą, ale nie obciążającą włosy maską, choć wiem, że będzie to trudne zadanie. Niemniej jednak włosy mają już taką długość, że (chyba) dość często powinnam stosować maski, samo kondycjonowanie i zabezpieczanie już nie wystarcza.

Mam nadzieję, że miło otaczającego zimna trzymacie się ciepło :)
p.s postaram się uzupełnić Dziennik Pielęgnacji, ciągle o tym zapominam. 

Recenzja: Alverde (3 produkty do włosów)

05 listopada

Recenzja: Alverde (3 produkty do włosów)

Zastanawiałam się w jaki sposób zrecenzować 3 produkty do włosów marki Alverde. Wybór padł na krótkie recenzje w jednym poście, bo myślę, że nie ma tu się nad czym za nadto rozwodzić. Po krótce więc przybliżę Wam co myślę na ich temat :)

1. Alverde, Olejek Sport

Olejki Alverde lubię tak samo jak Alterra i nie widzę między nimi różnicy. Do zakupu zachęca za cena, bogate, naturalne składy oraz działanie na włosach. Wspominałam już o olejku z Patchulii i Cassis, który niestety już mi się skończył. Oba sprawdzają się tak samo dobrze.
Wersja Sport pachnie świeżo, kwiatowo. Cena to 2,95 Euro w drogeriach DM. 
Chętnie kupię, jeśli będę miała dostęp.

Skład: Glycine Soja Oil*, Ricinus Communis Seed Oil*, Sesamum Indicum Seed Oil*, Persea Gratissima Oil*, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Triticum Vulgare Germ Oil, Olea Europaea Fruit Oil*, Prunus Amygdalus Dulcis Oil*, Vitis Vinifera Seed Oil, Arnica Montana Extract, Parfum**, Helianthus Annuuss Seed Oil, Tocopherol, Limonene**, Linalool**, Citral**, Geraniol**, Citronellol**

2. Alverde, Olejek arganowo- migdałowy na końcówki włosów

Stosuję go do zabezpieczania końcówek ale również do olejowania. Trochę żałuję, bo w sumie nie odczuwam dobroczynnego działania arganu na przesuszone partie włosów. Równie dobrze mogłam kupić standardowy olejek, w tym przypadku trochę przepłaciłam. Następnym razem będę mądrzejsza :) 
Pachnie delikatnie, cytrynowo.
Cena to około 3 Euro.

Skład:  Glycine Soja Oil*, Caprylic/Capric Triglyceride, Argania Spinosa Oil*, Juglans Regia Oil*, Prunus Amygdalus Dulcis Oil*, Arctium Lappa Extract*, Tocopheryl Acetate, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum**, Limonene**, Citral**, Linalool**, Geraniol**, Citronellol**

3. Alverde, Odżywka z avocado

Jedyny produkt tej marki, który mnie zawiódł. Zupełnie się nie sprawdza, włosy są suche, matowe, niemiłe w dotyku. Nie miałam siły jej wzbogacać, więc poleci w świat. O wiele bardziej przypadła mi do gustu wersja z hibiskusem i aloesem, a niedługo przeczytacie również o wersji z amarantem. Nadmienię, że jestem zachwycona jej działaniem ;)

Skład:  Aqua, Glycerin, CetearylAlcohol, GlycineSoja Oil*, Alcohol, BrassicaAlcohol, Inulin, DecylOleate, Betaine, BrassicylIsoleucinateEsylate, LevulinicAcid, SimmondsiaChinensisSeedOil*, Parfum**, Coco-Glucoside, GlycerylCaprylate, GlycerylOleate, Arginine, SodiumPCA, SodiumLevulinate, p-AnisicAcid, HydrolyzedWheatProtein, Linalool**, CitricAcid, Benzyl Alcohol**, Limonene**, Citronellol**, PerseaGratissima FruitExtract, VitisViniferaSeedExtract, Tocopherol, HydrogenatedPalm GlyceridesCitrate

Jeśli możecie polecić mi jakiś produkt tejże firmy, dajcie znać w komentarzu:
Chętnie skorzystam z Waszych sugestii przy kolejnej okazji zakupu kosmetyków.
NOTD: Rich Color

02 listopada

NOTD: Rich Color

Jak wiadomo wszem i wobec czerwień jest jednym z najczęściej noszonych przez kobiety odcieni. 
Ja osobiście nie ograniczam się tylko do takich lakierów, więc po tak klasyczny kolor sięgam stosunkowo rzadko.
Od firmy Golden Rose otrzymałam do testów 4 lakiery, w tym dwa, z nowej, wysławianej już od dawna na blogach serii Rich Color. Wybór padł na numer 17, Wbrew pozorom jest to czerwień ze sporą ilością różowych tonów, kolor pośredni, jednak mój aparat jest daltonistą.


Odcień przypomina mi kobaltowy lakier z Miss Sporty, intensywny, rzucający się w oczy.
Nawet pędzelki mają podobne, grube i dobrze przycięte, obeszło się bez odmywania skórek.
 Bardzo dobrze kryje, jedna grubsza warstwa mogłaby być wystarczająca. Na zdjęciu dwie cienkie plus SV.
Schnie szybko, ładny połysk, choć nie jest to ekstremalny, żelkowy blask jak przy innych lakierach z tej serii. Konsystencja idealna, nie za rzadka ani nie za gęsta, nie ciągnie się po paznokciach.

Ogromnym minusem jest dla mnie totalny brak trwałości! Mimo topa, po jednym dniu noszenia miałam już bardzo pościerane końcówki. Podobnie jest z innymi odcieniami, które miałam okazję wypróbować.
W ramach testu używały ich również moje koleżanki i mają bardzo podobne zdanie.

Mówiąc szczerze, trochę się zawiodłam. 
Aspekt, jakim jest brak trwałości trochę ściągnął mnie na ziemię, a szkoda, bo kolory mają naprawdę ładne.
Lakier kosztuje 5,90zł tym bardziej myślałam więc, że będzie to moja ulubiona seria lakierów Golden Rose.