29 czerwca
Mieszane uczucia czyli kilka słów o masce Biovax Naturalne oleje
Do recenzji najnowszej maski Biovax zabierałam się dłuuugo...Cały czas nie byłam pewna swojego zdania o niej, stąd odwlekałam opublikowanie wpisu. Dawałam jej kilka szans i niestety, nadal mam co do niej mieszane uczucia. O ile do kosmetyków tej marki zazwyczaj podchodzę dość optymistycznie, to w tym przypadku muszę powiedzieć, że coś mi nie pasuje i delikatnie się rozczarowałam.
Tym razem L'biotica zaserwowała nam produkt, którego działanie oparte jest na naturalnych olejach: kokosie, makadamia i arganowym, czyli wszystko, co moje włosy lubią. Tradycyjnie skład został wzbogacony również o wyciąg z henny. Intensywnie, słodko, orientalnie pachnie. Dla mojego nosa jest to zapach trochę zbyt męczący, choć ładny. Konsystencja jest bardzo gęsta i zbita.
Przy pierwszym użyciu nałożyłam ją na świeżo umyte, zawinięte na chwilę w ręcznik, włosy na 10 minut. Ciężko było mi ją rozprowadzić, sama w sobie jest dość gęsta. W tym przypadku przesadziłam z ilością, włosy były oklapnięte, niemiłe w dotyku, dość suche powiedziałabym nawet. Dałam jej kolejną szansę.
Zdecydowanie lepiej sprawdziła się, gdy nałożyłam ją na pozbawione nadmiaru wody włosy. Łatwiej było mi ją rozprowadzić, przy jednej aplikacji zużyłam ilość pokrywającą opuszki palców. Pozostawiłam ją pod czepkiem na 15 minut. Włosy wyglądały dużo lepiej, lecz nadal nie byłoby to, czego oczekuję. Końcówki włosów wyglądały źle, a całe dość mocno się puszyły i nie były wygładzone. Na drugi dzień po myciu nie układały się za dobrze, również długość była jakby pozbawiona nawilżenia, które wcześniej było jeszcze jako takie. Wszystkie inne podejścia były podobne jak to, mimo kombinowania.
Cała moja recenzja jest pełna ogólników, bo tak naprawdę nie wiem, co może moim włosom w niej nie pasować. Nie potrafię jej rozgryźć. O ile wersja z keratyną odpadała u mnie przez samą keratynę, powodując u mnie przesusz, tak w tym przypadku nie potrafię zlokalizować problemu. Gdyby skład był zbyt treściwy, powodowałaby sam brak objętości i złe układanie się, tak tutaj włosy nie wyglądają jak powinny. O ile dobrze pamiętam, wersja do włosów suchych zachowywała się podobnie. Niestety, ta wersja nie trafi do moich ulubieńców w przeciwieństwie do latte i tej kierowanej włosom brązowym.
Opinie na KWC są skrajne i podzielone. Jedni są zachwyceni, inni niekoniecznie, zupełnie jak ja. Zużyję ją mieszając z czymś dobrze nawilżającym.
Dajcie znać, jak sprawuje się u Was, może macie podobne, mieszane odczucia?
I jeszcze jedna, ważna kwestia na koniec. W związku z likwidowaniem Google Reader zniknie możliwość obserwowania bloga (a raczej, powiadamiania o nowym wpisie). Jeśli macie ochotę być na bieżąco z zapraszam Was na facebooka lub na bloglovin, gdzie możecie przenieść całą listę czytelniczą. O tym, jak to zrobić, pisała Atqa.
Będzie mi bardzo miło, jeśli wirtualnie zostaniecie ze mną, tak, jak do tej pory :)