02 lipca

Serum pod oczy a la Czarszka- wrażenia po dwóch miesiącach

Odkąd pamiętam miałam problemy z okolicą oczu. Niestety, zostałam obdarowana przez naturę cienką, podatną na podrażnienia skórą, spod której zawsze przebijały się naczynia krwionośne. W skutek tego zawsze wyglądam, jakbym zarywała noce. Dodatkowo, od jakiegoś roku zaraz po wstaniu z łóżka w lustrze widzę opuchnięte powieki, co jak wiadomo, niekoniecznie dodaje mi uroku.
Nauczona doświadczeniem bez korektora pod oczy pokazuję się tylko idąc do sklepu po przysłowiowe bułki. Oczywiście będąc w domu nie maluję się, bo nie widzę takiej potrzeby ;)
 Ale o ile przez te kilkanaście lat zdążyłam już do tego przywyknąć, a nawet zaakceptować  ten fakt (cóż, taka ma uroda!), to zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie wiem, jak dbać o tą strefę twarzy. Nie chciałabym obudzić się za kilka lat z dużymi problemami, więc postanowiłam działać już teraz. Próbowałam różnych kremów pod oczy o prostych składach, jednak nigdy nie dostarczały one dostatecznego nawilżenia. Kosztowały niewiele, ale cóż z tego, skoro nie robiły tak naprawdę nic?

Oczywiście, jestem kompletnym laikiem w kwestii półproduktów, wspomagałam się więc w dużym (baaardzo dużym ;)) stopniu przepisem Czarszki, ale delikatnie go zmodyfikowałam wg własnych potrzeb.
Na jedną porcję przygotowuję około 15 ml serum, którego nie trzeba trzymać w lodówce. Nie mam jeszcze opakowania z pipetką, ale z kroplomierzem daje sobie radę.

Do przygotowania ultraprostego serum potrzeba:
3ml kwasu hialuronowego 2% (nie miałam żelu)
2ml ekstrakt z zielonej herbaty
1ml d-panthenolu
6ml oleju arganowego
3ml oleju makadamia

Kwas hialuronowy jest dość popularny i jak sądzę, większość dziewczyn ma go w swoich zbiorach. . Olej arganowy zaś mam rafinowany, bo pozbawiony jest nieprzyjemnego zapachu. Macadamia na szczęście pachnie orzechowo, bardzo ładnie. Olejki można wymieniać jak komu pasuje i co kto lubi. Całość wzbogaciłam ekstraktem z zielonej herbaty, która dodatkowo przynosi ulgę zmęczonym i opuchniętym oczom. Być może lepiej sprawdziłby się ekstrakt z arniki, ale aktualnie rano używam krem Floslek Arnica.
Ale najważniejsze, jak działa?
Powiem szczerze, że już po dwóch użyciach wpadłam w zachwyt nad tym produktem. Pierwszy raz czułam, że skóra rzeczywiście jest ukojona, świetnie nawilżona. Odzyskała miękkość i sprężystość. Po ponad dwóch miesiącach mogę powiedzieć, że rano oczy rzeczywiście wyglądają po prostu lepiej, opuchnięcia nie zdarzają mi się tak często, a jeśli już, to są mniejsze. Delikatnie wpływa również na moje cienie pod oczami, w niewielkim stopniu je rozjaśnia. Pierwsze zmarszczki są mniej widoczne. 

Jako, że serum jest na bazie olejków, potrzebuje trochę czasu (około 30 minut), aby się wchłonąć. Z tego względu stosuję je głównie na noc, wykonuję również masaż opuszkami palców. Gdy rano nigdzie się nie wybieram z chęcią funduję skórze dawkę ekstra nawilżenia na dzień dobry.
Prawe oko, które zawsze wygląda mniej korzystnie. A jeśli chodzi o wielkość cieni- bywało gorzej, aktualnie baaardzo dobrze sypiam :) Za jakiś czas pojawi się recenzja korektora pod oczy Lioele, który całkiem nieźle sobie radzi.
Serum trzymam z daleka od światła, a przed użyciem mocno wstrząsam, ze względu na jego dwufazowość. Kolejnym razem przygotuję mniejszą porcję, bo produkt jest ultrawydajny, niewielka ilość wystarczy aby pokryć okolicę oczu. 
Choć nie mogę obiecać, że na pewno będziecie zadowolone tak samo jak ja, to, jakby nie było zawsze możecie wzbogacić recepturę o składniki, które Wasza skóra uwielbia. Jeśli nie posiadacie ekstraktów dobrą opcją będzie sam olejek plus żel HA. Być może kilka z Was będzie równie zachwycone, jak ja :)

Dzięki, Czarszka! :)

35 komentarzy:

  1. Cienie pod oczami też dają mi się we znaki teraz, nie ma to jak półtoraroczny, ząbkujący synek ;)

    U mnie ładnie działa sposób, o którym napisałaś pod koniec posta - żel ha z olejem. Teraz mam olej z róży piżmowej, spisuje się bardzo ładnie i nawet szybko wchłania. Następny będzie olej z orzecha laskowego i z pestek moreli, bo właśnie mają do mnie dziś albo jutro przyjść ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem jak pachnie olej z orzecha laskowego :D

      Usuń
  2. a ile takie cudo można trzymać w szafce? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie można, chyba że zakonserwujesz np. feogiem

      Usuń
    2. Ja nie dodawałam, bo Czarszka pisała, że nie trzeba tylko aby kontrolować zapach itd :) Choć przy kolejnej porcji na pewno dodam konserwant i zrobię mniejszą porcję :D

      Usuń
  3. Może i ja coś takiego przygotuję.
    Choć z drugiej strony, jestem zbyt leniwa na takie robótki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wystarczy odmierzyć za pomocą pipety, bądź na oko i wymieszać :)

      Usuń
  4. Ja również walczę z cieniami pod oczami...

    Nie znalazłam jeszcze odpowiedniego kremu.

    OdpowiedzUsuń
  5. mi nie mal idealnie działa serum bezolejowe z 5% ekstraktu z arniki górskiej oraz krem pod oczy wzbogacony tym ekstraktem.
    Wiem już ze nie rozstanę się z nim długo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam to serum, bo Czarszkę oglądam i czytam regularnie, ale nie mogę stosować olejków pod oczy - strasznie mnie podrażniają, no i ta mgła jak zaczną migrować:/

    OdpowiedzUsuń
  7. Szukam czegoś doskonałego na moje cienie, lekkie kurze łapki i opuchnięcia. Jak na razie dobrze sprawdza się sam olejek arganowy ale chyba zrobię sobie takie serum! Może być jeszcze lepsze!

    OdpowiedzUsuń
  8. Też muszę w końcu stworzyć coś własnego pod oczy :) Póki co stosuję sam olej abisyński i olej ze słodkich migdałów.

    OdpowiedzUsuń
  9. ja mam straszne cienie pod oczami bo mam bardzo ciemną oprawę oczu... ;/
    muszę się zacząć bawić z półproduktami :)

    OdpowiedzUsuń
  10. chyba będę musiała wypróbować tego serum ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, zwłaszcza jeśli masz podstawowe składniki :)

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. samorobne serum to fajna sprawa :)
    ja teraz nie używam nic we wakacje, ale w czasie roku studenckiego używam żelu na powieki z mniszkiem lekarskim z firmy Flos-lek i jak dla mnie jest super :)
    koszt tego to niecałe 8 zł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOoo, nie kojarzę tej wersji :) u mnie arnika daje radę:)

      Usuń
  13. Uh, ja mam jeszcze większe cienie, nawet jak się wyśpię :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Niestety nie mam czasu i póki co muszę zadowalać się sklepowymi produktami pod oczy.

    Zapraszam do nas :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawy przepis, nie trudny, może spróbuję :)
    Ja też walczę całe życie z cieniami pod oczami, kremy, maści, sera - na nic to wszystko, syf jak był, tak jest :D
    Ostatnio jednak moje cienie najzwyczajniej w świecie się wyjaśniły i nie wyglądam tragicznie bez korektora. Zastanawiam się, czego to zasługa, może dłuższego spania, ale mogłoby tak zostać cały czas :D

    OdpowiedzUsuń
  16. O, podoba mi się ten przepis :) Ostatnio używam oleju makadamia lub kremu pod oczy Sylveco. Jeszcze nie znalazłam idealnego mazidła pod oczy, więc chętnie wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  17. U mnie sprawdza się krem pod oczy Garnier :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cieszę się, że przepis się przydał :) Życzę powodzenia przy kolejnych próbach tworzenia własnych kosmetyków!
    Pozdrawiam!
    P.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja używam serum pod oczy Dermiki z serii Retinol Q10. Pięknie ujędrniło moja skórę wokół oczu. Bardzo skutecznie też zmniejszyło sińce i woreczki pod oczami. I niewątpliwie jest bardziej skuteczne niż wszelkiego rodzaju kremy.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o niereklamowanie swoich blogów w komentarzach.
Dziękuję!