Produkty marki Seboradin bardzo lubię i chyba nie trzeba tego nikomu przypominać. Od kilku lat używam balsamu z żeń szeniem, z ciekawością sięgnęłam więc po inną wersję, gdzie formuła oparta jest na czarnej rzepie. Po kilku miesiącach używania nie dziwię się więc, że zbiera same świetne oceny na wizażowym KWC.
Tak naprawdę mogę przyznać producentowi rację jeśli chodzi o jego obietnice, z małym wyjątkiem. Pięknie nawilża po same końce i wygładza włosy, są miękkie, jedwabiste i bardzo lśniące. Nie elektryzują się i nie mam po nim problemów z rozczesaniem, co czasem mi się zdarza. Balsam nie obciąża ani nie powoduje szybszego przetłuszczania się skóry. Po regularnym stosowaniu faktycznie zaobserwowałam ich wzmocnienie.
Co do samego zahamowania wypadania i przyśpieszenia porostu nie mogę się wypowiedzieć, raczej nie nakładałam go na skórę głowy. W przypadku podrażnień powodował delikatne pieczenie, więc ekstremalnie wrażliwym osobom raczej bym go odradzała.
Ratował mnie również po ostatnim przeproteinowaniu włosów maską Mythos. Świetny produkt na kryzysowe sytuacje, tak jak mówiła MsMelevis w którymś ze swoich filmów, jeśli chcę mieć gwarancję, że kolejnego dnia nie spotka mnie bad hair day, wystarczyło sięgnąć po ten balsam. Bez względu na czas, 3 minuty czy więcej ( a proponowałabym pozostawiać go na włosach dłużej, aż żal spłukiwać) działa równie bardzo dobrze.
Skład jest krótki i treściwy, woda, alkohol tłuszczowy, a za nimi: gliceryna, olejek sosnowy, ekstrakt z tataraku, dziurawca, czarnej rzodkwi, kolendry i olejek z drzewa herbacianego. Bez silikonów i SLS.Konsystencja jest rzadka, ale nie przelewa się przez palce. Mimo to ubywa go dość szybko, a jak na cenę 25zł w aptece nie jest to mało. Intensywnie pachnie czarną rzepą, po wysuszeniu włosów nie czuję go jednak na włosach. Warto pocierpieć dla efektów ;)
Na minus mogę zaliczyć koszmarne opakowanie, nie wiem, dlaczego producent nie widzi jego wady, ani nie robi sobie nic z sugestii klientów ( choć nie on jeden). Butelka jest z twardego plastiku, przez co nawet na początku stosowania ciężko jest wydobyć produkt. Można wyrobić sobie biceps, albo najzwyczajniej w świecie przelać go do opakowania z pompką :D Zakrętka jest delikatna i zazwyczaj żyje tylko kilka lotów, ale ta o dziwo się uchowała.
Z chęcią powrócę do tego balsamu i ubolewam, że niewiele mi go już zostało. Przez ostatnie trzy lata ceny skoczyły z 16-17 złotych do około 25 :/ Niemniej jednak szczerze go polecam, bo warto po niego sięgnąć, zwłaszcza, jeśli z włosami dzieje się coś złego, są przesuszone i zniszczone.
A tu dla odmiany produkt tej samej marki, z którym nie wiem co zrobić. Dostałam go dawno temu w ramach współpracy z kosmetykizapteki. jeszcze w zimie. Brawo, Paulina. Chciałam stosować go jako zwykłą wcierkę, ale dwie fazy łącząc się dają uczucie tłustości. Nie rozumiem również braku atomizera.
Na długość również się nie nadaje, ze względu na alkohol w składzie. Tak się kończy nieczytanie składów...
Macie może jakieś sugestie, jak się zabrać za ten lotion? Samo nakładanie na kilka godzin przed myciem, dwa razy w tygodniu chyba niewiele pomoże.
A aktualizacja włosów na dniach, choć wcześniej powinnam je podciąć, ale nie mam jak :(
możesz poczekać aż alkohol zwietrzeje, zmieszać go z octem i stosować jako płukankę z wodą :D ja tam zużyłam wodę brzozową :D
OdpowiedzUsuńhm chyba niebardzo, bo lotion sam w sobie jest tłusty ze względu na naftę :D ale dzięki za pomysł :D
Usuńmiałam kiedys ten z czarną rzepą i straszliwie plątał mi włosy :/
OdpowiedzUsuńoj, szkoda :/ jakiś składnik Ci nie służył widocznie.
UsuńRzeczywiscie przydalaby sie pompka...
OdpowiedzUsuńPompka, pompką, ale butelka jest strasznie twarda :D
Usuńjeszcze nie miałam żadnego produktu marki seboradin
OdpowiedzUsuńMusisz to koniecznie zmienić:)
UsuńZainteresowałaś mnie pierwszym produktem.
OdpowiedzUsuńsuper, cieszę się:)
UsuńMam ten lotion i przelałam do atomizera. Kuracja z naftą jest bardzo fajna i balsam też lubię ;)
OdpowiedzUsuńI zauważyłaś jakieś efekty po stosowaniu tego lotionu? Balsam mnie kusi, ale na razie nie będę kupować :D
UsuńJeszcze nie miałam ani jednego produktu Seboradinu... Jak tylko zużyję moje zapasy to muszę zakupić ten balsam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marswi.
Też mam spore zapasy, (nie)stety :D
Usuńbardzo bym chciała wypróbować któryś z balsamów tej marki, ale ceny trochę odstraszają.. :/ kiedyś miałam szampon z czarną rzepą, lecz nie pamiętam efektów stosowania.
OdpowiedzUsuńszampony są dość zwyczajne w moim odczuciu :D
UsuńUwielbiam jego brata, ten balsam pomarańczowy z żeń-szeniem, działa idealnie, nie miałam ładniejszch włosów po niczym innym.
OdpowiedzUsuńAktualnie wolę wersję z rzepą, ale tamtą nadal baaardzo lubię!:D
UsuńBalsam będzie mój :D
OdpowiedzUsuńchciałaaaabyś!:D
UsuńJa stosowałam ten balsam z czarną rzepą na skalp i bardzo wypadały mi włosy po jego użyciu. Widocznie jakiś składnik mnie podrażnił, czego bym się nie spodziewała po tym produkcie gdyż inne bardziej chemiczne produkty nie wyrządzają żadnej szkody mojemu skalpowi. Na długość u mnie też się nie nadaje. :)
OdpowiedzUsuńkurcze, szkoda :/ ale w sumie ten balsam jest bardziej "agresywny" dla skóry głowy, gdy nałożyłam na podrażniony skalp piekło, więc faktycznie stężenie jest wysokie i może powodować nieprzyjemności :/
UsuńPrzetłuszczające się i ze skłonnością do wypadania- to wypisz wymaluj moje wlosy:/ Też próbuję je ratować kosmetykami Seboradin, aktualnie mam szampon, maskę i spray- taki czerwony i śmierdzący. Zdaje mi się że pomagają.
OdpowiedzUsuńA maska jak się sprawdza? bo się zastanawiam nad nią od dawna :)
UsuńCiężko mi się wypowiedzieć na temat samej maski, bo używam wszystkich trzech kosmetyków razem. Jednak mam wrażenie, że najlepiej z nich działa spray, który najdłużej przebywa na mojej głowie:-)
Usuńjeszcze go nie używałam, ale być może kupię go w najbliższym czasie ;)
OdpowiedzUsuńpolecam! :) mam nadzieję, że u Ciebie się sprawdzi :D
UsuńJa bym nakładała przed myciem na kilka h, albo w ogóle bym nie używała, bo średnio mi się podoba skład.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś do balsamu, muszę kiedyś go kupić.
skład lipny :/ zobaczę, a nie chce żeby stał i się marnował :/
UsuńMi także narobiłaś apetytu na balsam, ale ze względu na cenę się wstrzymam. :/
OdpowiedzUsuńTrzeba szukać po aptekach w większych miastach gdzie jest najtaniej Kurko :D
UsuńTe balsamy Seboradin kuszą mnie od daaaaaaaawna! Muszę w końcu jeden zakupić :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo długo ich nie kupowałam mimo pozytywnych recenzji na wizażu :D nie jesteś sama :D
Usuńbardzo chętnie wypróbuję :) już zapisałam go na moją listę zachcianek :)
OdpowiedzUsuńdaj znać jak się sprawdza :D
Usuńnarobiłaś mi ochoty! niedobra! ;)
OdpowiedzUsuńnieee bij :D
UsuńNie miałam jeszcze nic z Seboradin ;)
OdpowiedzUsuńDwa balsamy mogę polecić :) masek nie miałam niestety :/
Usuńpo twojej recenzji bardzo polubiłam balsam z żeń-szeniem i na ten też się pewnie kiedyś skuszę ;)
OdpowiedzUsuńmuszę jednak wtrącić swoje trzy grosze a propos opakowania, bo zaczynają mnie już drażnić wszechobecne narzekania na nie. jak dla mnie buteleczka jest ładna, prosta i elegancka, a twardość plastiku w niczym nie przeszkadza. podejrzewam, że wręcz specjalnie została ona tak zaprojektowana. aby wydobyć balsam należy odwrócić butelkę do góry nogami i lekko 'strząsnąć', tak jak się strząsa termometr. cała zawartość błyskawicznie opada na wieczko i wystarczy już tylko lekko nacisnąć butelkę. naprawdę nie wymaga to w ogóle dużej siły, niekiedy bardziej się męczyłam przy odżywkach w miękkim plastiku. to pewnie też kwestia specyficznej konsystencji seboradinu. gdy balsam jest na wykończeniu po prostu trzymam go na półce do góry nogami. dzięki temu udało mi się wykorzystać go do cna bez konieczności rozcinania butelki i ani gram produktu nie osiadł na ściankach. nie wiem o co chodzi, zaczęłam już podejrzewać, że cała blogosfera jest jakaś niepełnosprytna ;) pozdrawiam!
oj niepełnosprytna zaraz :P po prostu nam to delikatnie przeszkadza :) butelka jest ładna i elegancka, prosta, ale u mnie się nie sprawdza :D
Usuńw takim razie polecam również tą wersję :) u mnie sprawdza się lepiej :D
różne są gusta ;) polecam pokombinować z tym 'strząsaniem', a nuż będzie lepiej ;P
Usuńjak skończą się moje odżywki, to pewnie się skuszę, dzięki :)
Uwielbiam z żeń szeniem, teraz mam ochotę na wersję do włosów blond :)
OdpowiedzUsuńWidziałam Twoją recenzję, fajnie, że jesteś zadowolona :) Ja mam jeszcze wersję do ciemnych włosów, ale użyłam kilka razy i nie jestem przekonana :<
UsuńWstyd przyznać, ale nie miałam jeszcze balsamów Seboradin. Muszę nadrobić zaległości, coś czuję, że skóra głowy je pokocha! ;)
OdpowiedzUsuń_______
MademoiselleEve
Jeśli chodzi o skórę głowy to żeń szen mniej podrażniał, ale później zaczął delikatnie obciążać włosy :/
UsuńOd dawna chcę wypróbować Seboradin,ale bida w kraju i w moim portfelu,więc jak na razie kupuję tańsze kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńFakt, Seboradin do najtańszych nie należy :( Ale warto sobie zafundować, na urodziny czy coś takiego :D
Usuńodstarasza mnie cena ;< ale może kiedyś spróbuje:)
OdpowiedzUsuń