30 listopada
Shinybox: październik- listopad
Kilka dni temu kurier dostarczył mi nowe pudełko Shinybox, przyszedł więc czas na krótkie podsumowanie :) Ostatni box podobał mi się, ale również nie zachwycił. Zdecydowanie na plus zaliczam top coat Seche Vite (2) oraz pięknie pachnący płyn do kąpieli Organique (3). Czekam na miniaturkę ich słynnej maski Anti Age, ale pewnie się nie doczekam ;) Botoksujące płatki Syis okazały się całkiem niezłe, użyte przed imprezą odświeżyły i nawilżyły skórę, wygładziły drobne zmarszczki. Maska TBS uznaję za zwykłą maseczkę działającą doraźnie. Nie mam dostępu do produktów tej firmy, ale z chęcią wypróbowałabym coś więcej. Produktu Goldwell (1) niestety nie mogę ocenić, ze względu na proteiny w składzie, których po ostatnim przeproteinowaniu kosmetykami Mythos unikam jak ognia ;)
Podobne odczucia co do całej zawartości pudełka mam również w tym miesiącu. Akurat tak się złożyło, że produkty tego typu mam pootwierane, tak na prawdę nie wiem więc, jak je przetestuję. Wszystkie marki są mi znane, ogromny plus jednak za pełnowymiarowość produktów. Oby tak dalej!
Ciekawi mnie maska do twarzy z olejem winogronowym od Bingospa (1) ale nieco się obawiam, pamiętam, że wersja z glinką (bodajże) bardzo mnie uczuliła i podrażniła. Balsam do ciała AA, cóż, balsamów nigdy za wiele, gorzej, że mam problemy z regularnością smarowania ciała ;) Na moje nieszczęście jednak woda w moim mieście kompletnie mi nie służy, co zwiększa tempo denkowania wszelkich maseł.
Matujący puder ryżowy Mariza chyba poczeka na swoją kolej (3), aktualnie używam bambusowego Paese i to na dodatek bardzo rzadko.
Ostatnie dwa produkty pochodzą od marki La Rosa, z którą miałam okazję kiedyś współpracować. W moim pudełku znalazłam lakier w kolorze klasycznej czerwieni (4) oraz mineralny cień do powiek w kolorze Emerald(5), oliwkowej zieleni, która niestety jest niemal identyczna z odcieniem mojej tęczówki.
Z tego miejsca hejtuję paskudną pogodę i brak dobrego światła!