07 listopada

Shinybox: wrzesień- październik

Jak ostatnia prezentuję najnowsze, październikowe pudełko Shinybox, które przywędrowało do mnie już tydzień temu. Domyślam się więc, że zawartość będzie Wam znana :) Niestety, ostatnio brakuje mi czasu na przyjemności, do których należy ten blog. Ale do rzeczy. 

Kilka słów o poprzedniej edycji, która ani mnie nie rozczarowała, ani nie zachwyciła:
 Najbardziej spodobało mi się serum do włosów Tony& Guy (1), które noszę w torebce i ratuję się w kryzysowych sytuacjach, zwłaszcza, że elektryzowanie się ich nie jest żadną nowością. Róż Paese (2) był jedynie odrobinę dotknięty dla sprawdzenia pigmentacji, która jest bardzo dobra. Niestety, jestem antytalentem w kwestii modelowania twarzy. Trafił mi się piękny, jasnoróżowy odcień ze złotym połyskiem. Szampon Phenome (3) mimo ciekawego składu, w którym znajdziemy wyciąg aloesu nie zachwycił mnie. Nie podrażnia skóry, ale co za
tym idzie, włosy szybciej straciły na świeżości. Kredka Glazel (4) to kolejny produkt, który został ledwo przestestowany z prostej przyczyny- na codzień używam eyelinera. Ma ładny odcień czerni, trzyma się przyzwoicie. Mleczko do ciała SFS (6) to kompletne nieporozumienie. Słyszałam wiele dobrego o tej firmie, jednak ma bardzo wodnistą konsystencję, parafinę w składzie, nie nawilża spektakularnie. Nie odpowiadał mi również zapach.

Pudełko październikowe o myśli przewodniej Think Pink spodobało mi się bardziej, głównie ze względu na top coat Seche Vite (2) oraz korzenny płyn do kąpieli Organique (3). Otrzymałam również bransoletki, ale zaginęły w akcji i nie mogłam ich znaleźć. Proszę o wybaczenie ;) Cieszyłam się na informacje o marce TBS ale trafiła do mnie saszetka maseczki nawilżającej (5). Kuracja Goldwell (1) również nie spowodowała u mnie większego zachwytu, zwłaszcza, że w składzie znajdują się proteiny, których moje włosy nie lubią :(
Reasumując: jest lepiej niż poprzednio, ale nadal nie czuję się rzucona na kolana.

Na dniach ukaże się aktualizacja włosów a także planuję poczynić zakupy w sklepie z rosyjskimi kosmetykami. Dajcie znać, na co powinnam zwrócić uwagę, może skuszę się na coś z Waszego polecenia:)

8 komentarzy:

  1. Mnie ten Goldwell kiedyś bardzo przypasował.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście, takie "letnie uczucia" ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. kilka produktów z październikowego pudełeczka skradło moje serducho:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam ze zniecierpliwieniem na aktualizację! A przy okazji - współczuję problemów z elektryzowaniem... Moje włosy się nie elektryzują, ale wiem, ze ciężko taką niesforną czuprynę przywołać do porządku!

    OdpowiedzUsuń
  5. korzenna seria Organique jest świetna! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z rosyjskich kosmetykow zamowilam ostatnio maske drozdzowa, serum na porost agafii, oraz szampon NS neutralny, ale co do dzialania jeszcze nie jestem w stanie nic na ten temat powiedziec ;)
    Zapraszam do siebie na rozdanie :) http://wlosynaemigracji.blogspot.de/2013/11/mikolajkowe-rozdanie-balea-alverde.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobają mi się te pudełka bardziej niż GB :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę o niereklamowanie swoich blogów w komentarzach.
Dziękuję!