25 stycznia

Shinybox: Styczeń + małe info

Kilka dni temu kurier złożył mi wizytę i odebrałam moje najnowsze, styczniowe pudełko Shinybox. Z zawartości jestem średnio zadowolona, najbardziej przypadł mi do gustu olejek Delawell o pięknym zapachu.
Poza nim ekipa postarała się o nową markę, Evree, która, z tego co się dowiedziałam powinna być dostępna w Rossmannie. Obecność pozostałych kosmetyków nie zachwyciła mnie szczerze mówiąc. Być może wyjdę na marudę, ale nie używam baz pod makijaż, a krem pod oczy zastępuję najczęściej serum z kwasem HA. Kredka do oczu Paese cieszyła mnie, dopóki nie zobaczyłam odcienia: granatowego, który ewidentnie mi nie pasuje, a jedynie podkreśla sińce. Szkoda.

W ciągu pół roku w pudełkach Shinybox znalazłam wiele kosmetyków, których nie mogłam przetestować, gdyż albo były niedostosowane do moich oczekiwań, albo aktualnie miałam już otwarty produkt tego typu. Bardzo chciałabym ograniczyć zbieractwo, stąd moja decyzja o zakończeniu współpracy. Boxy to miła niespodzianka, ale zauważyłam, że również dla moich czytelników nie jest to najciekawszy z możliwych tematów. A kto lubił posty tego typu, na pewno znajdzie coś na blogach innych blogerek :))

15 komentarzy:

  1. A jak oceniasz bazę pod makijaż?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pudełko dostałam w poniedziałek, ciężko jest mi ją więc oceniać:)

      Usuń
  2. Jestem bardzo ciekawa zapachu tego olejku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko go opisać, ale jest bardzo przyjemny i słodki :)

      Usuń
  3. Dlatego gdy poczytałam o wszelkiego rodzaju "boxach" stwierdziłam, że to akcja zupełnie nie dla mnie... byłoby super, gdyby tego typu pudełeczka były dopasowywane indywidualnie, na podstawie wypełnionej ankiety i preferencji, wtedy na pewno bym się skusiła:) Niestety taka akcja byłaby zbyt skomplikowana organizacyjnie, bo każde pudełeczko zupełnie inne i zbyt duża różnorodność potrzebnych kosmetyków w stosunku do możliwości współpracy z firmami... a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam gdzieś wersję tego pudelka z kremem pod oczy/wokół ust za 120złotych. I jeszcze jakieś gratisy dla subskrybentek. To Shiny czy Glossy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ze dwa razy czułam wielką chęć zamówienia któregoś z pudełeczek, ale na razie się opieram. Kurczę, za te pięć dych na miesiąc można sobie kupić jeden konkretny kosmetyk, który będzie do nas dopasowany i przynajmniej teoretycznie powinien się u nas sprawdzić. Już nie mówiąc o dłuższej subskrypcji, przecież to naprawdę sporo kasy... Fakt, że niektóre boxy zawierały jakieś perełki, no ale taki peeling Evree, który kosztuje 9 złotych albo Bingo Spa? Nie wiem czy to taka rewelacja, nawet jeśli reszta zawartości jest godna uwagi... Mam nadzieję, że nie ulegnę w przyszłości, chociaż z jeden raz chyba bym chciała poczekać na miłą niespodziankę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem bardzo ciekawa tego kremu Bioliq miałam serum i było genialne ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie jakoś bocy nigdy specjalnie nie kusiły. Dostajesz kota w worku, często co miesiąc podobne produkty, np. balsam do ciała.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie kuszą mnie te boxy, może czasami trafił się ciekawy, ale rzadko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam takie same wrażenia, podoba mi się tylko oliwka. Nie rozumiem tych zachwytów na fan page Shiny. Też z nich rezygnuję, póki co zostałam przy Glossybox i Memebox, ale myślę, że zostanę przy Meme. W końcu dają kosmetyki, których nie można kupić w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  10. ciekawa jestem jak się te kosmetyki sprawdzą :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Faktycznie zapach tego olejku jest boski :) ja nie miałam okazji powąchać tych kremów Biolique, nie ukrywam że zapachy kosmetyków są dla mnie niezwykle ważne

    OdpowiedzUsuń

Proszę o niereklamowanie swoich blogów w komentarzach.
Dziękuję!