20 kwietnia

Odrobina luksusu | Janzen, Solny peeling do ciała

Na samym wstępnie chciałabym życzyć wszystkim czytelnikom bloga szczęśliwych i spokojnych świąt :) Wypoczywajcie!
Nie odbiegając mocno od tematu relaksu, dziś krótki wpis o niebywale relaksującym produkcie, który otrzymałam na spotkaniu blogerek.
Pierwsze zetknięcie obyło się bez zachwytów, po otworzeniu paczki okazało się, że opakowanie jest zupełnie nie dostosowane do produktu. Spora część wartościowych olejków zdążyła się wylać. Dalsza znajomość jednak okazała się być bardzo owocna.

Janzen to marka luksusowych, holenderskich kosmetyków, o których miałam okazję usłyszeć już wcześniej,  próżno jednak szukać większej ilości recenzji na blogach. Oferuje aż sześć linii zapachowych, w skład każdej wchodzą kremy do dłoni i ciała, pianki pod prysznic oraz zapachy do domu.
Mój scrub pochodzi z linii black 22 i jego główne nuty zapachowe to:

źródła zdjęć klik klik
oraz przyprawy i owoce, nie wymieniono jednak jakie konkretnie, a szkoda. Nie trzeba chyba mówić, że to właśnie zapach jest jego głównym atutem. Określiłabym go jako elegancki, luksusowy, bardzo kobiecy. Produkt, który życzyłabym sobie aby był stosowany w SPA, w którym nie miałam okazji być. Idealny po ciężkim dniu, aż żałuję, że jestem pozbawiona wanny i sam prysznic musi mi wystarczyć. Świetny w połączeniu z waniliowo- lawendowym balsamem marki Treets, o którym napiszę więcej w ulubieńcach miesiąca.
Jeśli zaś chodzi o właściwości pielęgnacyjne, to warto wspomnieć, że prócz solidnego oczyszczenia i wygładzenia skóry peeling funduje również odżywienie, dzięki dużej zawartości olejków. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że nie zrobiłam zdjęcia składu.

 Skład INCI: Aqua, Hydrogenated polyisobutene, Olus oil (olej słonecznikowy),  Cetearyl ethylhexanoate, Macadamia ternifolia seed oil (olej makadamia) Glycerin, Butyrospermum parkii butter (masło shea), Hydroxyethyl acrylate/sodium acryloyldimethyl taurate copolymer, Citric acid, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Parfum, Polyglyceryl-10 laurate, Ethylhexylglycerin, Butylphenyl methylpropional, Hydroxyisohexyl 3-cyclohexene carboxaldehyde, coumarin, Linalool, Alpha-isomethyl ionone.

Raczej jestem zwolenniczką kosmetyków na bazie cukru, ale ten również ma swój urok i uwielbiam po niego sięgać. Minusem jest opakowanie, które mimo wieczka od samego początku nie jest szczelne.
Reasumując, peeling solny Janzen jest wart swojej ceny choć dla mnie jednak aktualnie jest za drogi (około 60zł). Nie zmienia to faktu, że taki kosmetyczny prezent niebywale by mnie ucieszył ;)

17 komentarzy:

  1. Żeby nie ta cena to na pewno bym się na niego skusiła.
    Wygląda bardzo zachęcająco!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ostatnio sobie sama peelingi kręcę i podoba mi się taka zabawa:)

    OdpowiedzUsuń
  3. baaaardzo wysoka cena jak na taki produkt :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chyba z zasady wolę cukrowe peelingi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ale ten na pewno by Cie do siebie przekonał :)

      Usuń
  5. Lubię perfumy, w których występuje bób tonka. Chętnie zapoznałabym się z zapachem peelingu Janzen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a znasz jakieś perfumy z wyczuwalnym zapachem fasolki tonki?:)

      Usuń
  6. Za drogi jak na moje fundusze;(

    OdpowiedzUsuń
  7. u mnie też niestety opakowanie nie jest szczelne, ale peelingi są fajne :) cena wysoka, no ale raz na jakiś czas można sobie pozwolić :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Taki peeling widać że warto przetestować :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie słyszałam o tej marce, ale może to być ciekawe. Aczkolwiek sięgnęłabym po inne kosmetyki, bo peelingów solnych trochę się boję mając skórę jak suchar...

    OdpowiedzUsuń
  10. Cena odstrasza, ale tym opisem zapachu tak mi narobiłaś ochoty na niego, że może się szarpnę.. ;P

    OdpowiedzUsuń

Proszę o niereklamowanie swoich blogów w komentarzach.
Dziękuję!