Odkąd skóra moich dłoni zaczęła przejawiać objawy przewlekłej suchość i ściągnięcia produkty pielęgnacyjne porozrzucane mam po wszystkich możliwych miejscach. W każdej torebce, kurtce, przy łóżku, a na biurku, przy którym właśnie siedzę stoi lekki balsam przelany do opakowania z pompką. Zauważyłam również, że w tej kwestii nieco choruję na zbieractwo, najchętniej ciągle kupowałabym nowe w obawie przed armagedonem, kiedy to zamkną sklepy a ja zostanę pozostawiona sobie z moim problemem. Wszystkie staram się jednak regularnie zużywać, a już na oku mam kolejne trzy na ich miejsce: produkowany przez Tołpa dla Biedronki, kakaowy DeBa oraz Kamill Intensive, który miałam okazję wypróbować na spotkaniu blogerek dzięki uprzejmości przemiłej Natalii z bloga Kosmetyczne Rewolucje.
Wszystkie, przedstawione tutaj dość mocno różnią się działaniem i mogłabym używać ich w różne pory roku. Najlżejszy, najbardziej wodnisty okazał się produkt BioVital, z racji tego, że producent określa go jako balsam. Zapewnia jednak o wspaniałym działaniu nawilżającym i wygładzającym. Na co dzień średnio się sprawdza, nie koi na długo, ale sprawdza się w biegu, gdy potrzebuję czegoś, co szybko się wchłonie i choć na chwilę przyniesie skutek. Pachnie nagietkiem, co mnie osobiście nieco drażni, ale to już kwestia gustu.
Krem Lirene uznałam za zwykły, przeciętny kosmetyk. Szybko się wchłania i nieco otula dłonie, pozostawiając na nich delikatną warstwę, która nie brudzi ubrań. Jednak słabo nawilża i jest zdecydowanie za słaby do stosowania np na noc (choć tutaj nakładam masło shea). Przyjemnie pachnie.
Najmilej współpracuje mi się z nowym, regenerującym produktem Pharmaceris Lipo- protect. który kochane Panie Eriski dodały mi do ostatniej paczki. Krem jest dość gęsty, ale szybko się wchłania i przynosi długotrwałe nawilżenie i ukojnie. Skóra po jego zastosowaniu jest miękka i elastyczna. Skierowany jest do skóry alergicznej i wrażliwej, mogłam stosować go więc podczas mojego ostatniego uczulenia niewiadomego pochodzenia. Nie posiada zapachu.
Byłam pewna, że koszt, jak to w przypadku aptecznego produktu będzie dość wysoki, ale google podpowiada cenę od 6zł w górę, jeśli więc traficie na niego, zwłaszcza w promocji to polecam. Ze względu na gabaryt 50ml noszę go ze sobą w kurtce, a poratowane nim koleżanki również były zachwycone. Zdecydowanie jeden z lepszych kremów, jakie miałam okazję używać.
Ja bym chetnie wszystkie trzy przetestowala ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam ten krem DeBa w wersji z olejem ze słodkich migdałów i bardzo dobrze nawilżał, natłuszczał ale niestety jego wadą było za długie wchłanianie, jednak byłam bardzo zadowolona :) Też tak mam, gdy już zachowuję na chomikowanie to zbieram kosmetyki, których właściwie nie używam, no ale warto je mieć "na wszelki wypadek" :D
OdpowiedzUsuńTeż mam problem z suchymi dłońmi.. niestety nigdy nie mogę znaleźć dobrego produktu, ale ten ostatni krem zainteresował mnie ;)
OdpowiedzUsuńTen z Pharmaceris mnie zainteresował, nie spodziewałam się też, że może być jednak w dość przystępnej cenie.
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś krem do rąk z Lirene, właśnie, ale nie ten - polecam wersję odżywienie :)
OdpowiedzUsuńMam cały czas przy sobie w torebce ten pierwszy. Moje dłonie nie są wymagające, więc działa na nich świetnie. Mam jednak wersję pachnącą wafelkami z Biedronki :D
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z nich, myślę jednak że z czasem wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńz lirene miałam krem do rak a avocado, bardzo lubię kremy loccitane.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zobaczyłam jak wyglądają moje ręce w powiększeniu - na zdjęciach i biorę się za krem - ale inny. ;-)
OdpowiedzUsuńSkusiłaś mnie na ostatni ;) Moim ulubieńcem jest czerwony biedronkowy, glicerynowy i z PS avon
OdpowiedzUsuńMiałam "brata" BioVitala - ten znów jak dla mnie trochę za długo się wchłaniał, jestem ciągle w biegu i irytowało mnie ciągłe uczucie, że coś jest na dłoniach :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę wypróbować kremu pharmaceris :)
Nie miałam żadnego ale moje dłonie nie są wymagające, Praktycznie z każdego kremu są zadowolone :)
OdpowiedzUsuńbardzo cenię markę pharmaceris :) więc pewnie sięgnę po ten kremik :)
OdpowiedzUsuńnie miałam żadnego, ale faktycznie pharmaceris kusi :)
OdpowiedzUsuńRadi
Żadnego z nich jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńRównież byłam przekonana, że krem do rąk z Pharmaceris kosztuje co najmniej 22 zł. Chętnie przyjrzę się temu kosmetykowi, ponieważ moje dłonie potrzebują solidnej porcji nawilżenia:)
OdpowiedzUsuńTen z Lirene miałam w wersji z cytryną i cóż... nie uwiódł mnie. Znacznie bardziej wolę wszystkie 3 kremy z czerwonej serii Lirene :) A Pharmaceris użyłam dopiero kilka razy, ale również mam miłe wrażenia :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że ten z DeBa to jednak średniak, chciałam go kupić ;/ ja potrzebuję czegoś lepszego bo ostatnio moje dłonie ze względu na parce fizyczne nie mają się najlepiej
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam balsamy do rąk z Pat&rub :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam Neutrogenę, idealna na przesusz rąk :)
OdpowiedzUsuń