30 maja
Ulubieńcy miesiąca | maj
Nie wiem jak Wy, ale jednym z moich ulubionych tematów na youtube i blogach są właśnie ulubieńcy miesiąca. Zawsze z niecierpliwością czekam na wpisy tego typu, z sondy, która odbyła się jakiś czas temu na blogu dowiedziałam się, że nie jestem sama. Z przyjemnością zapraszam więc na drugi post tego typu.
Wraz z nadejściem ciepłych dni wracam do podkreślania ust, w zimie mój makijaż jest bardzo minimalistyczny. Na wyprzedaży w Naturze udało mi się dorwać świetny błyszczyk My Secret dress up your lips. Przez swoje duże właściwości kryjące uznaję go wręcz za pomadkę. W głowie świtała mi bardzo pozytywna opinia Sabbathy.
Wszystko zaczęło się od jednego koloru, a skończyło na trzech, w tym intensywnej fuksji o wysokim połysku (odcień nr 205). Nie wysusza ust, równo się zjada, pozostawiając lekkie zabarwienie. Nie zbiera się w załamaniach, daje duży komfort noszenia. Wielka szkoda, że była to jedynie limitowanka. Najczęściej komplementowanym przez otoczenie lakierem do paznokci został bazarkowy Vollare, kupiony sto lat temu. Rozbielony zielony, dość nietypowy kolor.
Z Loreal Volume million lashes polubiłam się równie bardzo jak z False lash wings. Daje efekt sztucznych rzęs, nie osypuje się, nie kruszy. Wybaczam mu oporność w zmywaniu. Szczegółowa recenzja ze zdjęciami na dniach :)
Po zakupie jajeczka Hakuro do bronzera codziennie sięgam po podkład Anabelle Minerals w najciemniejszym z żółtawych odcieni. Zastanawiam się nad zakupem najmniejszej wersji w celu dalszego użytkowania.
Kolejną nowością są kremowe cienie Color Tattoo Maybelline. Zdecydowanie zasługują na osobny wpis, mogę jednak przyznać, że jako posiadaczka trzech słoiczków rozumiem zachwyt nad nimi.
Numer 100 to niedostępny niestety w Polsce odcień barely baige, który za oceanem był dostępny w edycji limitowanej. Można go dorwać jednak na allegro. Do zakupu przekonała mnie recenzja Urban.
Numer 100 to niedostępny niestety w Polsce odcień barely baige, który za oceanem był dostępny w edycji limitowanej. Można go dorwać jednak na allegro. Do zakupu przekonała mnie recenzja Urban.
Tym razem nie mogło zabraknąć ulubieńca w kwestii pielęgnacji włosów. O masce Organic shop jaśmin i jojoba
wspominałam w podsumowaniu roku 2013. Producent obiecuje dodanie
objętości, mogę jednak stwierdzić, że włosy bardzo dobrze się po niej
układają, są miękkie, świetnie nawilżone i pięknie pachną. Wydajność
również na plus. Wersja z figą już tak bardzo mnie nie zachwyciła.
Ostatni produkt, nietypowo, bo chciałabym wspomnieć o paskach wybielających marki Dentway. W porównaniu z produktem Crest są zdecydowanie lepsze, nie zsuwają się, dobrze przywierają do powierzchni zębów. Działanie również na plus, usuwają przebarwienia z kawy czy herbaty, głębokiego wybielenia raczej bym nie oczekiwała od takich produktów. Stosowanie ich konsultowałam z moim dentystą, choć wiem, że wybielanie zębów w domu ma tyle samo zwolenników co i przeciwników. Kwestią indywidualną jest wystąpienie ewentualnych podrażnień i nadwrażliwości, u mnie nic takiego się nie działo. Minusem może być wysoka cena, za 14 pasków należy zapłacić około 80zł.
Co Was zachwyciło w tym miesiącu?:)