29 listopada
Maybelline podejście pierwsze | Tusz Mega Plush Volum Express
Mimo, że markę Maybelline mogę zaliczyć do całkiem lubianych przeze mnie, to nie przypominam sobie, abym prócz ulubionego eyelinera w żelu i kilku innych kosmetyków sięgnęła kiedykolwiek po tusz do rzęs. Słynne maskary Collosal przez swoją kolagenową formułę nie odpowiadały mi, ale przyszedł czas jednak na test najnowszego produktu reklamowanego jako dodający objętości, a zarazem pielęgnujący.
Innowacyjna, miękka szczoteczka, która powinna dopasowywać się do kształtu oka, nie przypadła mi do gustu. Zdecydowanie bardziej wolę te o sztywnych włoskach, którymi lepiej jest złapać rzęsy przy nasadzie i wyciągnąć w górę. Najbardziej podoba mi się odcień, naprawdę ciemna i nasycona czerń.
Nie kruszy się i nie odbija, całkiem przyjemnie pogrubia rzęsy, choć może nieco sklejać. Ostatecznie mogę dać mu czwórkę, choć do moich ulubionych mu nieco brakuje. Co do samego działanie pielęgnacyjnego trudno jest mi się wypowiedzieć, ale mogę wspomnieć, że rzęsy nie wypadają ani nie są wysuszone, co zdarzało się przy zdecydowanie tańszych maskarach.