Z marką Organique miałam okazję zapoznać się tylko i wyłącznie dzięki pudełkom Shinybox. Wciąż wspominam genialny korzenny żel pod prysznic, który testowałam jakiś rok temu. Po części rozumiem więc zachwyty, a polecana maska anti-age wciąż mnie kusi. Jedyne, co mnie zatrzymuje to spora cena, jak w przypadku większości tych kosmetyków. Na ten moment posiadam jednak dwa produkty, nieco zapomniane, bo zostawiłam je w domu ;) Powrót na święta jednak przypomniał mi, że warto o nich wspomnieć.
Glinka biała jest klasyfikowana jako jedna z najdelikatniejszych, polecana do cer wrażliwych i delikatnych. Ma działanie oczyszczające, kojące zaczerwienienia. Przy mojej mieszanej skórze sprawdza się dobrze, nieco łagodzi i matuje stany zapalne. Warto wspomnieć, że glinki działają tak długo, jak są wilgotne, należy więc pamiętać o spryskiwaniu ich wodą termalną lub zwyczajnie sięgać po nie podczas kąpieli. Zdarzało mi się również dodawać kwas HA lub olejki do rozrobionej już emulsji.
Nieco większą uwagę zwrócę na ogromnie chwalony peeling enzymatyczny z ziołami. Cena wysoka, 76 złotych i sporo tytułów Mój Hit na KWC. Oczekiwania były więc wysokie. Podobnie jak glinka skierowany jest do cer wrażliwych. Działanie złuszczające oparte zostało na enzymów papai i ananasa a także kwasów owocowych.
Peeling ma postać gęstej kremu, niemalże pasty. Świetnie złuszcza i odświeża cerę, choć za każdym razem miałam wrażenie, że skóra jest nieco podrażniona po jego zastosowaniu, co jest nieco dziwne. Nie polecam więc trzymać go zbyt długo na twarzy. Na ten moment równie dobrze sprawdza się u mnie mój ulubiony marki Organic shop i raczej to przy nim zostanę. Zwłaszcza, że kosztuje 12 złotych, choć na Organique nie mogę powiedzieć zbyt wiele złego ;)
FACEBOOK | INSTAGRAM | BLOGLOVIN
Chętnie bym obu produktów spróbowała, ale ta cena rzeczywiście wysoka. Podobno nowa wersja peelingu już nie powoduje podrażnienia, tak gdzieś czytałam na jakimś blogu ostatnio.
OdpowiedzUsuńO, nie słyszałam, widziałam tylko, że peeling stał się znów dostępy :)
UsuńJeżeli czułaś podrażnienie to prawdopodobnie trafiłaś na wadliwa partie która była w sprzedaży jakiś czas temu niestety.
OdpowiedzUsuńtez czytałam o wadliwej serii, ale czytałam też, ze podrażnienie jest czymś naturalnym w przypadku tego peelingu.
UsuńKiedyś niesia wypowiadała się na jego temat obszernie.
Dziękuję dziewczyny, zerknę na filmik Nieesi :)
UsuńChętnie wypróbowałabym zarówno ten z Organique jak i wersję tańszą z Organic Shop ;)
OdpowiedzUsuńNajpierw chyba pokuszę się o tańszy specyfik :D
Z tańszego też będziesz zadowolona :)
UsuńOdczucia bardzo podobne do moich :) też recenzowałam ten duet w jednym poście :) Jeżeli chodzi o glinkę to ja ją rozrabiam w hydrolacie z zielonej herbaty i dodaję również kilka kropel oleju arganowego lub tamanu - ostatnio częściej tamanu :)
OdpowiedzUsuńO, akurat nie mam hydrolatu, to dobry pomysł :)
UsuńMuszę się skusić na ten z Organic Shop, ostatnio pogniewałam się ze wszystkimi peelingami enzymatycznymi ;P
OdpowiedzUsuńCzemu, czemu?:D
UsuńBardzo ciekawi mnie ten peeling enzymatyczny :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te produkty z Organique :)
OdpowiedzUsuńA co polecasz jeszcze, Malutka?:)
UsuńJa także chyba skuszę się na ten z Organic Shop ;)
OdpowiedzUsuńPolecam, bardzo dobrze sobie radził i nie podrażniał :) Do tego tani :D
UsuńCena skutecznie odstrasza ... może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńMnie też by odstraszyła, ale dostałam go w Shinyboxie :)
UsuńUwielbiam ten peeling, choć nie ukrywam, zaintrygowałaś mnie tym z Organic Shop.
OdpowiedzUsuńNie odczuwałaś podrażnienia, czy to tylko ja taka wrażliwa?
UsuńGratuluje domenki <3 :*
OdpowiedzUsuńPodrażnienie mnie skutecznie odstrasza od tego peelingu.
OdpowiedzUsuńNie można zrażać się tym, że czasem pojawia się podrażnienie. Trzeba pamiętać, że jest tutaj dużo naturalnych składników i jeśli ktoś wcześniej używał samej chemii, to może być dla skóry delikatny szok. Podobnie jest w sytuacji, gdy użyjemy pierwszy raz mydła naturalnego.
OdpowiedzUsuńJeżeli się poczyta trochę bloga to nietrudno zauważyć, że nie jest to pierwszy naturalny kosmetyk, którego używa autorka.
UsuńTak się składa, że gdybyście Państwo przejrzeli bloga przed napisaniem komentarza z reklamą swojej firmy, to byłoby jasne, że nie używam "samej chemii". Proponowałabym kierować się zasadą złotego środa, a nie ślepą wiarą w moc jedynie naturalnych produktów, które jak widać, nie są dla wszystkich i nie zawsze jest to miłość od pierwszego wejrzenia. W przypadku wątpliwości zapraszam do kontaktu mailowego: kosmetycznealterego@gmail.com
UsuńPozdrawiam.