W kosmetyczce każdej z nas znajdują się produkty, które uratują nas z nie jednej opresji. Czasem odkryte zupełnie przypadkowo, innym razem z polecenia. W moim przypadku najczęściej boleśnie przekonuję się o ich braku w sytuacji kryzysowej. Kolejny raz sięgnęłam więc po nic innego jak olej tamanu. To trzecia buteleczka, o ile pamięć mnie nie myli wspominałam już o nim na blogu, warto jednak temat odświeżyć. Dlaczego? Poniżej w kilku punktach o jego świetnych właściwościach.
1. ŚWIETNIE DZIAŁA NA OPRYSZCZKĘ
Wraz z jesienią zazwyczaj moja odporność mocno spada, mimo, że staram się dbać o siebie. Wielokrotnie zostałam już nią obdarowana w najmniej oczekiwanym momencie, po kilka na raz. Zauważyłam ostatnio mocne zaostrzenie objawów i myślę, że przy kolejnej wizycie u dermatologa popytam jednak o Heviran. Niemniej, olejek świetnie przyśpiesza gojenie, działa nieco przeciwbólowo, z bolesnej fazy opuchlizny szybciej przechodzi w strupek. To jeden z niewielu produktów, który przynosi mi prawdziwą ulgę.
2. GENIALNY NA STANY ZAPALNE
W ostatnim czasie powróciłam do kwasów. Po wcześniejszej kuracji retinoidami ilość dużych i bolesnych wyprysków była niewielka, jednak pojawiło się kilka klasycznych nieprzyjaciół. Bardzo trudno się było mi się ich pozbyć, aż przypomniałam sobie, że czeka na mnie w lodówce 15 ml tego cuda. Raz dwa się z nimi rozprawił.
3. PRZYŚPIESZA GOJENIE
Mogłabym to podpiąć pod dwa, powyższe punkty, jednak na wszelkiego rodzaju ranki i zadrapania działa równie dobrze. Ma działanie antybakteryjne i przeciwgrzybicze.
4. REDUKUJE ŚWIEŻE BLIZNY
Regularnie stosowany zapobiega powstawaniu wszelkiego rodzaju blizn. Co prawda, nie miałam na szczęście okazji wypróbować go w tym celu, ale opinie i zachwyty innych dziewczyn nie są bezpodstawne. Sam fakt, że stosuję go na mocno zaognione stany zapalne o dużej powierzchni, na pewno powoduje mniejsze powstawanie blizn.
5. DOBRY DO SKÓRY TŁUSTEJ
Jest to jeden z niewielu olejków, który nadaje się do skóry mocno zanieczyszczonej, tłustej, łatwej do zapchania. Wiele osób dodaje go do OCM, nie bez przyczyny. Opierając się o swoje doświadczenia i opinie na stronie zsk, biochemiaurody oraz wizaż.
Nie obędzie się jednak bez kilku drobnych minusów. Olej ma charakterystyczny zapach, porównywany do rosołu bądź przypraw. W przypadku stosowania miejscowego nie jest to szczególny problem. Ma ciemno zielony kolor i należy go przechowywać w lodówce, o czym wcześniej nie wiedziałam i byłam nieco zdziwiona, że mój poprzedni nadawał się do kosza.
Dostępność: ekobieca.pl, sklepy z półproduktami.
Cena: 15zł/15ml
Ten olej sporo potrafi, miałam okazję przekonać się o tym na sobie :) ale zapach ma przepaskudny! ;)
OdpowiedzUsuńPaskudny, ale warto :D
UsuńZużyłam dwie buteleczki tego oleju z dwóch różnych firm. Na początku widziałam efekt "wow", ale z czasem przestałam zauważać jakiekolwiek działanie. Na razie robię sobie od niego przerwę, choć nie wykluczam, że do siebie wrócimy :)
OdpowiedzUsuńO, dziwne, może jednak skórą się przyzwyczaiła? Ja sięgam po niego w kryzysowych sytuacjach,więc może nic się takiego nie stanie :)
UsuńPo takim wpisie kupię go :)
OdpowiedzUsuńNa pewno znajdziesz dla niego zastosowanie :)
UsuńKiedyś go miałam i stosowałam wszechstronnie - na twarz i włosy :) Może warto sobie przypomnieć :)
OdpowiedzUsuńJak sprawował się na włosy?:)
UsuńMoja problematyczna trądzikowa i tłusta cera jest bardzo wybredna, ciekawe czy polubiłaby się z tym olejem :) Muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPunktowo ma szansę się sprawdzić :)
UsuńDodawany do szamponów czy odżywek które aplikujemy bezpośrednio na skórę głowy działa na porost i gęstość włosów ;D
OdpowiedzUsuńSłyszałam, ale nie próbowałam :) Testowałaś go w rtm kierunku?
UsuńPosiadam wcierke w której olej tamanu jest wysoko w składzie i mogę śmiało powiedzieć że działa bardzo korzystnie :)
UsuńNiestety, olej tamanu ma wysoki potencjał komedogenny, jest też olejem skoncentrowanym i wymaga użycia innych olejów na większe powierzchnie skóry ;) Najmniej drażniący zapach ma ten z ECOSPA, pachnie subtelnie lubczykiem, natomiast ten z ZSK strasznie śmierdzi przyprawą maggi ;) Nie jestem też zachwycona jego działaniem, lepiej sprawdza się u mnie olejek z drzewa herbcianego i trikenol :)
OdpowiedzUsuńTak, to jest typowe maggi :D Co do zapychania, różne opinie słyszałam, mnie nie zapycha, ale fakt, nie spotkałam się by ktoś stosował go solo na całą twarzy. Raczej jako dodatek, masz więc rację :) Trikenol? Pierwsze słyszę :)
Usuńja właśnie chcę go kupić, bo słyszałam od znajomej, że jest świetny na blizny :)
OdpowiedzUsuńTylko pamiętaj o przechowywaniu w lodówce, bo możesz szybko się z nim pożegnać, tak jak ja z ostatnią buteleczką ;)
UsuńNa moją bliznę nic nie poradzi, ale może na wysypy na dekolcie coś :)
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że większość produktów jest kierowany na nowe blizny jednak...A próbowałaś złuszczania?:)
UsuńNie wiem jak to się mogło stać, ale dopiero dzisiaj odkryłam Twojego bloga - z polecenia Agaty Bieleckiej. Będę zaglądać częściej i oczywiście klikam obserwowanie (jak dobrze, że też nadal masz ten - archaiczny - jak by nie patrzeć - wynalazek bloggera, bo fanpejdże na Facebooku jakoś zawsze mi umykają, newsletterów nie lubię, a co to jest RSS - nie wiem do dzisiaj :D, blogroll i obserwowane blogi w blogspocie to moje wybawienie :D).
OdpowiedzUsuńCo do oleju tamanu - nie dalej jak dzisiaj rano o nim czytałam z zamiarem zakupu na Ecospa, ale że podstawowej rzeczy, na którą się czaiłam - niezmydlalnej frakcji sojowej, akurat nie mają, to odłożyłam zakup na później. Chyba się na próbeczkę tamanu skuszę, chociaż nie wiem czy zdzierżę zapach, bo nie znoszę rosołu i maggi ;).
Ja również nadal używam staromodnego bloggera ;) O frakcji muszę poczytać, bo widzę, że ciekawy temat :D
UsuńTyle jest blogów, dziwne, gdybyśmy znały wszystkie :D
Nie potrafię zdzierżyć jego zapachu ;/ no poprostu nie mogę... Pomijając fakt,że mnie ten olej zapycha ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda :/ Ale na pewno znajdziesz coś odpowiedniego dla siebie, o ile jeszcze się to nie udało ;))
UsuńMiałam go kiedyś, ale trochę się zawiodłam.. po tylu pochwalnych opiniach na jego temat oczekiwałam chyba cudu ; ) Ale nabieram ochoty, żeby dać mu kolejną szansę, może tym razem bardziej się polubimy ; )
OdpowiedzUsuńTak to już jest z tymi wychwalanymi produktami czasem :)
UsuńJa z opryszczką na ustach borykam się od zawsze, za jednym razem wyskakują mi 4 od razu, a kiedy mam wrażenie, że choć jedna z nich znika, pojawia się następna, także atakuje mnie spokojnie piąteczka naraz. Koszmar... Myślałam, że pomoże mi Heviran, tak go wszyscy zachwalali, a tymczasem nic z tego. Ani mi nie przyśpiesza procesu gojenia, ani tym bardziej nie zmniejszył ilości wyskakujących opryszczek... gdybym miała chociaż 3, czułabym się jak w niebie. A niestety jak dowali, to na całego... Zaczyna się moja "ulubiona" opryszczkowa pora, więc tylko czekam, aż sobie o mnie przypomną :(
OdpowiedzUsuń:O Mi wystarczyły ostatnio dwie, bardzo bolesne i opuchnięte. Długi czas miałam spokój i nawet, jesli coś się pojawiło to raczej bez większych problemów znikało. Teraz jednak widzę zaostrzenie objawów i boję się, że będę puchnąć i cierpieć jak w dzieciństwie :/ Co lepsze, zawsze pomagał mi tylko Zovirax, tańsze maści nie.
UsuńMoże powinnaś pomyśleć o wzmocnieniu odporności? Czytałam coś o kuracji miodem (chyba u Blond Hair Care). Pietruszka bodajże też jest polecana, sama natka do koktajlu to zawsze dobry pomysł, ale nie mam blendera aktualnie.
pierwsze w ogóle słyszę o tym oleju ;)
OdpowiedzUsuńmuszę go kupić, jestem w trakcie kuracji kwasami, czuję, że to moje wybawienie :)
OdpowiedzUsuń