Jeśli należysz do osób, które zaliczane są do grona humorzastych i nerwowych, momenty, w których czujesz, że nic nie idzie tak jak powinno prawdopodobnie zdarzają Ci się częściej niż powinny. Przejmujesz się wszystkim, rozważasz za i przeciw, po raz setny wizualizujesz (kto słyszał o filmie Jakóbiaka?) najczarniejsze scenariusze. I nie piszę tu wcale o prawdziwych problemach, lecz o codziennych bzdurach, które nie powinny aż tak podnosić ciśnienia. Jak więc w prostych krokach poprawić sobie nastrój i ograniczyć niepotrzebny stres? Nie będzie to odkrywczy post, a raczej kilka rad.
ZAPAL ŚWIECE
Łapałam się na tym, że za każdym razem będąc w Tk Maxx oglądałam świece i prawie za każdym razem znalazłam ciekawy zapach, przypominałam sobie, że przecież w mieszkaniu mam już kilka, których...nie palę. Zwyczajnie było mi ich szkoda i czekały na wyjątkowe okazje. Które umówmy się, zdarzają się bardzo rzadko, a świece stoją i się kurzą. Przygnębienie i zniechęcenie to chyba idealna wymówka, aby w końcu wykorzystać, nie uważasz?
ZDRZEMNIJ SIĘ
Jeszcze kilka lat temu należałam do osób, które za żadne skarby nie potrafiły zasnąć w ciągu dnia. Z czasem jednak, gdy przyszły problemy zdrowotne i bezsenność*, to właśnie drzemki utrzymywały mnie przy życiu. Nie bez powodu wielokrotnie słyszysz, by "przespać się z problemem". Podczas snu spada poziom hormonów stresu w organizmie, co pozwala myśleć bardziej...racjonalnie? Czasem, gdy czuje, że pracy jest zbyt dużo, egzamin wkrótce, a PMS** dokłada swoje trzy grosze i najchętniej rzuciłabym ze skały połowę ludzkości, ucinam sobie drzemkę. Działa.
* Nie byłabym sobą, gdybym po mojej kilkumiesięcznej kuracji Ashwagandą, nie wspomniała o jej świetnym działaniu. To adaptogen, czyli pomaga niwelować stres i jak sama nazwa wskazuje, szybciej adaptować się do warunków otoczenia. Najbardziej pomogła mi właśnie na sen, który stał się głębszy, szybciej zasypiam, nie budzę się w ciągu nocy, a rano jestem zdecydowanie bardziej wypoczęta.
**Na to ostatnie polecam również olej z wiesiołka.
ZJEDZ COŚ PYSZNEGO...
...niekoniecznie kalorycznego, jednak umówmy się, nic nie zastąpi czekolady! Jeśli jednak zadowolisz się zdrowszym substytutem, to podzielę się moim ulubionym przepisem na fit czekoladę. Potrzebujesz: izolat białka WPC, olej kokosowy, dodatki: wiórka kokosowe, orzechy, odrobinę wody. Najczęściej stosuję proporcje 1:1, czyli 20 g oleju na 20 g odżywki, którą najpierw rozrabiam z odrobiną wody, po czym dodaję do niej stopniowo, podgrzany i nieco ostudzony olej, ciągle mieszając. Zdrowsza czekolada ma to do siebie, że musi być zamrożona i bardzo szybko topnieje. Inną opcją jest również dodanie czekoladowej odżywki i kakao lub karobu. Opcji jest wiele, ale w momencie, gdy połączysz olej kokosowy z masłem orzechowym otrzymasz...Michałki! Takie słodycze są jednak zdradliwie z uwagi na wysoką kaloryczność, więc idealnie sprawdzają się jako dodatek, na przykład do puddingu Chia. Razem z kiwi to moje ostatnio ulubione połączenie.
Ania na swoim blogu opublikowała uproszczony przepis, bez zastosowania białka klik klik.
NAPIJ SIĘ KAWY
Rytuał picia kawy przyjęłam od mojej Mamy, bo odkąd pamiętam poranek kojarzył mi się z jej aromatem. Co dziwne, dopiero niedawno odkryłam kawiarkę i zmieniła ona nieco moje podejście. Nie zawsze mogę pozwolić sobie na droższy zakup kawy, jednak dzięki niej, każda smakuje zwyczajnie lepiej. Rano często dodaję odrobinę maceratu waniliowego na bazie oleju kokosowego, dzięki czemu całkowicie zmienia się jej smak, a jako, o tej porze dnia spożywam dużo tłuszczy, to jest idealna.
Umówmy się jednak, idealnie byłoby wypić ją w idealnym towarzystwie. W Lublinie najlepszą kawę znajdziecie w:
I choć obiecałyśmy sobie, że będziemy odkrywać nowe miejsca, to wciąż wracamy tam.
ZRÓB MAKIJAŻ
Wstajesz rano i to, co widzisz, nie napawa Cię optymizmem. Cera w rozsypce, brwi wołają o regulację, na paznokciach hybryda w opłakanym stanie. Istnieje coś pomiędzy przesiadywaniem czterdziestu minut przed lusterkiem, a szybkim makijażem, który ukryje niedoskonałości i doda blasku. Od zawsze mam problemy z cienką skórą pod oczami, więc ciemne podkówki to norma. Nie rozstaję się więc z korektorem. W 99% przypadków, gdy mam zły nastrój, a mój wygląd jest daleki od zadbania czuję się tylko jeszcze gorzej. Co więc stoi na przeszkodzie, by trochę sobie pomóc? Nieco na przekór lansowanej ostatnio modzie na no makeup. Doprawdy, nie potrafię zrozumieć, jak można piętnować coś, co nikogo nie krzywdzi. Masz makijaż? Źle, tapeciara, pewnie masz kompleksy. Brak makijażu? Leniwa, nie dba o siebie lub dla odmiany, natural beauty, lepsza od innych. A gdyby tak powiedzieć głośno, że (nie)używanie kolorówki nie ma żadnego wpływu na wartość kobiety? Odkrywcze.
ZADBAJ O SIEBIE
I nie chodzi mi tu tylko o kwestie kosmetyczne, choć zawsze warto po nie sięgnąć. Maska do twarzy, olejowanie włosów czy nawet skórek to drobne czynności, które robisz tylko dla siebie. Zadbane paznokcie czy nowy kolor dziwnym trafem cieszą bardziej, niż mogłoby się wydawać. Poczytaj ulubioną książkę, obejrzyj serial, moje ostatnie odkrycie to 13 REASONS WHY, choć daleko tu do komedii jak na przykład w genialnej NEW GIRL. Poćwicz. Często zły dzień = świetny trening. W moim przypadku nie ma lepszej rady na psychiczne zmęczenie, najlepiej w połączeniu ze smacznym jedzeniem i regeneracją. Mało kto wie (sama nie widziałam!), że długość snu, która jest niezbędna, to kwestie indywidualne, a odpowiada za nie jeden, konkretny gen, a konkretniej jego długość. Jest ona również dziedziczony, więc teraz już wiem, kogo mogę obwiniać za moje wieczne niewyspanie. ;)
Jak radzicie sobie ze złym nastrojem?
zadbaj o siebie to mój faworyt xD
OdpowiedzUsuńNie ma w tym nic dziwnego :) W tej sekcji każdy może wpisać, co tylko mu przyjdzie do głowy:)
UsuńPoszłam po świeczkę - z prawdziwego wosku pszczelego! <3
OdpowiedzUsuńPunkt "zrób makijaż" przypomniał mi o wpisie Aniamaluje o bawełnianych gaciach ;D
I trening - wielkie TAK!! Trenuję taniec irlandzki i podobno najlepiej stepuję, jak jestem wkurzona ;) I jak cudownie można się wyżyć! W najgorszym wypadku "wdeptujesz wroga w ziemię" - w najlepszym - adrenalina pozwala pokonać jakiś trudny element. Sport jest fajny :D
Za każdym razem przypomina mi się ten tekst, gdy widzę bawełniane gacie... :D
UsuńW moim przypadku, przekonanie się do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego dało mi bardzo, bardzo dużo. Całe życie byłam przekonana, że to nie dla mnie, a przecież jest tyle różnych opcji, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Taniec irlandzki, wow wow! Mega!
13 reasons why - obejrzałam i też uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńMess, też masz wielki niedosyt, jak ja? :D
UsuńTeż mi się bardzo podobał, chociaż czasy licealne już dawno za mną :) fajnie by było jakby był drugi sezon :)
UsuńPodobno ma być, ale nie znalazłam oficjalnej informacji :))
UsuńTaak, niedosyt pozostał, ale też mam nadzieję na kolny sezon :D Tak zakończyli pierwszy, że spokojnie mógłby być kolejny :)
UsuńMoją przyjaciółką w doli i niedoli jest czekolada :D Ale faktycznie wykonywanie makijażu niesamowicie odstresowuje, chociaż już ten bajzel po minerałach wyjątkowo działa mi na nerwy :D
OdpowiedzUsuńOjjj Ewa, znam to zbyt dobrze :D Dlatego teraz mam pod ręką mokre chusteczki do mebli, bo minerały faktycznie, bywają wszędzie, mimo delikatnego pylenia. Dobrze radzi sobie z tym również aplikacja na mokro, przy użyciu gąbki AM ♥
UsuńNa mnie najlepiej działa drzemka albo jakieś owoce np. Sałatka owocowa :)
OdpowiedzUsuńJadzieńka, aż mi przypomniałaś o moich truskawkach w lodówce! :D Chociaż to jeszcze nie to, ale na własne się nie załapię znów:(
UsuńMoim niezawodnym sposobem na stres jest czytanie. Obojętnie czy artykułów w internecie na kanapie czy książki w wannie. Po prostu czytam skupiając się na tekście i powoli się uspokajam :)
OdpowiedzUsuńKasia, grunt, to znaleźć sposób dla siebie :) Sama czekam na dostawę super książek, może coś będzie godnego pokazania na instagramie!
Usuńnapiszesz proszę więcej o kuracji Ashwagandą?
OdpowiedzUsuńAgnieszka, tak, planuję taki wpis, bo moim zdaniem warto zwrócić na nią uwagę:) Mam nadzieję, że uda mi się przygotować go przez weekend!
UsuńPrzeczytałam jednym tchem :)
OdpowiedzUsuńU mnie zawsze działa świeczka, dobra herbata lub kawa, tak jak u Ciebie. Ostatnio coraz częściej uciekam w książki zamiast w seriale.
Zaciekawiła mnie ta wanilia, muszę pogrzebać o tym ;d
Mi świeczki i dobra kawa poprawiają nastrój ;)
OdpowiedzUsuńMonia, u mnie właśnie herbata + świeca :D
UsuńOj ja ostatnio to mam jakieś apogeum, szczególnie po powrocie z pracy. Jeszcze pójdę na siłownię, tam jest OK a potem padam ze zmęczenia i nerwów ;) Nie wiem co z tym dziadostwem zrobić, ale książki, blog czy maseczka na twarzy zdecydowanie pomagają :)
OdpowiedzUsuńPowiesz coś więcej o tej Ashwagandzie? Miałam w planach jej stosowanie, kiedyś niewielkie opakowanie nawet stosowałam, ale zbyt krótko pewnie żeby zauważyć efekty. Ile ją stosowałaś i jaką markę polecasz? :)
Ja przed świętami połowę wolnego czasu...przespałam :( Chyba przesilenie wiosenne. Czyli wróciłaś na siłownię już?:)
UsuńCo do ashwagandy, to o ile nie wsiąknę w pracę, to napiszę coś przez weekend na jej temat. Stosowałam tabletki Aura :)
Wróciłam i to na ostro tak, że...tydzień temu nabawiłam się kontuzji kolana :P Tzn. zaczęło boleć a było wcześniej skręcone z naderwanymi więzadłami i postanowiło o sobie przypomnieć ;)
UsuńOdpowiedni suplement zakupiony, więc mam nadzieję, że się nasmaruje (nie ma to jak skuteczne placebo :D).
Czekam z niecierpliwością na wpis o tym cudeńku na energię :)
Ojjj szkoda :( Po skomplikowanych kontuzjach jest dużo trudniej wrócić do sportu, ale trzymam kciuki!
UsuńO Matyldo! Jak ja tęsknię za drzemkami :)))
OdpowiedzUsuńWiem, że nie każdy może sobie na nie pozwolić :( Wielka szkoda!
UsuńDługa i aromatyczna kąpiel z książką to mój sposób na dobre zakończenie dnia :)
OdpowiedzUsuńIdealnie! Sama czekam na kilka ciekawych pozycji czytelniczych, oby wystarczyło mi czasu na ich faktyczne czytanie :)
UsuńSłyszałam, że ashwaganda jest świetna przy niedoczynności. A niedoczynność = stany depresyjne. Warto wypróbować tym bardziej, że świetnie działa na odporność.
OdpowiedzUsuńMasz dużo racji! Ashwaganda jest świetna w wielu schorzeniach, chyba warto poświęcić jej cały wpis :) Stosowałaś ją może?
Usuńjak mam zły humor to idę pobiegać albo kupuję nowe semilaci :P nie znam kobiety, której zakupy nie poprawiają humoru hahah
OdpowiedzUsuńHaha to święta prawda 😊
UsuńNic tak nie poprawia humoru jak gorąca kąpiel i lampka dobrego wina :)
OdpowiedzUsuńŚwietne pomysły! Ja dodałbym również dzienną dawkę memów np. redmik.pl, zwłaszcza gdy pod ręką mamy tylko telefon.
OdpowiedzUsuńMyślę, że poziom "pocieszacza" powinien być wprost proporcjonalny do poziomu złego humoru ;). Dlatego na naprawdę zły, można sobie pozwolić na naszyjniki z zawieszkami ze srebra lub złota, a co :)!
OdpowiedzUsuńJa lubię oddawać się swojemu hobby, ponieważ wtedy jestem w stanie się tym zatracić. Lubię próbować nowych rzeczy i teraz mam w planach własnoręcznie wyprodukować własny trunek przy pomocy destylatora https://dobrydestylator.pl/. Mam nadzieje, że mi się uda :)
OdpowiedzUsuń