Czy też tak macie, że uwielbiacie testować nowości, po czym dość szybko wracacie do swoich ulubionych i sprawdzonych produktów? Tak jest właśnie ze mną od jakiegoś czasu. W ostatnich miesiącach pojawiło się jednak kilka ciekawych kosmetyków, o których warto napisać. Prawie sama kolorówka, bo masek ANWEN klik jak na razie nie pobije nic (przypuszczalnie bardzo, bardzo długo ten stan się utrzyma) jednak i do włosów mam coś Wam do pokazania.
KARES SERUM MONOI, SPRAY DO WŁOSÓW
Czekał i czekał na swoją kolej, aż się doczekał. Początkowo zupełnie mnie nie zachwycił, jednak teraz moje włosy są humorzaste i lubią się dość boleśnie splątać. Dwufazowa formuła oparta na silikonach i oleju kokosowym nadaje gładkości, ułatwia rozczesywanie, dzięki czemu problem kołtunów znika. Pasma bardzo wymagają ścięcia, ale wciąż boję się pójść do nieznanego mi fryzjera. Oceńcie, jak głupie to jest w skali od jednego do dziesięciu, ale już raz po strzyżeniu wyszłam z dziwnym ogonem, zamiast ładnym kształtem i miałam niezły kłopot. Wygodna forma sprayu i mała butelka w sam raz na wakacje. Choć nie wiem jak dokładnie pachnie monoi, ale jedyne, co mi przeszkadza, to słodki, mdlący zapach.

MY SECRET, CIENIE GLAM&SHINE
Spośród wszystkich, najnowszych kolorów do gustu przypadł mi najbardziej brązowozłoty, ciepły odcień, idealnie podkreślający zieloną i niebieską tęczówkę. Bardzo przypomina mi znany Color Tattoo, który zresztą również mam i często używam. Swatche i pełną recenzję znajdziecie tutaj.
COLOR TATTOO 24H, ŻELOWO- KREMOWY CIEŃ NUMER 93 CREME DE NUDE
Sama nie wiem, dlaczego tak długo zabierałam się za przetestowanie matowych, ale cielistych kolorów z gamy CT. Udało mi się wyjątkowo, bo podczas ostatniego dnia promocji w Rossmannie złapać ostatnią sztukę, choć miałam mały dylemat pomiędzy bardziej różowym 91 Creme De Rose. Ostatecznie wybór beżowego 93 Creme De Nude okazał się strzałem w dziesiątkę. Cień idealnie sprawdza się jako baza lub solo, idealnie maskuje żyłki na powiekach, ujednolica koloryt, przy czym sam jest prawie niewidoczny. Świetny do szybkiego makijażu, przy użyciu palca lub pędzli. Jeśli macie cerę z widocznymi żółtymi lub oliwkowymi tonami, to gorąco polecam.
LUMENE, KREM CC
Choć nie wyobrażam sobie życia bez podkładów mineralnych, to w ostatnich dniach z chęcią sięgałam po stosowany już kiedyś przeze mnie krem CC. Choć kolor nieco za różowy (niestety) to na twarzy wygląda tak pięknie i świeżo, przy dostatecznym kryciu, że nie mogę sobie odmówić jego aplikacji. Często jako wykończenie dodaję jeszcze puder rozświetlający Annabelle Minerals lub podkład matujący w odcieniu Sunny Fair.
EVELINE MEGA SIZE LASHES, TUSZ POGRUBIAJĄCO- WYDŁUŻAJĄCY
Na koniec creme de la creme dzisiejszego wpisu, czyli moje ostatnie odkrycie, tusz Eveline za całe piętnaście złotych. Kupiłam go po teście u koleżanki (dzięki Sylwia!) i z miejsca przypadł mi do gustu. O ile nie pogrubia tak jak mój ulubiony Loreal, tak wydłuża niesamowicie i już pierwszego dnia dostałam kilka pytań o to, czym się umalowałam.
![]() |
PODKŁAD LUMENE + ANNABELLE MINERALS, TUSZ EVELINE, CIEŃ MAYBELLINE, CIEŃ MY SECRET, ROZŚWIETLACZ MELKIOR |
Nie skleja, ma świetną szczoteczkę, nie osypuje się i ma głęboki kolor czerni. Jedyne, czego mogę żałować, to tego, że nie wiedziałam o nim przed przeceną w Rossmannie. Można zaliczyć go do dobrych i niskobudżetowych maskar, o wiele lepszych moim zdaniem, niż Lovely. Bardzo żałuję, że zdjęcia nie oddają w pełni jego działania, ale jestem przekonana, że wszystkie pytania nie były przypadkowe, więc może będziecie musiały uwierzyć mi na słowo :)
Z kim widzę się na konferencji Meet Beauty? Chętnie Was poznam!
A na instagramie mniej lub bardziej kosmetycznie, choć wciąż dzieje się więcej:) Zapraszam!
U mnie ten tusz się nie sprawdził, jedynie ładnie rozczesywal rzęsy, zero wydłużenia i pogrubienia :)
OdpowiedzUsuńJadzia, pewnie sporo niestety zależy od rzęs :) Ale opinie na KWC ma dobre :)
UsuńTeż tak mam, że testuję nowości, a potem wracam do starych ulubieńców :D Jednym z takich ulubieńców jest właśnie Maybelline Color Tattoo w odcieniu Creme de Rose jako baza pod cienie ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że u mnie nieco za nadto by się odcinał od naturalnego koloru powieki, ale to kwestia indywidualna :)
UsuńNiestety nie znam tych kosmetyków
OdpowiedzUsuńI po to właśnie są ulubieńcy:)
UsuńMoje must have w tym miesiącu to maska od Anwen i cienie My Secret :-)
OdpowiedzUsuńKtóra maska?:)
UsuńRzęsy wyglądają pięknie! :) Ja też kupiłam CT 93 i używam go jako bazy :)
OdpowiedzUsuńNie rozstanę się z nim chyba :)
UsuńMnie czasem testowanie nowości irytuje. Przeczytam mnóstwo pozytywnych recenzji, wydam kasę, a potem okazuję się, że kupiłam bubel. Wtedy też właśnie wracam do swoich stałych ulubieńców :) Zaciekawiłaś mnie tym cieniem z My Secret. Ma bardzo ładny kolor i często używam takich na co dzień .
OdpowiedzUsuńCoś w tym właśnie jest, produkty niby fajne, ale potem się wraca i wszystko leży...i się kurzy i denerwuje :D
UsuńOooooooo! To brązowe złotko jest bardzo w moim stylu!
OdpowiedzUsuńBardzo je lubię :))
UsuńMiałam okazję testować ten tusz, jest świetny! A i masz piękną urodę :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu, pozdrawiam!:)
UsuńFaktycznie, szczotka w tym tuszu jest idealna. Za tą cenę to chyba jeden z lepszych tuszy.
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś lubi wydłużenie, a mniejsze pogrubienie to faktycznie masz rację :)
UsuńKusi to serum do włosów, ale skoro piszesz, że zapach przytłacza, to ja chyba nie bardzo jestem za. Nie lubię jak jakiś zapach dominuje i do tego jest mdląco-słodki.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, zapach faktycznie mógłby być lepszy :)
UsuńBardzo lubię ten tusz, fajnie się sprawdza i w dobrej cenie
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie upolowałam go podczas promocji -40% w Ross:(
UsuńKurczę - tym tuszem to mnie wzięłaś :) Szukam wydłużenia zdecydowanie a u Ciebie ten przyjemniaczek prezentuje się pięknie <3 Wyglądają na naturalnie piękne i długie :) Ja ze swoimi rzęsami przechodzę ostatnio kryzys i wygląda na to, że bez "sterydów" w postaci odżywek niewiele z nich wyciągnę :/ Będę musiała jednak jakoś mądrze szafować żeby jednak do końca życia codziennie bimatoprostem ich nie raczyć :)
OdpowiedzUsuńMoże poczytaj o naturalnych odżywkach na wyciągu z bazylii? Słyszałam trochę dobrego na ich temat, ale sama jeszcze nie testowałam :)
UsuńZainteresował mnie tusz :) Bardzo lubię maskary tej marki i z reguły sprawdzają się u mnie świetnie :) Jak trafię na ten to z pewnością kupię i wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, ja jestem w nim zakochana! Choć testowała go wczoraj moja inna koleżanka i nie spisał się u niej tak dobrze :(
UsuńU mnie z jakiegoś powodu Creme de Nude nie sprawdza się jako baza pod cienie. O ile pierwsze odcienie Color Tattoo trzymają się u mnie jak przymurowane do skóry (przede wszystkim On and on bronze i Permanent Taupe), to te nowe matowe odcienie wymagają użycia bazy pod spód, a i to nie zawsze się sprawdza.
OdpowiedzUsuńHMMM dziwne, w moim przypadku dużo bardziej różniły się matowe cienie w kolorach szarych i brązu bodajże, była między nimi duża różnica w rozcieraniu, gubiły kolor, wyglądały źle na powiekach :(
Usuńmiałam kiedyś te cienie. u mnie najnowszym ulubieńcem jest semilac z tej nowej kolekcji Margaret <3
OdpowiedzUsuńOjjj fakt, kolekcja Margaret wymiata! Będzie niedługo na blogu :)
UsuńAle masz piękne pędzle! W ogóle jesteś piękna :) Bardzo lubię ten tusz, dobry i w niskiej cenie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komplement :) To pędzle Make up revolution bodajże :)
Usuńznam tlyko color Tattoo, ale uwielbiam je tak samo :) a musze się skusic na maski z anwen, ale to opiero jak skończę wsyztskie swoje maksi ;)
OdpowiedzUsuńTen cien z MySecret jest cudowny! :)
OdpowiedzUsuń