SZCZOTKA LEPSZA NIŻ TANGLE TEEZER | ULUBIENIEC: OLIVIA GARDEN FINGER BRUSH ON THE GO
Pamiętam zamierzchłe czasy, kiedy to szczotka Tangle Teezer była trudno dostępna, nie do kupienia w Polsce, więc jej zdobycie było trudne i wymagało trochę zachodu. Po jakimś czasie pojawiły się w sieci, a dalej poszło już z górki. Obecnie dostępne są, podobnie jak wszelkiego rodzaju zamienniki, w każdej drogerii typu Rossmann lub Hebe. Pod koniec maja odbyła się jednak konferencja Meet Beauty, a co za tym idzie był to idealny czas na rozmowy o odkryciach moich koleżanek po fachu. Zaraz po powrocie, z polecenia Anwen kliknęłam nową szczotkę Olivia Garden i po tych kilku miesiącach mogę powiedzieć, że to prawdziwa miłość, choć produkt ma swoje wady, to TT poszedł w odstawkę.
OLIVIA GARDEN FINGER BRUSH ON THE GO | RECENZJA PO KILKU MIESIĄCACH UŻYWANIA
W przypadku włosów wysokoporowatych, które z natury potrzebują wygładzenia często wspomniany klasyk nie do końca się sprawdzał. Silikonowe włoski, mimo że dość delikatnie rozczesywały pasma, to mogły nie domykać końcówek. OLIVIA GARDEN to połączenie naturalnego włosia oraz syntetycznego, w proporcji pół na pół. Wszystkie włoski są nieco dłuższe, dzięki czemu poprawki fryzury nie zajmują dużo czasu, co miało miejsce u posiadaczek bardzo gęstych włosów. Jest mała, lekka, składana, dużo wygodniejsza niż poprzedniczka z uwagi na rączkę. Nie wypada również z dłoni i ma małe lusterko, które faktycznie czasem się przydaje. Wszystko to jednak nic w porównaniu z DELIKATNOŚCIĄ rozczesywania! Zakochałam się od pierwszego pociągnięcia, mimo że stan moich końcówek pozostawiał już wiele do życzenia a włosy były do pasa i nieustannie się plątały. Szczotka sunie jak po maśle, dodatkowo dodaje optycznie objętości, zwłaszcza w kucyku, pasemka nie są aż tak „zbite”.
WADY I ZALETY SZCZOTKI
Ma jednak jeden minus, który zauważyłam podczas jej stosowania, nieco trudniej jest nią zebrać jest włosy do upięcia czy kucyka, właśnie z uwagi na jej delikatność. W takim przypadku najczęściej więc sięgam po TT, choć wcześniej często rozczesuję je Olivią. Trochę skomplikowane, nieprawdaż? Nieco trudniej się myje, jednak jest na tyle mała, że nie stanowi to aż takiego problemu. Swoją kupiłam podczas promocji i razem z przesyłką wyniosła mnie około 40 złotych. Większość moich koleżanek, które miały okazję ją przetestować, mimo że były wielkimi fankami TT potwierdziło moje zdanie. Jeśli więc przyszedł czas na wymianę szczotki, macie włosy długie, kręcone, wymagające wygładzenia na końcówkach, lub wręcz cienkie i chciałybyście optycznie dodać im objętości, to powinien to być strzał w dziesiątkę :)
U mnie TT nie sprawdziła się za bardzo .. mam klasyczną zwykłą nie pamiętam już firmy i sprawdza się super :)
OdpowiedzUsuńW takim razie Olivia Garden może być słusznym wyborem :)
UsuńBrzmi jak szczotka dla mnie. Akurat przyszła pora na nową, może się skuszę na tą :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!:)
UsuńJa aktualnie jestem zakochana w Tangle Angel, ale jak mi się znudzi to sięgnę właśnie po tę, bo od dawna mam na liście :)
OdpowiedzUsuńMiałam TA i nie pasowała mi zupełnie niestety, nie wiem, co jest ze mną nie tak :(
UsuńU mnie TT króluje już od dawna i jak widzę fajne recenzje takich szczotek jak np. ta, to mam w głowie milion myśli, ale zawsze i tak pozostaję przy TT... Mam nadzieję, że ta mania mi minie i wypróbuję też inne szczotki :D
OdpowiedzUsuńWygląda na wartą zakupu. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawie wygląda :)
OdpowiedzUsuńchyba wypróbuję, moja już się nie nadaje, zaczęła elektryzować włosy
OdpowiedzUsuń