18 grudnia

PERFUMY. STULECIE ZAPACHÓW LIZZIE OSTROM | KSIĄŻKA O PERFUMACH, KTÓRE NAJBARDZIEJ KOCHANO


PERFUMY. STULECIE ZAPACHÓW LIZZIE OSTROM 
„Mówi się, że powonienie to magiczny klucz otwierający wrota pamięci. I rzeczywiście- niekiedy pojawia się żywe wspomnienie związane z jakimś konkretnym zapachem. Przy odrobinie szczęścia może pochodzić z jakiegoś idyllicznego momentu w dzieciństwie (...)” - strona 15.

Ludzki mózg w niesamowity sposób łączy wspomnienia z zapachem. Nic więc dziwnego, że Far Away Avonu już zawsze będzie przypominał mi moją babcię, gdzie dla odmiany moja mama niezmiennie ubóstwia Obsession Night Calvina Kleina. Swoją przygodę z perfumami rozpoczęłam dość późno, bo dopiero kilka lat temu. Do tego momentu zakup jednej buteleczki droższej niż przeciętne zakupy były dla mnie totalną abstrakcją i bardzo długo pozostawały one poza kręgiem moich zainteresowań. Skąd więc wziął się ich fenomen w naszej kulturze? Dlaczego tak łatwo przywiązujemy się do flakoników, które przywołują w nas uczucia z przeszłości, ludzi i sytuacje? Na wiele z tych pytań można znaleźć odpowiedź w książce STULECIE ZAPACHÓW Lizzie Ostrom, która została przesłana mi do recenzji. To ponad czterystu stronicowa opowieść przez epoki.



Niektóre zapachy, niczym miś koala obejmujący drzewo, trzymają się właściciela przez całe dekady, dopóki śmierć ich nie rozłączy. Inne nie mają tyle szczęścia i po zaledwie kilku miesiącach bądź latach są detronizowane przez kolejny zapach. Jeszcze inne są skamieniałą pamiątką jakiegoś etapu życia: pierwszych perfum, podróży, wilgotnego mieszkania, do którego się włamano, pewnego dziwnego półrocza, na które spuszczamy zasłonę milczenia.” -  strona 13.




Jak dobrać zapach na prezent dla koleżanki i przyjaciółki radzi Lizzie


LIZZIE OSTROM


W sieci występująca jako Odette Toilette w opasłym tomie skupiła się na historii powstania stu kompozycji, mających swoje najlepsze lata od czasów Belle Epoque po współczesność. W przedmowie jednak, jak łatwo się domyśleć, wyjaśnia, skąd, prócz pasji do zapachów, pomysł na książkę.

(…) Stulecie zapachów odkrywa przed nami zarówno to, co wyrafinowane, jak i to, co zwyczajne. To nie jest książka wyłącznie o najlepszych perfumach, lecz tych, które najbardziej kochano. O tych najbardziej osobliwych. Najbardziej szokujących (…)”.


Ciężko się z nią nie zgodzić, bo chyba każda z nas może przypomnieć sobie koszmarek, który w naszej opinii pozostawiła po sobie na korytarzu sąsiadka czy kobieta w autobusie. O guście jak wiadomo się nie dyskutuje, jednak obok niektórych zapachów zwyczajnie przejść obojętnie. Niektóre albo się kocha, albo nienawidzi i dla jednych będzie to Flower Kenzo (gdzie na same wspomnienie o nich robi mi się słabo), dla innych kultowy Shalimar Guerlain, któremu poświęcony został krótki akapit. Pisząc tę recenzję pachnę dla odmiany Mon Guerlain, a już jego dużo starszego brata nie mogę znieść. Trzeba jednak przyznać, że nie bez powodu mają oddane grono swoich fanek, podobnie, jak Chanel No. 5, określane nie bez powodu przez Lizzie jako najsłynniejsze.




FENOMEN CHANEL No.5

 (…) Swoim krojem Chanel No. 5 przypomina idealnie uszyty kostium albo atmosferę czystego, pustego pokoju pozbawionego jakichkolwiek bibelotów,które zdradzałyby jego wiek. Wszechstronność tych perfum może wypływa właśnie z tej abstrakcyjności. Choć zawierają w sobie bukiet znajomych kwiatów związany jaskrawą wstążką słynnych aldehydów alifatycznych- cytryna, bergamotka, róża, jagodlin wonny, jaśmin, piżmo, wetiweria pachnąca, drzewo sandałowe- jest to jeden z najtrudniejszych zapachów do rozłożenia na części składowe i łatwiej go porównać do innych rozkoszy, takich jak szampan lub kąpiel z bąbelkami, albo do bogactwa, złota i kosztowności (...)”. - strona 113



Wraz z upływem czasu zmieniały się również sposoby reklamowania, promowania i zachęcania kobiet do próbowania, ale przede wszystkim wierności markom i konkretnym buteleczkom. Trudno przejść obojętnie obok kolejnych pięknych kobiet czy Bradem Pitta. Reklama z nim w roli główej, choć mająca już pięć lat umknęła mi aż do dziś.



(...) A teraz przyjrzyjmy się niektórym kreatywnym strategiom sprzedaży tych najsłynniejszych perfum. Są one tak różnorodne, jak klientela naszego bohatera, ale możemy być pewni, że za każdym razem zaprzęgają do pracy same największe talenty. Z modelek na przykład Suzy Parker w białej sukni balowej jako niewinna debiutantka, Jean Shrimpton w przezroczystym różowym szyfonie, a także zupełne jej przeciwieństwo- Catherine Deveuve w andrygonicznym czarnym garniturze i w obiektywie Helmuta Newtona (…) Nie zapominajmy też o czarno białej produkcji z udziałem Brada Pitta nakręconej w stylu filmu dokumentarnego (...)”- strona 113-114


AVON I PIERWSZE W HISTORII PERFUMY DLA DZIECI

Kto z nas nie podkradał kosmetyków mamie (pół biedy, jeśli nie była to jej ulubiona szminka wspomnianej już Chanel)? Kto z fascynacją nie oglądał całego spektaklu szykowania się na wielkie wyjście, od odpowiedniego stroju, ułożonej fryzury, wieczorowego makijażu, kończąc na wejściu w rozpyloną mgiełkę ulubionego zapachu? Nie bez przyczyny wciąż sporym zainteresowaniem cieszą się produkty skierowane właśnie do najmłodszego klienta, jakim pozostają małe dziewczynki, córeczki, młodsze siostry. To właśnie Avon jako pierwszy zwrócił uwagę na ich potrzeby i tak właśnie powstała linia Pretty Peach.

(…) Nawet dorośli na ich widok wzdychali z nostalgiczny rozrzewieniem, bo Avon, który jako pierwszy wprowadził na rynek perfumy dla dzieci, instynktownie wiedział, którędy wejść do wyobraźni małych dziewczynek. A było to coś więcej niż tylko naśladowanie rytuału pielęgnacyjnego mamusi, coś więcej niż tęsknota za bajkowymi krajobrazami na słoiczkach Beauty Dust. Chodziło o radość z posiadania sekretnego schowka pokroju pamiętnika z kłódką, radość z bycia wystarczająco dorosłą, by zostać dopuszczoną do tajemnic urody i móc cieszyć się czymś na wpół magicznym (...)”.




WEHIKUŁ CZASU

Jak podkreśla autorka, perfumy to często więcej niż tylko zapach. Wiele kobiet, mimo że posiada w swojej kolekcji kilka, kilkanaście a czasem i więcej buteleczek, to z uporem maniaka wraca do konkretnych, ulubionych, otulających i tym przenoszących w czasie. Pewnie więc też nie bez powodu myślę nad zakupem czegoś wyjątkowego z okazji moich zbliżających, dwudziestych piątych urodzin. Zatrzymać ten czas w mililitrach wody perfumowanej.

To właśnie jest istotą perfum: nie będą siedziały nieruchomo przed obiektywem aparatu, nie dadzą się zamknąć czy uchwycić w jednej fotografii. Dla większości z nas konkretne perfumy zawsze będą symbolizowały coś więcej niż tylko zapach- one przywołują kogoś lub czegoś, o czym myśleliśmy, że jest na zawsze utracone, niespodziewanie ożywiają nasze uczucia i nas samych sprzed wielu lat, kiedy było ono inne. W czasach gdy skrapialiśmy się naszym starym, cudownym ulubieńcem (…). „ - strona 421

Książka będzie idealnym prezentem dla fanek i kolekcjonerek zapachów, ale nie tylko. Do świąt jeszcze moment, a książkę możecie kupić tutaj.
I ostatnie już pytanie, czym dziś pachniesz, Czytelniczko?






11 komentarzy:

  1. Tajemnica zapachów jest dla mnie nieodgadniona. Zazwyczaj podobają mi się wody świeże raczej stonowane i nigdy nie mogę zrozumieć jak ktoś może pachnieć czymś co mnie odrzuca, ale może ja jestem jakoś mało wymagająca jeśli chodzi o zapachy...trudno. Kończę właśnie butelke Mex Fly. Z zapachami Mexa lubię się, jak raz zapach wyląduje na nadgarstku to ciągnie się za mną i muszę go mieć :-) Ostatnio kusi mnie Hugo Boss The Scent, chyba już czas go kupić :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mexx kojarzę, Hugo Boss niekoniecznie, może powinnam to nadrobić :) Dla mnie Flower Kenzo, brrr... Straszna mieszanka, ale o gustach się nie dyskutuje.

      Usuń
  2. Myślę, że ta książka mogłaby mnie zainteresować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając życie już powinna być także w Empiku :)

      Usuń
  3. Wolę wąhać perfumy niż o nich czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeszcze trudniej jest taką książkę zrecenzować :) Choć to ciekawe zadanie :)

      Usuń
  4. Nie wiedziałam, że jesteśmy w tym samym wieku :) Wszystkiego najlepszego z okazji zbliżających się urodzin - tak na wypadek, gdybym później przeoczyła! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mocny zapach albo znienawidzisz albo pokochasz, zdecydowanie bardziej uniwersalne są lżejsze i łagodniejsze mieszanki. Chanel nr 5 to jednak na zawsze będzie już top on the top.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzeczywiście to takie zapachy które czuć długo, nie to co większość dzisiejszych wód perfumowanych. Warto dołożyć i mieć takie perfumy na kilka ładnych miesięcy. A zapach będzie się też utrzymywał bez porównania dłużej.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o niereklamowanie swoich blogów w komentarzach.
Dziękuję!