NOTD:Pastelowe

30 lipca

NOTD:Pastelowe

Jak narazie nie mam weny na aktualizację włosów, zwłaszcza, że jest jeszcze trochę czasu na wynajęcie jakiegoś fotografa, ponownie więc zjawiam się z NOTD.
 Kolejny raz w rolach głównych występuje gradient, ale nie byle jaki, bo pastelowy. 
Czyli to, co lubię najbardziej :)

Nie wyszło najgorzej, jednak na żywo widać niedociągnięcia, zrobiłam go chyba trochę na szybko, ale i tak mi się podoba.



Wykonałam go tą samą techniką, którą pokazywałam Wam w moim mini tutorialu.
Dwie warstwy błękitnego Safari wystarczyły do pełnego pokrycia płytki. 
Piękny odcień, dość trwały jak na tą firmę, zwłaszcza po ostatnim granatowym rozczarowaniu. 
Pędzelek standardowy, konsystencja trochę za rzadka, odrobinę smuży, lecz poza tym całkiem przyzwoity, pastelowy kolor.
Cena to około 3zł.

 Lavender od My secret, również był prezentowany już na blogu.
Całość pokryłam grubą warstwą Seche Vite.

Mam nadzieję, że nowy sposób umieszczania zdjęć oraz ich podpisu, przykładowo, użytych lakierów umili Wam przeglądanie :)

Coś jednak czuję, że to nie ostatni cieniowany manicure, może jednak znajdą się zwolenniczki tego typu paznokci ;)
Recenzja: Malwa, Maska do włosow Gloria

27 lipca

Recenzja: Malwa, Maska do włosow Gloria

Zawsze zastanawiałam się nad fenomenem masek, które same w sobie mają stosunkowo słaby skład i należy je wzbogacać. 
Myślałam, " po co? " skoro można kupić gotowy kosmetyk odpowiadający potrzebom włosów.
Żyłabym nadal w tym przekonaniu, gdyby nie podczas zakupów w Intermarche mojej uwagi nie przykuła słynna maska Gloria firmy Malwa.
Miałam wobec niej duże oczekiwania, zwłaszcza, że jedni ją kochają, drudzy nienawidzą.


 Skład jest krótki i prosty, dla niektórych może być zbyt mało treściwy.
 Głownie to woda, antystatyk, emolienty, wyciąg z szyszek chmielu oraz panthenol.  


 Konsystencja jest rzadsza niż w przypadku Biovaxów, mniej budyniowa, lecz nie przecieka przez palce.
W przypadku moich włosów muszę nałożyć jej około dwie łyżeczki, taka ilość wystarcza mi aby dostatecznie pokryć włosy.
Nie stosowałam jej pod czepkiem, jedynie na kilka minut, maksymalnie 10, po czym spłukiwałam.
Co prawda bałam się nałożyć ją samą, dodawałam więc trochę maski Kamille Pilomaxu, jeśli zależało mi na odrobinę większym nawilżeniu, kilka kropel olejku, gliceryny lub soku z aloesu.



 Zazwyczaj wystarczył jeden "półprodukt" aby włosy był takie, jak powinny. 
Nawilżone, wygładzone, ale na szczęscie, nie obciążone. 
Nie puszyły się, co ostatnio zdarza się dość często przez upały, zwłaszcza jeśli chodzi o końcówki.

Zapach podobnie jak opakowanie, babciny. Na szczęście szata graficzna została zmieniona :) 

Z mojej strony ogromny plus za brak silikonów, jednak przy włosach bardzo zniszczonych czy rozjaśnianych warto byłoby dodać do niej odrobinę typowej, silikonowej odżywki, by ułatwić rozczesywanie. 
Ja na szczęście nie miałam z tym żadnych problemów.

Czy wzmacnia i regeneruje? 
Ciężko stwierdzić, raczej nie daje efektów długofalowych, lubię ją jednak nałożyć, gdy nie wiem czego aktualnie potrzebują moje włosy.
Cena bardzo przystępna, około 5 zł za 240ml , jednak trudno ją dostać, w moim IM już jej nie widziałam, a Auchan i Tesco u mnie nie ma...
 Przypuszczam jednak, że jakoś ją sobie zorganizuję, bo warto :)

Macie jakieś odczucia co do słynnego kosmetyku firmy Malwa?
Prostowanie keratynowe Encanto- tak czy nie?

24 lipca

Prostowanie keratynowe Encanto- tak czy nie?

Dwa lata temu pojawił się bum na wszelkiego typu prostowanie/wygładzanie włosów bez uszczerbku na kondycji włosów. 

Największym powodzeniem na wizażu cieszyło się wtedy Encanto, brazylijski zabieg, mający na celu przede wszystkim wygładzenie włosów. 
Cały zabieg jest pracochłonny, przy średnio gęstych i długich włosach czas określiłabym jako od 5 do 7 godzin.
Więcej informacji znajdziecie tutaj (pierwszy post pierwszego wątku)
Aktualna cena zestawu (szampon, keratyna, odżywka) to 280zł, a taka ilość może pozwolić nam na wykonanie około 3 zabiegów.

Będąc po moim pierwszym (i jak narazie, ostatnim) chemicznym farbowaniu włosów tęskniłam za gładkością.
 Skusiłam się, a przekonało mnie do tego to właśnie zdjęcie:

zródło zdjęcia

Zależało mi najbardziej na wypełnieniu ubytków we włosie i przywróceniu ich dawnego wyglądu.
W tamtym okresie moje włosy dość mocno się wywijały, lecz efekt wyprostowania i wygładzenia włosów w moim przypadku był aż za mocny.
Uzyskałam ekstremalnie proste włosy, wręcz druty, zero objętości, a wszystko wynikało z faktu, że moich włosów jest dużo, lecz są cienkie, delikatne i łatwo je obciążyć. 
To zasadniczy minus i z tego powodu nie wykonałam go na sobie ponownie.
 Niestety nie dysponuję zdjęciami przed i po, przepadły w wyniku awarii wizażu.

A co z miękkością?
Włosy stały się jedwabiste, lśniące i gładkie, bezproblemowe. 
Odstawiłam szampony z SLS oraz Sodium chloride, przeszłam na pielęgnację bezsilikonową, która jak się okazało, bardzo mi służy aż do dzisiaj. W czasie, gdy keratyna stopniowo się wypłukiwała, ja nadrabiałam wartościwą odżywką i olejem od czasu do czasu.

Miałam jednak okazję wykonywać Encanto, o ile dobrze pamiętam, 5 razy.
Jedyny wniosek jaki mi się nasuwa, to taki, że najbardziej zadowolone były dziewczyny, których włosy bardzo się puszyły, falowały bądz kręciły. 
Dochodzi do tego jeszcze wspomniana już kwestia gęstości i grubości włosów.

Nie polecałabym go do włosów rozjaśnianych, czy też bardzo zniszczonych. 
Nie traktowałabym zabiegu jako ostatniej deski ratunku, dlaczego?
Znajoma, (włosy bardzo zniszczone, kruszące się, kręcone, regularnie malowane)po około dwóch tygodniach zauważyła już znaczne wypłukiwanie się keratyny i wróciła do punktu wyjścia. 
Im bardziej zniszczone włosy tym szybciej się ona wypłukuje, zupełnie niczym ciemna farba z malowanych wcześniej na blond, pasm.
źródło

A jeśli zechcemy powrócić do dawnych loków?
Koleżanka(włosy kręcone, puszące się, cienkie, gęste) po ponad 2 latach nadal nie odzyskała dawnych fal, mimo powrotu do najprostszej pielęgnacji. 
Miała o tyle komfortową sytuację, że brak dawnej objętości włosów satysfakcjonował ją, zabieg powtórzyła całkiem niedawno.
Pozwoliło jej to odstawić prostownicę a zerowe podniesienie włosów od nasady zupełnie jej nie przeszkadza.

Dochodzą jeszcze kwestie sporne takie jak, bardzo wysoka temperatura(około 180 stopni) wykorzystywana podczas zabiegu, mająca na celu zaprasowanie i wbudowanie białka z keratyny oraz zawartość drażniącego i toksycznego formaldehydu.
Chodziły pogłoski, że zabieg niszczy włosy, ja osobiście tego nie doświadczyłam, efekt masowego łamania się włosów u innych dziewczyn tłumaczę sobie wypełnieniem ubytków we włosie. 
Z czasem i one wracają do dawnego stopnia degradacji,a przy dużej ilości zniszczonych włosów może powodować przerażenie.

Przy zamawianiu zestawu poszukałabym informacji co do oryginalności produktów.
Jeśli butelki przychodzą do Was z zerwaną/rozpuszczoną plombą, konsystencja jest conajmniej dziwna, widoczne są grudki, najpierw zróbcie próbę na pasemku. 
Jeśli keratyna(zwłaszcza) była, powiedzmy sobie, rozrabiana, możemy spalić sobie włosy podczas jej prostowania.
Słyszałam już o dwóch takich przypadkach, od osób doświadczonych,a co dało do myślenia to to, że zabieg był mniej uciążliwy w przeprowadzeniu, opary nie drażniły dróg oddechowych(zawartość formaldehydu i innych składników wymusza na nas maseczkę, rękawiczki, dobrą wentylację), oczy nie piekły aż tak bardzo jak przy nieuszkodzonych produktach.

Podsumowując, dla osób z włosami o podobnej strukturze jak ja, posiadających cienkie, delikatne, łatwe do obciążenia włosy, zabieg może nie okazać się CUDEM, jakiego byśmy pragneli.
Zwłaszcza, jeśli bardzo wygładzone, nie dodają nam uroku, tak jak mi ;)

O Encanto pisała również Anwen, którą również irytował brak objętości.

Znacie kogoś, kto wykonywał zabieg Encanto?


NOTD: Shrek

21 lipca

NOTD: Shrek

W zeszły wtorek weszłam z nudów do Drogerii Natura i mój wzrok przykuła wyprzedaż lakierów Essence.
Mimo, że miałam nie przynosić do domu kolejnych buteleczek to cena 3,75 (?) zł skutecznie mnie skusiła, zwłaszcza, że nad odcieniem Lime up myślałam od dawna i w sumie nie żałuję, intensywny, optymistyczny kolor, w sam raz na lato. 

Kojarzy mi się ze Shrek'iem ;)




Trwałość niestety słaba, mimo SV na drugi dzień miałam delikatnie pościerane końcówki. 
Podobnie było jednak z odcieniem You belong to me, byłam więc na to przygotowana.
Jak za tą cenę narzekać nie będę ;)
Dwie warstwy wystarczyły do pełnego krycia.
Pędzelek standardowy, konsystencja w sam raz.



 Mam do zaprezentowania całą kolekcję Lovely Magnetic You, która wchodzi do sklepów w okolicach października.
W jej skład wchodzą 4 lakiery magnetyczne, dwa magnesy oraz paletka cieni.

Ktoś ciekawy?;)
Makijaż: Zwyklak

20 lipca

Makijaż: Zwyklak


Brakowało mi ostatnio makijażu, a więc oto i jestem.
Nic szałowego, prosty makijaż z użyciem przede wszystkim cieni opalizujących, Kobo Golden Rose, Pale Violet oraz Celebrate z paletki Sleek OSS.
Dla rozjaśnienia powieki użyłam cienia Miyo Vanilla.

Ostatnio prawie w ogóle się nie maluję, wakacje tylko mnie rozleniwiły, nawet jeśli chodzi o bloga, staram się być jednak systematyczna ;)




 


Dodatkowo posłużyły mi
baza virtual,
eyeliner Essence,
dermacol.


I jak pewnie widzicie, przekroczyłam już liczbę 900 obserwatorów
Dziękuję ;)


Recenzja: Hean, Tusz do rzęs MAXXI LASH FLEXI modelling

15 lipca

Recenzja: Hean, Tusz do rzęs MAXXI LASH FLEXI modelling

Miesiąc temu wpadł mi w ręce pierwszy w mojej karierze tusz Hean o nieco przydługiej nazwie MAXXI LASH FLEXI modelling. Skusiła mnie niska cena, około 10 zł i silikonowa szczoteczka, za którą przepadam.
Akurat nie miałam dostępu do ulubionego tuszu Wonder z Oriflame, postanowiłam więc,że zaryzykuję.
Podobnie jak i on, ma według producenta składniki odżywcze: proteiny pszeniczne, hydrolizat keratyny, D- pantenol, Wosk Carnauba.


Tusz bardzo dobrze rozdziela rzęsy, wydłuża oraz bardzo delikatnie pogrubia.
Nie pozostawia grudek i nie skleja, jednak przy drugiej warstwie może już sprawiać problemy, mnie osobiście satysfakcjonuje jedna warstwa.


Na czubek szczoteczki nabiera się trochę zbyt dużo tuszu, co przeszkadza w malowaniu w wewnętrznych kącikach oka.
Nie osypuje się i nie podrażnia, rzęsy są elastyczne.
Dobrze się zmywa.Ma ładny odcień czerni.
Po miesiącu zaczyna delikatnie wysychać, ale efekt jest nadal zadowalający (patrz:zdjęcia)

Czy odżywił rzęsy? 
Ciężko stwierdzić, ale napewno nie spowodował ich wypadania i wysuszenia.

Minusem jest mała dostępność, może jednak uda mi się kupić go stacjonarnie.

Przypuszczam, że jeszcze do niego wrócę :)
Używałyście tuszy Hean?
NOTD: Zieleń

12 lipca

NOTD: Zieleń

 Kilka tygodni temu dostałam od Vipera Cosmetics paczkę w związku ze współpracą. 
Na szczęście trafił mi się całkiem ładny odcień lakieru, gdyż niestety, nie miałam możliwości wyboru kosmetyków. 
Byłam bardzo sceptycznie nastawiona, firmę znam jedynie z lakierów Jumpy, ale muszę przyznać, że miło się zaskoczyłam, przynajmniej jeśli chodzi o ten produkt.

Odcień 908 opisywany jest jako mięta, w moim odczuciu jest to jednak ładna, stonowana ale nie za ciemna, zieleń:



Na pierwszym zdjęciu dwie warstwy bez topa, na upartego nie musiałabym dodawać nabłyszczacza.
Lakier szybko schnie, nie smuży, nie tworzą się pęcherzyki powietrza.
Co mi się najbardziej spodobało w tym lakierze, to dość gruby (jak w lakierach Miss Sporty) pędzelek.
Jest  przycięty na półokrągło, idealnie wpasowuje się przy skórkach, nie miałam nawet czego odmywać.

Śmiem twierdzić, że to najlepszy pędzelek z jakim miałam do czynienia, idealny do mojej płytki paznokcia.

Drugiego dnia dodałam naklejki wodne oraz Seche vite, widać już minimalne starcia na końcówkach paznokci, jednak aktualnie noszę go czwarty dzień i nadal wygląda bardzo ładnie, nie odpryskuje.

Cena jest według mnie dość wysoka, w ich sklepie on- line to 11,49zł za 12ml. 
Wolałabym, żeby był o połowę mniejszy, a tańszy, przy mojej ilości lakierów trudno jest wszystkie wykorzystać do końca. 

Niemniej, polecam, bardzo dobry produkt, może w przyszłości skuszę się na jakiś kolor.


A tu reszta paczki, jak narazie jestem zachwycona jedynie lakierem, może jeszcze zmienię zdanie co do niektórych produktów.

Znacie lakiery Vipera?
Sposób na gęstnienie Seche Vite?

11 lipca

Sposób na gęstnienie Seche Vite?

Jakiś czas temu natknęłam się na post Niecierpka , w którym zdradziła swój sposób na zaprzestanie gęstniena Seche Vite. 
Akurat miałam pod ręką małą buteleczkę, postanowiłam więc spróbować, zwłaszcza, że moja druga, 14mililitrowa butelka od połowy zmienia konsystencję.


Szkoda,żeby produkt do paznokci, wcale nie taki tani, po jakimś czasie nadawał się do wyrzucenia. 
Przelałam więc go do małej buteleczki i zostawiłam w spokoju.
Przy wczorajszym malowaniu paznokci zauważyłam, że nakładając Seche Vite z dużej butli, produkt zaczyna  się mazać, nie rozprowadza się gładko po powierzchni. 

Zerknęłam na małą buteleczkę i co? 
Eureka! 
Lakier w ogóle nie zmienił konsystencji!

Śmiem więc twierdzić, że w procesie gęstnienia znaczą rolę odgrywa odkręcanie, a co za tym idzie, dostawanie się powietrza.

Przy zakupie kolejnej butelki przeleję produkt do mniejszych, nie będę ich odkręcać, poczekają na swoją kolej, miejmy nadzieję, że tak jak w tym przypadku w niezmienionym stanie :)

Macie jakieś patenty na gęstnienie lakierów i top coatów?
Recenzja: Celia, nawilżająca pomadka- błyszczyk

09 lipca

Recenzja: Celia, nawilżająca pomadka- błyszczyk


Nie tak dawno jak tydzień temu otrzymałam paczkę od Dax Cosmetics, a cóż mogło bardziej przykuć moją uwagę niż słynne pomadko- błyszczyki Celia? 
Być może uznacie, że był to zbyt krótki czas na dogłębne testy, jednak wychodzę z założenia że nie są to produkty pielęgnacyjne czy też do włosów, szybko więc  mogłam je ocenić.


 Czy się zachwyciłam? 
Zapraszam do lektury ;)

Otrzymałam trzy odcienie pomadek 604, 603 oraz 601.
Codziennie używałam innej i muszę powiedzieć, że jakościowo, na szczęście niczym, się nie różnią.
Testowanie ich to czysta przyjemność.


Odcieniem 601 nie byłam początkowo zachwycona, nawet półtransparentny odcień różu nie podobał mi się na moich ustach.
Z czasem jednak przekonałam się do niego, świetnie wyglądał do prostego makijażu w gorące dni.



603 to stonowany, dość ciemny róż. 
W moim przypadku nie jest tak bardzo widoczny na ustach jak numer 601, lecz ładnie podkreśla naturalny kolor ust



Odcień 604 to mój ulubieniec.
Szminka wygląda co prawda na dość ciemną, na ustach pozostawia lekką, poświatę nude.

w podpisie wkradł się błąd- chodzi mi oczywiście o numer 604 :)


Nigdy nie przepadałam ani za błyszczykami, ani szminkami.
Ponoć do szminek trzeba dorosnąć, a błyszczyków nie lubię, lepią się, do ust przyklejają mi się włosy, nic fajnego.

Produkty Celii bardzo, ale to bardzo pozytwnie mnie zaskoczyły. 
Nie jest to jednak produkt trwały, na moich ustach bez jedzenia i picia utrzymywał się maksymalnie do dwóch godzin, można się tego jednak spodziewać, po określeniu go przez samego producenta jako połączenie szminki i błyszczyka.
Lekka konsystencja nie wysusza ust, śmiem twierdzić, że nawet nawilża.
Zjada się równomiernie, nie waży, nie pozostaje w kącikach.
Ma śliczny, winogronowy zapach, w moim odczuciu posiada delikatny, typowo szminkowy posmak.

Zadbano też o oprawę, czyli opakowanie. 
Eleganckie, minimalistyczne, metalowe, przy zamykaniu słyszymy "zatrzask" dzięki czemu mamy pewność, że nie otworzy się w torebce.

Nie obyło się jednak bez minusów.
Dużą wadą tych szminek, jest ich miekkość.
Przy temperaturach jakie panują teraz w Polsce, zwyczajnie się topi. 
Nie wyobrażam sobie zabrania jej ze sobą na cały dzień i noszenia, gdyż prawdopodobnie nadawałaby się do wyrzucenia.
 Odcień 605 na dzień dobry nadłamał mi się i teraz "kiwocze" w opakowaniu, co niezmiernie mnie denerwuje. 
Pomadki raczej na lato, a konsystencja na zimę, być może przy umiarkowanych temperaturach tak by się nie działo?
Miejmy nadzieję, że tą kwestię firma weźmie do serca i coś ulepszy.

Szminko- błyszczyk Celii to koszt około 10 zł, minusem jest ich bardzo słaba dostępność. 
Chciałabym w przyszłości dokupić sobie jeszcze choć jeden kolor (brzoskwinia 602) , bądź którąś z pokazanych, nie wiem jednak, czy będzie to możliwe.
Zamawianie w sklepie internetowym jednej pomadki trochę mija się z celem.

Niemniej jest to naprawdę świetny produkt, wszystkie zachwyty uważam za uzasadnione.
Warto się rozejrzeć w małych, osiedlowych drogeriach, zwłaszcza, że cena bardzo przystępna.

Inne kolory pokazywały już
602- Atga Beauty
604- Idalia
606- Burn

Polecacie:)?

Inspiracje prosto z YouTube

08 lipca

Inspiracje prosto z YouTube

W moich youtubowych subskrypcjach mam równo trzy kanały dziewczyn, robiących proste, efektowne fryzury aczkolwiek nie tylko.
Często tylko oglądam i wzdycham, jednak jako, że za dwa tygodnie wybieram się na wesele myślę nad uczesaniem.
 Zastanawiam się nad luźnymi falami o dużej objętości, ale muszę dorwać papiloty na gąbce, inaczej nic nie będzie się trzymać. 

W oko wpadła mi również prosta fryzura, którą pokazała LetsMakeItUp1
 Oczywiście do fryzjera się nie wybiorę, to nawet nie podlega dyskusji. 
Wyszłabym z lakierową skorupą, a niczego bardziej nienawidzę niż tony lakieru na moich włosach. 
Ma być prosto i efektownie, coś własnie w stylu tego  upięcia, z lekko podkręconych na papilotach włosów.

 LetsMakeItUp1
klik
Jeśli chodzi o samą Youtubowiczkę, to wiecznie uśmiechnięta, śliczna dziewczyna, wykonuje dość proste fryzury, coś w sam raz dla mnie.

Podobnie

 Luxyhair
 klik
pokazują szybkie modyfikacje codziennych fryzur. 
Przez wieczność żyłam w przekonaniu, że to jedna i ta sam osoba. 
Jak widać po załączonym obrazku, myliłam się ;)

Dość znana jest również
LilithMoon
klik
Na jej kanale znajdziecie ogrom inspiracji i fryzur, mnie ostatnio urzekł kucyk z warkoczem.
Lepiej kliknijcie tutaj, moje tłumaczenia są dość pokrętnie ;)

Szukacie włosowych inspiracji na YT? 

p.s. jest ktoś chętny na recenzję pomadek Celia Nude? 
Tydzień czasu to chyba odpowiedni czas na przetestowanie produktów do ust, a może tylko ja tak sądzę?;)
Aktualizacja włosów: Lipiec

06 lipca

Aktualizacja włosów: Lipiec

Wkońcu jestem ze spóźnioną aktualizacją włosów. 
Chyba jako ostatnia ze wszystkich, ale cóż, nie było komu zrobić mi zdjęcia :)

Przez połowę czerwca wcierałam w skalp wcierkę z półproduktów( aloes 10x, niacynamid, ekstrakt z karnityną, argininą i kofeiną plus jedyne białko jakie posiadałam- lcysteina). 
Nie był to dobry pomysł, jak "pachnie" lcysteina pewnie większość z Was wie, ale jakoś przeżyłam.
Nie zauważyłam przesuszenia bądź sciągnięcia skóry.
Niestety proporcji nie pamiętam, a zapiska została na stancji, gdyż aktualnie poddaję się błogiemu lenistwu w domu.

Przez drugą połowę miesiąca stosowałam wcierkę Joanna rzepa. 
Na recenzję przyjdzie jeszcze czas, prawdopodobnie gdy zużyję do końca.
Poprzez częsty masaż i upały skóra dość szybko mi się przetłuszcza, ale nie jest to jakiś problem, gdyż dzięki Anwen jestem w posiadaniu suchego szamponu Batiste, poza tym włosy zazwyczaj spinam w koczek, by ograniczyć dodatkowe grzanie się.

Włosy urosły mi około 2 cm patrząc po grzywce, więc coś się ruszyło.



Na miesiąc lipiec nie zaplanowałam jeszcze nic specjalnego, aktualnie nadal wcieram Joannę oraz czekam na dwie włosowe paczki ze współpracą.
Co dokładnie używałam dowiecie się więc zapewne w kolejnej aktualizacji ;)
 
Od tej pory będę porównywać włosy własnie w ten sposób, wkońcu nauczyłam się robić proste kolaże.
 
A czy Waszym włosom lipcowy upał nie daje się we znaki jak mi?
Pozdrawiam :)
NOTD: Kropki

05 lipca

NOTD: Kropki

Nie zdążyłam się Wam pochwalić, choć w sumie uznałam, że ileż można żyć współpracami:)
Firma Dax Cosmetics postanowiła zrekompensować mi nieporozumienia i brak kontaktu, tak więc niedługo po tym, jak pokazałam paczkę od kuriera, listonosz przyniósł mi kolejną.
Tego samego dnia.
Zabawna sytuacja.

W drugiej paczce znalazłam m. in lakiery z serii Tropic, a tym razem pokażę różowo-landrynkowy odcień nr 7.

Lakier słabo kryje, na zdjęciu dwie, grubsze warstwy, koncentrowałam się przy końcówkach:


Kolejnego dnia jednak doznałam oświecenia i sięgnęłam po sondę:


Dołożyłam jeszcze jedną, cienką warstwę lakieru, a do kropek użyłam bazarkowego białego lakieru. 
Całość utrwaliłam Seche Vite.
Pędzelek w moim odczuciu za długi, nie chodzi o samo włosie, lecz o całość.
Trwałość w normie.

Cena to około 3-4 zł, a dostępność kosmetyków marki Celia sprawdzicie na ich stronie

Lakier schnie dość długo, ale nie jest to najwolniejsze z jakim się spotkałam.
Wykończenie żelek/krem bardzo mi odpowiada, mimo, że za różem nie przepadam.
Ten jednak jest...słodki? Wakacyjny
Tak więc teraz pomykam sobie z paznokciami w "muchomorki", jak to określiły dwie osoby z mojego otoczenia.

A tu reszta dobroci, jakieś specjalne życzenia?


 chcecie któryś zobaczyć jako pierwszy?:)
Cienie Inglot oraz Kobo

04 lipca

Cienie Inglot oraz Kobo



Dziś post z serii mało ambitnych jak dla mnie. 
Przez upał nie mam weny na pisanie długich notek, czuję się jak "mokry chomik na patelni".
Pokażę więc jakie cienie pojedyncze, które posiadam.
Wbrew pozorom nie tylko INGLOT oraz KOBO, gdyż zaplątał się nawet jeden CATRICE ;)
Ale to taka wisienka na torcie ;)


Gdy nie miałam jeszcze kolorowej palety 120, w stronę stoiska Inglota kierowałam się z obłędem w oczach. Tyle kolorów! Który wybrać?! 
Chyba nie tylko ja doświadczyłam tego jakże poważnego dylematu.

Najwięcej posiadam cieni Vertigo, były tanie ( 12zł sztuka) a teraz cena niestety bardzo poskoczyła, bodajże do 18zł. 
Zazwyczaj obowiązuje na nie promocja, kup jeden, drugi za pół ceny, jednak trzeba się dopytywać.

Ostatni, ciepły brąz dostałam na urodziny, jednak kompletnie do mnie nie pasuje, oko wygląda na zmęczone. Dodatkowo, tradycyjnie, zdążyłam już go potłuc.
 Uznajmy więc, że to pigment ;)
wszystkie cienie pokazane są na bazie virtual

jasny brąz po lewej to cień double sparkle ze zdjęcia poniżej


Najmniej używanym przeze mnie cieniem jest kawa z mlekiem w formule double sparkle. Nie tylko mi nie przypadła ona do gustu. 
Słaby pigment sprawia, że cień praktycznie nie jest widoczny na mojej powiece.
Najczęściej zaś sięgam po cień 110 AMC Shine, idealnie nadaje się do rozświetlania ok.

Z czasem jednak mój zapał osłabł, za to wyobraźnię zaczęły rozbudzać nowe na polskim rynku, cienie Kobo.
Ostatecznie, poprzez wysoką ich cenę, posiadam tylko dwa, kupione w promocji. Jednym z nich jest słynny odcien Golden Rose, a drugi to Pale violet pokazywany już tutaj. 
Całkiem ciekawy odcień i dziwię się, że nie zyskał takiej sławy jak GR.

Zazwyczaj jednak gdy przychodzi co do czego, mój makijaż ogranicza się do kreski eyelinerem, tuszu i ukryciu niedoskonałości. 
Jakież to życiowe, nieprawdaż?


Po wszystkich peanach o kameleonie nr 410 od Catrice skusiłam się i ja.
Fakt faktem, nie żałuję, ale gdy tylko przyniosłam go do domu, był już w stanie jak widzicie. 
Na wielu blogach mogłyśmy zobaczyć piękne makijaże z jego udziałem.

Planujecie jakieś zakupy w Inglocie bądź Kobo?
Ja z chęcią przygarnęłabym matowy, cielisty cień, jednak narazie mi nie po drodze ;)
Długo oczekiwana paczka od Dax Cosmetics

02 lipca

Długo oczekiwana paczka od Dax Cosmetics

Miesiąc temu dostałam propozycję współpracy od przedstawicielki firmy Dax Cosmetics. 
Ucieszyłam się, zwłaszcza, że niewiele blogów z nimi współpracowało, jakby nie było, ktoś mnie docenił i zauważył, a kosmetyków tej marki miałam niewiele.
Niestety splot kilku wydarzeń bardzo skomplikował i wydłużył czas realizacji... 
Zjadłam przy tym trochę nerwów, zaspamowałam niektórym skrzynki mailami.
Ale to nic, grunt, że się wyjaśniło.

Godzinę temu przyjechał do mnie kurier i wręczył mi bogatą paczkę z kosmetykami  Celia oraz Cashmere. 
Celia kojarzy mi się głownie z moją babcią, która swego czasu używała ich szminki.
 Prawdopodobnie dlatego kreują tą markę jako pokoleniową.
Czy tylko ja mam takie skojarzenia? ;)

Otrzymałam:

Cień do powiek (różowy? ) prawdopodobnie będę go używać jako róż
Róż do policzków
Perełki brązujące (nie są matowe)

Dwa pudry prasowane, prezentują się naprawdę pięknie i elegancko
Trzy szminki nude, od dawna planowałam sprawić sobie choć jedną, po wszystkich pochwalnych recenzjach cieszą mnie jeszcze bardziej ;)



Lakiery w dość klasycznych kolorach, czerwień lubię, ale jeszcze bardziej lubi je moja mama.
 Dziś sprawię sobie manicure z którymś z nich ;)

Maska do rąk, kredka do oczu i tusz

Wygładzająco- rozświetlająca baza pod makijaż

Jak widać, na bogato!
Otrzymałam również dwa kremy do twarzy Celii, jednak z miejsca powędrowały do mojej rodzicielki, gdyż były do skóry +30. 

Jeśli używałyście któregoś z kosmetyków, zwłaszcza szminek, dajcie znać w komentarzu, chętnie poczytam o Waszych wskazówkach i odczuciach :)

P.S Jeszcze nie wiem kiedy pojawi się lipcowa aktualizacja włosów, nie mam kogo poprosić o zrobienie zdjęcia. 
Może jutro się uda ;)

Mini tutorial cieniowania paznokci

01 lipca

Mini tutorial cieniowania paznokci



Dzisiaj przybywam do Was z mini tutorialem cieniowania paznokci. 
Nie jest to nic odkrywczego, ale rozpracowanie owego systemu w dużym stopniu pomogło mi uzyskać dość ładny gradient z ostatniego posta paznokciowego. 

Mam cichą nadzieję, że komuś okaże się pomocny i tak jak ja będzie miał radochę przy kolejnych pytaniach 
"Jak zrobiłaś te paznokcie? " :)

Kolory, jakie chcecie ze sobą zestawić to oczywiście Wasz wybór, a możliwości są nieograniczone. 
Jednak im większa różnica między kolorami (biały- czarny, ect) tym trudniej może być nam ładnie je wycieniować. 

Za modela robił dzisiaj mój nigdy nie pokazywany kciuk.

To zaczynamy!

Krok 1
Przygotowujemy paznokcie według naszego uznania, nakładamy base coat i kolor bazowy, w moim przypadku jest to kolor nude o numerze 351 marki Wibo. 
Nałożyłam dwie warstwy dla pełnego krycia.


Krok 2
Wycinamy sobie gąbkę, w takim kształcie, z dziubkiem, najłatwiej jest pracować (no, przynajmniej mi ;) )

Krok 3
Wybranym kolorem zaznaczamy końcówkę paznokcia. W tym miejscu kolor nie powinien być mocno cieniowany, pozostać "czysty"

 Krok 4
Tym samym kolorem robimy "ciapki", które pomogą nam w łagodnym przejsciu. 
Nie należy mocno przyciskać gąbką, powtarzać stempli w tym samym miejscu na mokrym lakierze, powoduje to bardzo duże nierówności. 

Krok 5
Czekamy chwilę, aż lakier na paznokciach podeschnie.
 Mieszamy dwa lakiery w proporcji 50/50, u mnie oczywiście koral i odcień nude

 Krok 6
W miejscu naszych "ciapek" wykonanych koralowym lakierem, stemplujemy delikatnie, zostawiając końcówkę nienaruszoną.

Krok 7
Przygotowujemy ostatni kolor, do stemplowania od dołu paznokcia.
Odcięłam zamazany fragment gąbki.
Do lakieru nude dodałam maleńką ilość koralu, w takiej proporcji, by pozostał jedynie jego odcień, nude z różowymi tonami

Krok 8
Najważniejszy moment, to pokrycie paznokcia top coatem, który nada paznokciom połysku i płynnego przejścia. 
Wcześniej odmyłam skórki.

Użyłam:

A użyte mixy odcieni to :


Ufff, to tyle!
Wydawać by się mogło, że wykonanie takich paznokci zajmuje dużo czasu, zwłaszcza patrząc po moich krokach, ale przy drugim razie poszło mi błyskawicznie:)

Dajcie znać, czy przekonałam Was do tego typu zdobienia 
Buziaki :)