Dwa lata temu pojawił się bum na wszelkiego typu prostowanie/wygładzanie włosów bez uszczerbku na kondycji włosów.
Największym powodzeniem na wizażu cieszyło się wtedy Encanto, brazylijski zabieg, mający na celu przede wszystkim wygładzenie włosów.
Cały zabieg jest pracochłonny, przy średnio gęstych i długich włosach czas określiłabym jako od 5 do 7 godzin.
Więcej informacji znajdziecie
tutaj (pierwszy post pierwszego wątku)
Aktualna cena zestawu (szampon, keratyna, odżywka) to 280zł, a taka ilość może pozwolić nam na wykonanie około 3 zabiegów.
Będąc po moim pierwszym (i jak narazie, ostatnim) chemicznym farbowaniu włosów tęskniłam za gładkością.
Skusiłam się, a przekonało mnie do tego to właśnie zdjęcie:
Zależało mi najbardziej na wypełnieniu ubytków we włosie i przywróceniu ich dawnego wyglądu.
W tamtym okresie moje włosy dość mocno się wywijały, lecz efekt wyprostowania i wygładzenia włosów w moim przypadku był aż za mocny.
Uzyskałam ekstremalnie proste włosy, wręcz druty, zero objętości, a wszystko wynikało z faktu, że moich włosów jest dużo, lecz są cienkie, delikatne i łatwo je obciążyć.
To zasadniczy minus i z tego powodu nie wykonałam go na sobie ponownie.
Niestety nie dysponuję zdjęciami przed i po, przepadły w wyniku awarii wizażu.
A co z miękkością?
Włosy stały się jedwabiste, lśniące i gładkie, bezproblemowe.
Odstawiłam szampony z
SLS oraz Sodium chloride, przeszłam na
pielęgnację bezsilikonową, która jak się okazało, bardzo mi służy aż do dzisiaj. W czasie, gdy keratyna stopniowo się wypłukiwała, ja nadrabiałam wartościwą odżywką i olejem od czasu do czasu.
Miałam jednak okazję wykonywać Encanto, o ile dobrze pamiętam, 5 razy.
Jedyny wniosek jaki mi się nasuwa, to taki, że najbardziej zadowolone były dziewczyny, których włosy bardzo się puszyły, falowały bądz kręciły.
Dochodzi do tego jeszcze wspomniana już kwestia gęstości i grubości włosów.
Nie polecałabym go do włosów rozjaśnianych, czy też bardzo zniszczonych.
Nie traktowałabym zabiegu jako ostatniej deski ratunku, dlaczego?
Znajoma, (włosy bardzo zniszczone, kruszące się, kręcone, regularnie malowane)po około dwóch tygodniach zauważyła już znaczne wypłukiwanie się keratyny i wróciła do punktu wyjścia.
Im bardziej zniszczone włosy tym szybciej się ona wypłukuje, zupełnie niczym ciemna farba z malowanych wcześniej na blond, pasm.
A jeśli zechcemy powrócić do dawnych loków?
Koleżanka(włosy kręcone, puszące się, cienkie, gęste) po ponad 2 latach nadal nie odzyskała dawnych fal, mimo powrotu do najprostszej pielęgnacji.
Miała o tyle komfortową sytuację, że brak dawnej objętości włosów satysfakcjonował ją, zabieg powtórzyła całkiem niedawno.
Pozwoliło jej to odstawić prostownicę a zerowe podniesienie włosów od nasady zupełnie jej nie przeszkadza.
Dochodzą jeszcze kwestie sporne takie jak, bardzo wysoka temperatura(około 180 stopni) wykorzystywana podczas zabiegu, mająca na celu zaprasowanie i wbudowanie białka z keratyny oraz zawartość drażniącego i toksycznego formaldehydu.
Chodziły pogłoski, że zabieg niszczy włosy, ja osobiście tego nie doświadczyłam, efekt masowego łamania się włosów u innych dziewczyn tłumaczę sobie wypełnieniem ubytków we włosie.
Z czasem i one wracają do dawnego stopnia degradacji,a przy dużej ilości zniszczonych włosów może powodować przerażenie.
Przy zamawianiu zestawu poszukałabym informacji co do oryginalności produktów.
Jeśli butelki przychodzą do Was z zerwaną/rozpuszczoną plombą, konsystencja jest conajmniej dziwna, widoczne są grudki, najpierw zróbcie próbę na pasemku.
Jeśli keratyna(zwłaszcza) była, powiedzmy sobie, rozrabiana, możemy spalić sobie włosy podczas jej prostowania.
Słyszałam już o dwóch takich przypadkach, od osób doświadczonych,a co dało do myślenia to to, że zabieg był mniej uciążliwy w przeprowadzeniu, opary nie drażniły dróg oddechowych(zawartość formaldehydu i innych składników wymusza na nas maseczkę, rękawiczki, dobrą wentylację), oczy nie piekły aż tak bardzo jak przy nieuszkodzonych produktach.
Podsumowując, dla osób z włosami o podobnej strukturze jak ja, posiadających cienkie, delikatne, łatwe do obciążenia włosy, zabieg może nie okazać się CUDEM, jakiego byśmy pragneli.
Zwłaszcza, jeśli bardzo wygładzone, nie dodają nam uroku, tak jak mi ;)
O Encanto pisała również
Anwen, którą również irytował brak objętości.
Znacie kogoś, kto wykonywał zabieg Encanto?