Temat ostatnimi czasy trochę przycichł, jednak nie poddałam się i postanowiłam próbować dalej.
Okazuje się, że moje niskoporowate włosy nie są przekonane co do zabiegu...
O pierwszej przygodzie z żelatyną pisałam już tutaj
Tym razem nie olejowałam włosów przed myciem, włosy umyłam szamponem Green Pharmacy z rumiankiem na bazie SLES (ostatnio przedobrzyłam z odżywianiem).
Zamiast Isany z olejem babassu dodałam łyżkę Pilomaxu Kamille, dodatkowo, wzbogaciłam miksturę sokiem z aloesu, odrobiną gliceryny i olejku.
Czy nie za dużo?
Czy nie za dużo?
Myślę, że nie, zwłaszcza, że po ostatnim zabiegu włosom bardzo brakowało nawilżenia.
Niestety, tym razem było jeszcze gorzej.
Włosy stały się strasznie suche, sianowate, niemiłe.
Mimo spłukiwania ciepłą wodą, a chłodną dopiero pod koniec, miałam problemy z rozczesaniem.
Ratowałam się mgiełką na bazie aloesu i olejku, dodatkowo silikonowe serum byłam zmuszona nałożyć w większej ilości, nie tylko na końce.
Końcówki nadal się wywijały, plusem jest jedynie to, że nie strączkują się tak bardzo jak zawsze.
Niestety nie mam zdjęć, gdyż od razu po wysuszeniu włosów związałam je w kok i ponownie spryskałam mgiełką.
Przypuszczam, że na tym zakończę żelatynowe eksperymenty.
Laminowanie nie okazało się być dla mnie takim hitem jak dla niektórych osób, a wielka szkoda.
A Wy co myślicie na temat tego zabiegu?
Jeszcze nie próbowałam, nie mam na razie czasu, ale mam włosy średnioporowate, więc myślę, że nie powinno im to zaszkodzić.
OdpowiedzUsuńJa mam jeszcze przed sobą 2 podejście do laminowania, ale powoli zaczynam wątpić, że pojawi się u mnie ten wielki efekt wow o jakim piszą inne dziewczyny. Mam włosy o średniej porowatości w kierunku niskiej więc chyba laminowanie cudów u mnie na głowie nie wyczaruje, ale spróbować jeszcze raz można :) Poza tym Twoje włosy w ogóle są cudne więc nie potrzebują laminowania! :)
OdpowiedzUsuńHmm... no cóż, ciężko by się było spodziewać, że żelatyna to jakiś cud. Ja pewnie ją w końcu wypróbuję, ale wątpię, czy nastąpi u mnie efekt "wow". Mam pewne obawy, bo moje włosy kochają kuracje nawilżające, proteinowe i olejowe, ale na pewne produkty źle reagują- np. na l-cysteinę czy ocet. Nie wiem, czego się spodziewać po żelatynie, boję się trochę przesuszenia ;)
OdpowiedzUsuńCóż, ja też spróbowałam laminowania bo nie byłabym sobą, gdybym nie przetestowała ;) Mam włosy o średniej porowatości, raczej w kierunku wysokiej, lekko falowane i z tendencją do rozdwajania się. Żelatyna wymieszana z odżywką alverde z hibiskusem, na 45 minut pod ręcznik. Efekty? Hmmm... Podczas spłukiwania nie zauważyłam żeby włosy były jakoś specjalnie śliskie, wygładzone, raczej tak jakbym umyła włosy szamponem i nie nałożyła absolutnie niczego. Po wyschnięciu- puch, puch i jeszcze raz puch!!! Dopiero na 2 dzień jakoś wyglądały, może są trochę gładsze, przyjemne w dotyku, ale jakichś większych atrakcji nie zauważyłam. Ot efekt u mnie jak po Hegronie ;) Zastanawiam się nad drugim podejściem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Aneta- włosomaniaczka od lutego 2012 :)
Ja miałam przesusz, ale po kilku godz. było już ok., tak wygładzone ,że aż za bardzo,moje włosy do gęstych nie należą więc były oklapnięte i strasznie obciążone.
OdpowiedzUsuńA u mnie efekt nawet, nawet. Włosy były prostsze ale delikatny puch też był ;p
OdpowiedzUsuńnie jestes jedyna ktorej laminowaie w ogole nie podeszlo. probowalam dwa razy i juz podziekuje, zadna ombinacja sie u mnie nei sprawdzila i wracam do klasycznych masek
OdpowiedzUsuńhej u mnie laminowanie także przesuszyło włosy dlatego wczoraj zrobiłam w inny sposób..zwilżyłam włosy mgiełką aloesową, rozpuściłam żelatyne do niej dodałam troche olejku vatika kokosowa, olejek migdałowy, troszke olejku rycynowego, łyżeczkę miodu i zaczełam mieszac i z tego powstała nawet o dziwo taka treściwa biała maseczka ze w sumie mozna bylo sie obyc bez odżywki ale w koncu dodałam troszkę masła shea karite i odżywkę Isany babassu oil i nastepnie nałozyłam te maske na niemyte zwilżone aloesem włosy i pozostawiłam tak na godz, potem spłukałam to i umyłam włosy szamponem bez sls spłukałam szampon i nastepnie 2 raz umyłam włosy odżywką alterra morela i pszenica pozostawiłam też na chwile i spłukałam pozostawiłam włosy do wysuszenia i efekt mnie zadowolił może spróbuj ten sposób oczywiście dodatki jakie chcesz dodać możesz zmienic tu bardziej chodzi o forme laminowania na włosy zwilżone przed myciem
OdpowiedzUsuńU mnie laminowanie również nie dało jakichś powalających efektów....owszem, włosy były bardziej wygładzone, ale....bez szału
OdpowiedzUsuńEch, coraz bardziej boję się bawić z laminowaniem bo ostatnio czytam więcej szkody niż pożytku :( A włosy z leksza mam już i tak przesuszone (bo wodzie na wsi na wyjeździe) więc może najpierw je odżywię i nawilżę a potem dopiero tego spróbuję
OdpowiedzUsuńJa mam (podobnie jak i Ty) bardzo proste i bardzo niskoporowe włosy (do tego grube i ciężkie), po laminowaniu (klasyczna metoda Anweny) były bardziej błyszczące ale bardzo obciążone i przyklapnięte. Nie dla mnie ta metoda ;)
OdpowiedzUsuńZresztą w linku (żródłowym?) który podała Anwena jest napisane że nie jest to metoda dla włosów typu azjatyckiego a z mojej słowiańskiej jednak czaszki wyrastają jakoś niemal azjatyckie włosy, nawet kolor prawie się zgadza bo baaardzo ciemny brąz.
Dla niektórych ten zabieg jest wspaniały. U mnie hm, w zasadzie trochę się sprawdził, choć miałam problem właśnie z rozczesaniem włosów, ale włosy były miękkie. W sumie nic poza tym nie zauważyłam. Może wypróbuję kolejny raz, ale w inny sposób. Zobaczymy jak za drugim podejściem mi wyjdzie. ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa po pierwszej nieudanej próbie żelatynowania planowałam zrobić kolejną. Jednak będę rozsądna i ponownej krzywdy włosom robić nie będę, więc daję sobie z tym spokój :)
OdpowiedzUsuńJa od jakiegoś czasu mam bardzo suche włosy, zastanawiam się czy laminowanie się do tego nie przyczyniło :( Spróbowałam raz i na razie nie eksperymentuję.
OdpowiedzUsuńmogłaś je przeproteinować, sięgnij po dobrze nawilżającą maskę, sok z aloesu, a wszystko powinno wrócić do normy:)
UsuńJa próbowałam raz. Zostawiłam to na bodajże 15 minut i spłukałam dokładnie chłodną/zimną wodą. Niestety - włosy były jakieś suche, szorstkie. No nic, spróbuję może jeszcze raz, choć wątpię, że również na moich nisko porowatych włosach będzie dobry efekt.
OdpowiedzUsuńu nei także nie było efektu wow...
OdpowiedzUsuńu mnie laminowanie się sprawdziło i cieszę się że dzięki "bumowi" na blogach dowiedziałam się o nim :) ja laminuję samą żelatyną z dodatkiem soku z cytryny i odrobiny jakiegoś oleju. nakładam na włosy i susze suszarką po czym zmywam płynem facelle :) jestem bardzo zadowolona, skręt jest o niebo lepszy włosy miękkie i sprężyste. ta metoda naprawdę mi pomaga żeby okiełznać jakoś moje kręciołki :D ja w przeciwieństwie do Ciebie mam wysoko/średnio porowate włosy i z tego co czytam u dziewczyn na blogach to własnie tym o niskiej porowatości tak jak u Ciebie nie bardzo laminowanie odpowiada.
OdpowiedzUsuńJulia
z sokiem z cytryny uważaj, to jednak kwas ;)
Usuńniestety, będę musiała się z tym pogodzić, ale fakt faktem moje włosy nie są szczególnie kłopotliwe czy puszące się :)
nie wiem czemu Ci tak zaszkodziło... :( jednak to proteiny
OdpowiedzUsuńto kolejny dowód na to, że moje włosy nie przepadają za proteinami ;) no nic to, nadrobię nawilżeniem :)
UsuńMoje włosiska uwielbiają żelatynę w każdej postaci :) Szkoda, że u Ciebie się nie sprawdziło...
OdpowiedzUsuńJa cały czas się zastanawiam czy laminować czy nie. Trochę się obawiam efektu po.
OdpowiedzUsuńNie próbowałam .. Może kiedyś ;D
OdpowiedzUsuńja bardzo lubię;)
OdpowiedzUsuńMoim włosom też laminowanie nie przypadło do gustu :( Nie wiem czemu...
OdpowiedzUsuńTo samo wczoraj robiłam, to znaczy kolejna probe z żelatyną, tym razem także z aloesem i tylko z aloesem. Włosy bezpośrednio po wysuszeniu były szorstkie i takie sobie,ale już pod wieczór byłam w szoku jak mile są w dotyku i błyszczą,szkoda tylko,ze nie umiem tego uwiecznić na fotce,tak jak ja to widzę,ale coś tam porobiłam zdjęć. A jakimś kolejnym wpisie wrzucę kilka fotek.
OdpowiedzUsuń*przepraszam za błędy*
OdpowiedzUsuńJa próbowałam tak jak Anwen, ale moje wyspokoporowate włosy zareagowały aureolą puchu dookoła głowy, wyglądam jak w aureoli i to nie jest fajne bo i tak mam suche...dramat, ja dziękuję. Cieszę się że nie jestem odosobniona bo myślałam że tylko ze mnie taki dziwoląg ;) pozdrawiam, Emi
OdpowiedzUsuńja mam mieszane uczucia. na arzie probowalam tylko raz. moje wlosy byly bardzo sztywne, ale etz jakby grubssze i wzmocnione. ciezko sie rozczesywaly. po wyschnieciu efekt mi bardzo odpowiadal bo bylo ich jakby wiecej, byly bardzo wzmocnione. jednakze, przy roczesywaniu wyrwalam mnostwo wlosow i tak jak ty musialam wylac serum silikonowego chyba z litr;)
OdpowiedzUsuńU mnie laminowanie sprawdziło się super!
OdpowiedzUsuńMam coraz większą ochotę wypróbować laminowanie ale boję się efektu. Mam włosy raczej wysokoporowate, grube, lubią się puszyć, falować wręcz kręcić.
OdpowiedzUsuńU mnie laminowanie również się nie sprawdziło. Włosy były strasznie szorstkie i napuszone. Dodatkowo żelatyna źle mi się rozpuściła i miałam na głowie białe "bobki" potem.
OdpowiedzUsuńI tak masz piękne włosy ;) Mam raczej wysokoporowate włosy i u mnie laminowanie raczej też bez szału... Krzywdy mi nie robi ale efekty są mizerne. Myślałam, że może przy zniszczonych włosach efektu nie będzie od razu i laminowałam co mycie - po 4 razach dałam sobie spokój, bo było tylko gorzej :(
OdpowiedzUsuńPaulina
a sprobuj bez gliceryny. moje niskoporowate wlosy jej nienawidza!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie próbowałam i mam nadzieję, że mi włosów nie wysuszy:P Okaże się :D
OdpowiedzUsuńSkusiłam się raz na laminowanie i nigdy więcej :) nie mogłam rozczesać włosów,nie były wcale w lepszej kondycji niż przed zabiegiem... a jeszcze ta żelatyna z odżywką tak szybko gęstnieje że gumę nakładałam...ciężko było spłukać....moim zdaniem na darmo ta męka :)
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucia, moje włosy były jakieś bez życia, pozbawione blasku i matowe, ale spróbuję jeszcze raz za jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńMoje włosy ogólnie bardzo się puszą, z laminowaniem wiązałam więc wielkie nadzieje i niestety du***:) Jednym słowem, bardzo się zawiodłam bo spuszyły się jeszcze bardziej:(
OdpowiedzUsuńHej:)
OdpowiedzUsuńOd dawna przeglądam Twój blog, jednak dopiero niedawno założyłam własny i postanowiłam się ujawnić:)
Ja od dawna stosowałam żelatynę na włosy.
Nie widziałam, ze jest to laminowanie:P Dla mnie służyło jako prostowanie moich pofalowanych włosów.
Gdy zastosowałam żelatynę po zabiegu rozjaśniania chemicznego, gdy brakowało im nawilżenia miałam identyczne odczucia ja Ty. Jednak po jakimś czasie gdy racjonalnie stosowałam nawilżenie na włosy i położyłam żelatynę efekt był zupełnie inny. Było super! Sama nie wierzyłam:)
Może i Ciebie to się sprawdzi kiedyś:)
Pozdrawiam,
K:)
PS. Masz tak piękne włosy, że czasami oczu nie mogę oderwać:)
U mnie się sprawdza, ale faktycznie - potem potrzebują bardzo dużo nawilżania :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie próbowałam tej metody - z jednej strony mnie kusi, z drugiej nie mam ochoty do końca tego testować ;) Ty masz piękne włosy, więc nawet bez laminowania robią ogromne wrażenie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że tobie ta mieszanka nie służy ;( U mnie spisała się bardzo fajnie. Efekty może nie były aż tak "powalające" ale włosy są błyszczące i bardzo miłe w dotyku. Z pewnością jeszcze trochę poeksperymentuję. Tak sobie pomyślałam...może użyłaś złych proporcji?
OdpowiedzUsuń2 łyżki żelatyny, 2 wody, 2 maski do włosów. Ja dodałam jeszcze rybkę z witaminkami a + e.
Pozdrawiam !