Mlecznej maski firmy Kallos nie muszę przedstawiać chyba żadnej, szanującej się włosomaniaczce. Sama swoją przygodę z pielęgnacją włosów zaczynałam właśnie od niej i swoje pierwsze, litrowe opakowanie kliknęłam na allegro, dopłacając drugie tyle za przesyłkę.
Niedawno (pff, teraz myślę, że było to ponad 2 miesiące temu) od Kokosowej Panny otrzymałam odlewkę marchewkowej maski tejże firmy, a że w internecie nigdzie nie widziałam informacji na jej temat, tym bardziej porównania, dziś więc przychodzę z takim postem.
![]() |
Konsystencja jest gęsta, budyniowa |
Ogólnie rzecz biorąc, maski są dość trudne do dostania, kupicie je w sklepach wysyłkowych, na allegro, jednak najtaniej będzie stacjonarnie, w sklepach fryzjerskich. Występują w różnych wielkościach, od 275 ml/ 5zł do 1 litra/ 15zł. To właśnie cena zachęca do zakupu, choć w sumie składowo nie powala, lecz na włosach obie zachowują się całkiem przyzwoicie, jako maski ale również nakładane tylko na kilka minut
Aqua, Cetearyl Alcohol, Methosulfate, Parfum, Phenoxyethanol,
Methyldibromo Glutaronitrile, Hydroxypropyltrimonium Hydrolized Casein,
Citric Acid, Hydrolized Milk Protein, Methylchloroisothiazolinone,
Sodium Cocoyl Glutamate, Methylisothiazolinone.
Aqua, Cetearyl Alcohol, Quaternium-18, Cocamidemea, Cetrimonium
Chloride, Daucas Carota, Linum Usitatissimum, Sodium Dehydroacetate,
Citric Acid, Parfum, CI 45100, CI 19140, Magnesium Nitrate,
Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone, Magnesium Chloride
Od razu powiem, że w działaniu nie widzę między nimi wielkiej różnicy ;)
Jedyne, co trochę odstrasza mnie od maski Karota to jej zapach, intensywny, jakby kwiatowy, doprowadzał mnie do mdłości. Kallos mleczny pachnie słodko, niektórym osobom również może przeszkadzać.
Jedyne, co trochę odstrasza mnie od maski Karota to jej zapach, intensywny, jakby kwiatowy, doprowadzał mnie do mdłości. Kallos mleczny pachnie słodko, niektórym osobom również może przeszkadzać.
Po ich użyciu włosy są miękkie i nawilżone, jednak co do wygładzenia końcówek miałabym pewne zastrzeżenia. Jeśli kupię ponownie to raczej mleczną.
Odnoszę również wrażenie ze po jakimś czasie włosy lubią się do niej przyzwyczajać, zapewne więc kolejne opakowanie będzie najmniejsze z możliwych :)
Znacie maski Kallos?
Ja mam Kallosa mlecznego i go uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńFajnie działa na włosy, ale jego największą zaletą jest zapach :)
zapach faktycznie jest sporym atutem :D
UsuńKupiłam ostatnio tą Carota - znalazłam w osiedlowej drogerii :D
OdpowiedzUsuńużyłam ją w połączeniu z Biovaxem na 20 min - pierwsze wrażenie słabe-następnym razem spróbuję na kilka minut solo ;)
nie każdemu służy, niestety ;(
Usuńmam mleczny, marchewkowego nie widziałam. jest spoko, ale jakoś nie spektakularnie:)
OdpowiedzUsuńmamy podobne odczucia ;)
Usuńznam firmę z blogów ale sama jeszcze ich nie kupiłam
OdpowiedzUsuńfakt, dużo sie o nich pisze na blogach ;)
Usuńmam Kallos Placenta i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńw plancecie rownież denerwował mnie zapach :D
UsuńNigdy nie slyszalam o Marchewkowym Kallosie ;D
OdpowiedzUsuńno proszę, człowiek uczy się całe zycie:D
UsuńMam małego mlecznego kallosa : solo nie powala, ale po dodaniu spiruliny czyni cuda :) fajna notka, o kallosie karotkowym jeszcze nie slyszalam. ja swojego kupiłam stacjonarnie w małym sklepiku kosmetycznym.
OdpowiedzUsuńaaa, spirulina, śmierdzi jak pokarm dla rybek :D
UsuńZnam, znam. Kiedyś Kallosa używałam bardzo dużo, a później mi się znudził
OdpowiedzUsuńmi też już w sumie, cierpię na kallosowy przesyt ;)
UsuńMuszę ją w końcu wypróbować :)
OdpowiedzUsuńTo jedna z najbardziej polecanych masek, a ja ciągle o niej zapominam.
tak nie można ! :P
UsuńLatte jak najbardziej znam i lubię :) Niestety nawet stacjonarnie w sklepach fryzjerskich trudno dostać niektóre z tych masek. Mam w pobliżu dwa takie sklepy i bez problemu dostaniemy w nich Latte, Placente i czasami Color, ale z całą resztą jest już problem :(
OdpowiedzUsuńooj, szkoda ;( ale w sumie jak już zaopatrzysz się w latte to potem pół roku używania :D
UsuńMam Kallosa Latte który uwielbiam i również Kallos Keratin - nie wiem czy on nawet nie jest lepszy od latte ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Keratin niestety nie miałam :(
UsuńZnam, używałam mlecznego - uwielbiam ten zapach :) Najdziwniejszy jest fakt, że te maski są mega tanie i świetnie działają mimo kiepskiego składu :P Koleżanka kupiła Kallos Frutta, którą doradziła fryzjerka po farbowaniu. Ma ona zakwaszać i w tej roli jest świetna - włosy były miękkie i bardzo lśniące.
OdpowiedzUsuńooo, Frutta, coś mi się obiło o uszy :D
UsuńZastanawiałam się nad tą odżywką mleczną... ale się nie zdecydowałam. Zamówiłam sobie za to szampon z Kallosa;)
OdpowiedzUsuńooo, ciekawa jestem ich szamponów :D
UsuńUżywałam kiedyś Latte, ale nie wróciłam do niego. Pamiętam, że kupiłam litrowe opakowanie i musiałam rozdawać odlewki koleżankom bo nie szło go zużyć.
OdpowiedzUsuńwłaśnie mam podobnie, chyba lepiej jest kupować te malutkie opakowania :D ciężko zuzyć nawet przy częstym stosowaniu.
UsuńNa razie miałam mleczną a teraz chciałabym spróbować waniliową albo arganową;)
OdpowiedzUsuńa ja Ci mlecznej posłalam uuuhhh :P nie wiedziałam, że masz:D
UsuńJa ostatnio zamówiłam na all mleczną, bananową i kokosową - na święta będzie wielkie testowanie.
OdpowiedzUsuńbananowa pachnie całkiem fajnie, ale na włosach nie testowałam :D
Usuńmiałam mleczną - fajna, banana- może być, argan- ściema (męczyłam się pół roku z całą serią szampon, odżywka w litrowych opakowaniach i maska), strata czasu i 6 zł :P, a i jeszcze placenta- średnia, ale po usłyszeniu komentarza "włosy Ci śmierdzą nie wiem czym, ale to jest okropne..." nigdy do niej nie wrócę :) Osobiście wolę kokosową scandic'a, pachnie cudownie (każdy ma swoje ulubione zapachy)i włosy są pięknie odżywione, błyszczące. Miałam wrażenie, że moje włosy ją piły :)
OdpowiedzUsuńplanceta, aaa ratujta, jak ona męczy zapachem :P nałożyłam raz i dałam sobie spokój, dobrze, że nie kupowałam calego opakowania tylko odlewkę. :D
Usuńdokładnie, aż się w łazience przeżegnałam ;D
UsuńMam obie :) kupiłam te mniejsze opakowania po 6zł :) carota obciąża mi włosy wieć uzywam jej przed myciem ale ogólnie lubię obie :)
OdpowiedzUsuńa nie przeszkadza Ci zapach ?:P
UsuńZnam, znam i używam :)
OdpowiedzUsuńMiałam tylko wersję mleczną, która u mnie sprawdziła się świetnie, ale jeśli trafię na marchewę, to też chętnie zgarnę ją z półki :)
OdpowiedzUsuńostrzegam przed zapachem ;p
Usuńmialam mleczna i u mnie sie nie sprawdzila, teraz mam waniliowa i z keratyna i sa super ;)
OdpowiedzUsuńhmmm o waniliowej nie slyszałam :D
UsuńNie miałam jeszcze tej maski, a tak bym chciała spróbować ;)
OdpowiedzUsuńto może popatrz w innym miescie, o ile mają jakiś sklep fryzjerski? powinny być ;)
UsuńJa cały czas się zastanawiam nad Kallos Latte, ale sama nie wiem... W sumie to chyba wolę inwestować w Biovaxa na przecenach, ale to może dlatego, że Kallosa jeszcze nie testowałam. ;)
OdpowiedzUsuńu mnie niestety nie ma tanich biovaxów ;( choć ostatnio dostałam 3 do testów także niedługo recenzje ;)
UsuńUwielbiam takie porównania :)
OdpowiedzUsuńZawsze mnie kusiły maski kallos , ale dostępnośc..
hmm to może allegro? choć w sumie przesyłka sporo kosztuje;/
UsuńKallosa Latte mam, ale nie za bardzo go lubię. Nie lubię jego zapachu, niestety nie nawilża moich włosów wystarczająco. Może będę go mieszać z jakimiś półproduktami lub innymi maskami/odżywkami i wtedy może lepiej się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńo właśnie, to dobry pomysł ;) ja do niej wracam co jakiś czas, mam wrażenie, że włosy przyzwyczajają się do jej działania.
Usuńu mnie stacjonarnie kosztują 35zł/1l , więc zamówiłam sobie z allegro i w tym tygodniu mają już być u mnie , ja zamówiłam Latte i Placenta i jestem meeega ich ciekawa , bo zamierzałam się do zakupu już od dłuuższego czasu : )
OdpowiedzUsuństrasznie drogo! ;/
UsuńPlanceta nieładnie pachnie w moim odczuciu, bambusem, mam nadzieję, że Tobie podpasuje ;)
Ja też mam Latte, ale bez szału:|
OdpowiedzUsuńJak myślisz, jakie półprodukty najlepiej pasowałyby do tej maski???:)
dodaj to, co Ci służy ;) o wzbogacaniu pisałam w ostatnim poście :)
UsuńMimo, że nie jestem "włosomaniaczką" tylko "perfumomaniaczką" to znam tę markę, bo kiedyś używałam tej maseczki :) Miałam mleczną maseczkę, byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńa widziałam u Ciebie na blogu właśnie, ze Ty bardziej perfumowa jesteś ;)
UsuńLubię Latte ale kupuję małe opakowania, duże maski i odżywki zapuszczają korzenie u posiadaczki włosów lubiących różnorodność :)
OdpowiedzUsuńdokładnie ;)
UsuńJa znalazłam te maski w sklepie fryzjerskim, ale kosztują chyba nieco więcej niż napisałaś. Cena jednak i tak jest śmiesznie niska odnosząc do pojemności. Świadomie nie zdecydowałam się na litrowe opakowania bo bym chyba nie dała rady ich zużyć...
OdpowiedzUsuńWedług mnie sprawdzą się tylko w salonach fryzjerskich...jedna osoba prędzej zwariuje niż zużyje litr maski.
Usuńu mnie ceny były mniej więcej takie...ale dawno kupowałam, może się zmieniło:D
Usuńja właśnie kupiłam mleczną, użyłam 3 razy i jak na razie jestem zachwycona. zapach trochę za słodki i może przeszkadzać, ale mi się nawet podoba.
OdpowiedzUsuńmleczna pachnie świetnie, ale czasem może się zapach przejeść:P
UsuńA ja dla odmiany miałam owocową czyli Frutta:) również była bardzo przyjemna- fajna konsystencja i wygładzające działanie- zapach troszkę mdlący dla mnie ale ogólnie dawał radę :P
OdpowiedzUsuńta frutta mnie ciekawi ale pewnie się nie skuszę:D
Usuńo tej marchewkowej pierszy raz słysze ;)
OdpowiedzUsuńja też byłam nieświadoma :)
UsuńPoczytuje Cie od jakiegoś czasu ;) Trafiłam do Ciebie z bloga Anwen. Podziwiam Twoje piękne gładkie włosy ;)
OdpowiedzUsuńmiło mi, dziękuję :)
Usuńzachęcająco;)
OdpowiedzUsuńjestem w posiadaniu obu i mleczna skradła moje serce, uwielbiam ją!
OdpowiedzUsuńlitr tej maski zużyłam szybciej niż 275ml marchewkowej co chyba mówi samo za siebie ;)
Ostatnio stałam przy półce w Hebe i zastanawiałam się czy ją wziąć. Jednak opamietałam się, bo mam jeszcze inne włosowe smarowidła do zużycia. :P Ale kiedyś się skuszę, bo wiem, jak pięknie pachnie, mimo, że boję się tych protein, za którymi moje kudłacze niekoniecznie przepadają.
OdpowiedzUsuńJestem chyba jedyna osobą która uważa że kallos latte wali zjełczałym masłem...jak ją wąchałam w sklepie to myślałam, że puszczę pawia...serio
OdpowiedzUsuń