Oglądając wszystkie zdjęcia, pewnie pomyślicie, że zwariowałam ;) Otóż nie, wraz z przyjściem jesieni zorientowałam się, że tak naprawdę brakuje mi swetrów w szafie. Co najśmieszniejsze, pokochałam krój oversize, którego do tej pory szczerze nie znosiłam. Wszystko miało być obcisłe i basta! A tu proszę, okazało się, że większe swetry mają swój urok i powiem nieskromnie, że wyglądam w nich całkiem znośnie. Na zdjęciach wyglądają na ogromne, ale leżą na mnie dobrze, a mam 158cm ;)
Wszystkie rzeczy kupiłam od października do dnia dzisiejszego, przy czym najwięcej zakupiłam w ubiegłych dwóch miesiącach. Powód jest prosty, otworzyli nowy, duży second hand w moim mieście, przy czym ceny są (a raczej, były) bardzo przystępne. Niestety, od tego czasu minęły 2 miesiące, a ceny, tak jak się spodziewałam, dość mocno podskoczyły. Na szczęście zdążyłam do tego czasu upolować co nie co w szałowych cenach, nawet od 4zł :)
Szukałam, szukałam i wkońcu ostatnio trafiłam na warkoczowy sweter w kolorze różowo-koralowym. Wahałam się, czy aby napewno go kupić, ale wiem, że dobrze zrobiłam. Dłuższy tył zakrywa pośladki, co mi się podoba, choć nie mam zwyczaju pokazywać się publicznie w legginsach. Fajnie wygląda również z paskiem.
Brzoskwiniowy sweterek marzył mi się od dawna, miałam sporo szczęścia, bo jakimś cudem znalazł się w dziale z bluzkami. Był delikatnie zwężany przez moją niezastąpioną Babuszkę, jak to dobrze jest mieć prywatną krawcową ;)) Podobnie jak poprzednik ma delikatnie dłuższy tył.
Dwa ciepłe, grube sweterki, typowo zimowe:
Za różowym nie przepadam, ale taki odcień jest jeszcze do przeżycia. Na zdjęciu wygląda na rozmiar 44 a wcale nie jest taki ogroooomny :P
Jak mogłabym się oprzeć takiej cudnej poszewce na poduszkę? Na wagę kosztowała grosze, jak widać.Teraz będę szukać zasłon, chciałabym po maturze odświeżyć swój pokój.
Tutaj z kolei miętowy, długi, wełniany sweterek ze złotymi guzikami. Bardzo lubię takie detale. Sprawiał wrażenie zupełnie nienoszonego, prócz małej plamki, która na szczęście, odprała się bez problemu.
Duży, choć cienki sweter o ciekawej fakturze. Niestety, trochę drapie. Nie wiem czemu, ale mój aparat jest daltonistą jeśli chodzi o odcienie niebieskiego i zielonego, a to właśnie kolor jest główną zaletą. W rzeczywistości jest to intensywna, trochę morska zieleń.
Narazie mam dość wypadów do SH, zwłaszcza swetrów :D Może pod koniec miesiąca wybiorę się za ubraniami na wiosnę. Niestety, nie mogę trafić na żadną fajną torebkę, a tych mam zdecydowany deficyt :(
Pochwalcie się swoimi zakupami ;))