Mimo, że nie jestem obecna ciałem, udało mi się przed moim krótkim wyjazdem do Krakowa przygotować obiecaną recenzję masek Biovax, a konkretniej wersji do włosów ciemnych oraz latte.
Maski dostałam do recenzji od firmy L'biotica już w grudniu. Co niektóre osoby zapewne pamiętają konkurs organizowany wraz z tą marką.
która raz mi służyła, a raz nie. Po jednym użyciu włosy były wyraźnie w lepszej kondycji, po innym dziwnie oblepione, obciążone. W wakacje próbowałam również najnowszej wersji z keratyną, efekty były niestety, podobne.
Takim sposobem jakimś cudem zużyłam dwa opakowania i kompletnie zraziłam się do tych produktów.
Korzystając jednak z okazji, postanowiłam wybrać 3 maski, z którymi nie miałam do tej pory styczności. O ostatniej napiszę innym razem, nie mam jeszcze wyrobionego o niej zdania.
Kierowałam się składami, oraz opiniami dziewczyn na blogach i KWC.
Maski Biovax wyróżnia przede wszystkim skład, bez parabenów, SLS, glikolu propylenowego. W tych konkretnych występują przede wszystkim olej migdałowy, proteiny mleczne, wyciąg z henny.
Stosowałam je na dwa sposoby, jako maski pod czepek, na 30 minut lub pozostawiałam je jedynie na kilka minut po myciu. Z działania obu jestem naprawdę zadowolona, choć dostrzegam między nimi różnice.
 |
Skład: Aqua, Cetyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Cetearyl Alcohol
(and) Ceteareth-20, Pronus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil,
Acetylated Lanolin, Glycerin, Lawsonia Inermis Extract, Mel (Honey)
Extract, Hydrolyzed Silk, Polyquaternium-59 (and) Butylene Glycol,
Parfum, Mica (and) Titanium Dioxide (and) Iron Oxides, Fucus Vesiculosus
Extract, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Benzyl Alcohol (and)
Methylchloroisothiazolinone (and) Methylisothiazolinone, Citric Acid,
Linalool, Hexyl Cinnamal |
Wersja do włosów brązowych odrobinę bardziej przypadła mi do gustu, choć ma ona również minus. Włosy po jej użyciu są dobrze nawilżone, bardzo mięsiste, ciężkie. Zauważalne jest również duże wygładzenie, po same końce. Wspomnianym minusem jest obciążenie i ewentualne przyśpieszenie przetłuszczania się włosów, choć z tym drugim problemem sobie poradziłam. Wystarczy nakładać maskę w mniejszej ilości i unikać rozprowadzania jej na bliżej skóry, co jest trudne, bo włosy zawsze rozczesuję palcami.
Po jej zastosowaniu włosy są również bardzo dobrze nawilżone. Szczerzę mówiąc, po pierwszym zastosowaniu efekt wow spowodował, że spojrzałam w lustro i pomyślałam "To naprawdę Biovax?!".
 |
skład: Skład: Aqua, Cetyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Cetearyl Alcohol
(and) Ceteareth - 20, Hydrolyzed Milk Protein (and) Lactose,
Amodimethicone, Isopropyl Myristate, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet
Almond) Oil, Acetylated Lanolin, Glycerin, Lawsonia Inermis Extract, Mel
(Honey) Extract, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Hydrolyzed Silk,
Parfum, Benzyl Alcohol (and) Methylchloroisothiazolinone (and)
Methylisothiazolinone, Citric Acid, Triethanolamine, Hexyl Cinnamal,
Potassium Sorbate. |
Maska latte natomiast, jest dużo lżejsza, nie obciąża włosów. Konsystencja również jest odrobinę bardziej puszysta(?) niż w przypadku przytoczonej wyżej. Włosy są bardzo sypkie, co chwilami zaczęło mnie irytować, bo nie mogłam spiąć włosów w koczek. Niemniej, efekt oceniam na plus. Nawilżenie jest optymalne, mniejsze niż po zastosowaniu wersji do włosów brązowych. Dobrze sprawdzała się do częstszego stosowania.
Bardzo ładnie pachniała, waniliowym budyniem, jednak nie dusząco jak mleczny Kallos. Bałam się odrobinę protein, moje włosy nieszczególnie za nimi przepadają ( przykładem był eksperyment z wersją opartą na keratynie) ale żadnych nieporządanych efektów nie zauważyłam.
Przy zakupie każdej maski otrzymujemy gratis próbkę oraz czepek. Rozwiązanie jest genialne, przynajmniej dla mnie, bo moje foliowe czepki dość szybko kończą swój żywot. Chyba jestem mało delikatna ;) Wydajność określam na bardzo dobrą, wystarczy niewielka ilość, aby pokryć całe włosy. Zdziwiło mnie jednak, że na papierowych opakowaniach maski brakuje składu. Myślę, że warto, aby się tam znalazły. Gdybym kupowała je w aptece, głupio byłoby mi otwierać opakowanie... Sytuacja czysto teoretyczna, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi.
Obie maski bardzo polubiłam, na pewno w bliskiej przyszłości zakupię, jednak bliższa memu sercu okazała się wersja do włosów brązowych, choć nie wykluczam również zakupu latte. Wielka szkoda, że w mojej okolicy brakuje Super- pharm, a nie chciałabym również przepłacać.
Koszt to od 15 do 20zł.
Jeszcze jedno, jeśli chcecie wypróbować produkty marki Biovax, a nie jesteście pewne, czy będą Wam służyć, sugeruję zaopatrzyć się w próbki. Ciężko jest je dostać, ale jest to wykonalne. Kosztują w okolicach 2 zł/20ml i jest to dobra opcja dla osób poszukujących.
Chętnie poczytam o Waszych doświadczeniach z produktami tej firmy:)
Pozdrawiam, P.