Pamiętam moment, gdy uznałam, że jestem już na tyle dorosła, aby móc codziennie sięgać po ulubionych towarzyszy kobiety, czyli kosmetyki. Z zapasów mojej mamy wyciągnęłam maskarę i od tamtej pory moje zainteresowanie tematem wciąż rosło. Z czasem przerodziło się w coś więcej. Poszukiwania produktu idealnego, przeglądanie KWC, czytanie forum i blogów. Aż w końcu, cztery lata temu postanowiłam podzielić się z internetową społecznością moim spojrzeniem na te sprawy. Tak powstał pomysł by stworzyć alteregoblog.pl.
Co zmieniło się przez ten czas? Przyznam, że wiele. Zmieniłam się ja, blog, mój wygląd. Liczę, że na lepsze. Dopiero w wieku dwudziestu dwóch lat na dobre zdałam sobie sprawę, że dobry makijaż zaczyna się tam, gdzie kończy właściwa pielęgnacja. Nie ma pięknie wyglądającej cery bez prawidłowych rytuałów i kosmetyków. To kluczowa kwestia.
Jeśli chodzi o same kosmetyki kolorowe, to dojrzałam do KILKU ZMIAN:
1. Na co dzień nie zależy mi aż tak na maksymalnym kryciu wszelkich niedoskonałości. Problemy skórne są, za chwile ich nie ma, lub pojawiają się nowe. Ilość osób z perfekcyjną cerą jakie znam, mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Niegdyś podstawą przykrycie ich warstwą podkładu Revlon Colorstay, który nota bene nadal uwielbiam, ale tylko na większe okazje, lub gdy zależy mi na makijażu, który przetrwa absolutnie cały dzień.
2. Staram się zwracać uwagę na składy produktów, których używam najczęściej, głównie więc podkładów, korektorów, bronzerów. Z przyjemnością sięgam więc po minerały, a nikomu nie muszę przypominać, że ulubioną marką jest Annabelle Minerals, której to produkty wielokrotnie recenzowałam.
3. Powoli odstępuję od super zmatowionej cery. Coraz częściej łapię się na tym, że płaski mat zwyczajnie mi nie odpowiada. Nie dziwię się więc modzie na strobing.
4. Konturowanie twarzy, które kiedyś zupełnie mnie nie interesowało, ba, uważałam je nawet za zbędne. Natomiast teraz nie wyobrażam sobie pominięcia tego etapu. O ile różu nadal nie używam, to rozświetlacze na stałe wkradły się do mojej kosmetyczki.
5. Dorosłam do mocnego podkreślania ust. W tej kwestii jestem monotematyczna, lubię matowe, długotrwałe produkty. Jeszcze dwa lata temu kolor był dla mnie nie do przejścia, a z drugiej strony nie widziałam sensu używania delikatnych kolorów, co teraz też się zmieniło.
6. Makijaż oczu najczęściej jest prosty i rozświetlający, z kreską. Cieniowanie zostawiam na większe okazje. Jasny cień, kreska i kredka na linii wodnej to zestaw, który zawsze się sprawdza.
7. Równie ważną sprawą jest fakt, że po przetestowaniu masy kosmetyków upiększających znalazłam swoich faworytów, na których zawszę mogę polegać. Makijaż w piętnaście minut? Żaden problem. Wieczorne wyjście? Proszę bardzo.
8. Jestem tylko człowiekiem, mam lepsze i gorsze dni. Problemy, zarwana noc, egzamin, masa pracy, dom i obowiązki. Czy któraś z nas tego nie zna? Czasem makijaż to ostatnia rzecz, na jakiej chciałabym się skupić i nie ma w tym nic złego.
Co zmieniło się u Was?
ZAJRZYJ RÓWNIEŻ:
Ostatnimi miesiącami przeszłam na maty na oczach i z brązów przerzuciłam się na zupełne jasne "nudziaki". No i zaczęłam stosować odżywki do rzęs, co znacznie wpłynęło na wygląd oczu ;)
OdpowiedzUsuńTo fakt, rzęsy zmieniają wieeele :)
UsuńBardzo mądre przemyślenia. Wydaje mi się , że z wiekiem wiele dziewczyn do tego dochodzi :) Też nie przejmuje się niedoskonałościami, stawiam na rozświetlenie cery a kiedyś tylko mat! Jak pomyślę co kiedyś uważałam o różu, bronzerze i rozświetlaczu to aż mi się śmiać chce ;)
OdpowiedzUsuńHaha teraz sobie nie żałuję konturowania, bo trzeba się jakoś wyszczuplić prócz diety :D
UsuńMój dzienny makijaż od jakiegoś czasu też składa się z kreski i dwóch matowych cieni. Komu chciałoby się codziennie bawić w coś bardziej wymyślnego.. Poza tym stawiam na kolory, w których czuje się dobrze i nie kombinuję z innymi, bo zawsze kończy się to klęską. Do ciemnych pomadek jeszcze się nie przekonałam ;)
OdpowiedzUsuńMi się marzy taka mocna szminka w kolorze wina, ale jeszcze akurat do takiego odcienia sama się nie przekonałam :D
UsuńBo w pewnym momencie życia zaczynasz dostrzegać swoje piękno i to, w czym Tobie jest najlepiej :)
OdpowiedzUsuńDobrze mówisz :))
UsuńMoje początki były bardzo podobne. W pierwszej kl. liceum był pełen zestaw na oczy (cień, kredka, tusz). W drugiej klasie zrezygnowałam w tuszu na rzecz henny, kredki też nie chciało mi się robić, cień nakładałam sporadycznie. W trzeciej klasie prawie całkowicie zrezygnowałam z makijażu, nakładałam jedynie podkład i korektor, przyklepałam pudrem i tyle. Wolałam pospać dłużej niż się malować. Tak zostało mi do teraz (od szkoły minęło już kilka dobrych lat), w kosmetyczce nawet nie mam tuszu, kredkę i zestaw cieni kupiłam 2 miesiące temu i użyłam tylko raz- na ślub znajomej.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dużo dziewczyn tak ma- na początku zachłysną się dorosłością i nakładają całą tapetę, po kilku latach szał mija.
Pozdrawiam :)
Ja za czasów liceum malowałam duuużo mocniej oczy, mocne krycie i tym podobne :) Teraz często bywam leniwa i stawiam na minimalizm, choć równie często można mnie spotkać z mocnymi ustami.
UsuńJa też kiedyś skupiałam się na ciężkich, kryjących podkładach i ekstremalnym macie, a teraz kocham kremy BB i CC oraz rozświetloną twarz. :-)
OdpowiedzUsuńTo przybij piątkę Agu :))
Usuń"dobry makijaż zaczyna się tam, gdzie kończy właściwa pielęgnacja" to jest na prawdę świetne zdanie z którym zgadzamy się w 100% :) Jako młoda dziewczyna chętnie się malowałam i rzadko można było mnie spotkać bez makijżu a teraz kilka lat później jest na odwrót :)
OdpowiedzUsuńJa wciąż często się maluję, ale inaczej. Bywa, że po prostu odpuszczam, lubię leniwe weekendy bez makijażu, skupione na pielęgnacji :)
UsuńJa zazwyczaj stawiałam na efekt naturalnie wyglądającej, lekko rozświetlonej twarzy i to się u mnie nie zmieniło :-) Bardziej rozważnie dobieram jednak swoją pielęgnację.
OdpowiedzUsuńPuder rozświetlający Annabelle Minerals pewnie przypadłby Ci do gustu :)
UsuńZadziwiające, bo to samo mogłabym powiedzieć o sobie :) Pozdrawiam Cię serdecznie :) :*
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo, również pozdrawiam :))
UsuńPod większością Twoich punktów mogłabym się sama podpisać ;-)
OdpowiedzUsuńSuper :))
UsuńU mnie jest identycznie z konturowaniem i podkreślaniem ust, aa i jeszcze z matem. Kiedyś wybierając kosmetyki patrzyłam tylko, aby dawał matowy efekt, a teraz chętnie sięgam po podkłady rozświetlając, używam rozświetlacza. Do tego nie rozstaję się z bronzerem, a kiedyś nie był mi on zupełnie zbędny. :) jeszcze zaczęłam regularnie podkreślać brwi, kiedyś wydawało mi się to niepotrzebne, ale teraz widzę, jak ładną oprawę oczu robią:)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety podkłady rozświetlające najczęściej się nie sprawdzają, ale puder rozświetlający i inne jak najbardziej :)
UsuńJa nadal jestem na etapie braku umiejętności konturowania, więc tego nie robię.
OdpowiedzUsuńMi baaardzo pomogło zwyczajne odejście od lusterka na większą odległość, zdecydowanie lepiej widać wtedy strukturę twarzy :))
UsuńU mnie też dużo się zmieniło.Doszedł makijaż brwi.Ogólnie na codzień lekki make-up,tylko na jakieś szczególne okazje mocniejszy ;p
OdpowiedzUsuńJa brwi bardzo rzadko podkreślam, ale wciąż ciężko mi trafić z kolorem. Z natury są ciemne, więc łatwo można przesadzić.
UsuńJa na co dzień po prostu się nie maluję, a kiedy już to robię to stawiam na naturalny efekt.
OdpowiedzUsuńJa niestety gdy nie przykryję cieni pod oczami to wyglądam na wiecznie niewyspaną, ot, taka uroda :)
UsuńMam dopiero 18 lat i jak na razie moje podejście do kosmetyków jest cały czas takie samo: nakładam ile chcę bylebym się dobrze czuła i sobie nie szkodziła :)
OdpowiedzUsuńJej, kiedy ja byłam w Twoim wieku...:D
Usuńja pamiętam, że makijaż kręcił mnie bardzo wcześnie. w podstawówce. gimnazjum nie pamiętam, za to w liceum malowałam się właściwie jedynie z obowiązku (który sama sobie narzuciłam, że jak to tak bez makijażu). miałam w swoim życiu etap, kiedy w ogóle nie chciało mi się robić makijażu i etap, kiedy nie chciało mi się go zmywać ;). teraz też stawiam przede wszystkim na pielęgnację. stosunkowo niedawno odkryłam róże, kredkę do brwi i mocniejsze szminki. mój makijaż cały czas ewoluuje.
OdpowiedzUsuńA ja wciąż nie mogę przekonać się do róży :))
UsuńJa z kolei zaczęłam z grubej rury mocnym makijażem, zwłaszcza ust, ale ostatnio zaopatrzyłam się w kilka delikatniejszych kolorów :) Ale też dorosłam do konturowania i obecnie używam często rozświetlacza i brązera, a różu właściwie zawsze, a kiedyś zostawiałam tylko sam przypudrowany podkład i wyglądałam jak trup, bo jestem strasznie blada ;)
OdpowiedzUsuńBladość jest super, choć u mnie w połączeniu z wiecznie podkrążonymi oczami już nie wygląda tak dobrze :D
UsuńJa w końcu dojrzałam do bronzera, którego wcześniej unikałam. Czasem nawet skuszę się na rozświetlacz nałożony w niewielkiej ilości:)
OdpowiedzUsuńJa się teraz wyszczuplam bronzerem ile wlezie :D
UsuńU mnie największa zmiana, z której bardzo się cieszę to umiar ; ) Kiedyś jak tylko coś zobaczyłam to chciałam mieć od razu i często były to nietrafione zakupy pod wpływem chwili. Teraz zastanawiam się przed każdym zakupem czy na pewno będę tego używać, czy to ma szansę się u mnie sprawdzić, czy w ogóle mi to pasuje (kolorówka), czytam recenzje.. co prawda nadal zdarza mnie się zbłądzić (ach te promocje!), ale i tak cieszę się, że takich impulsywnych zakupów robię coraz mniej ; )
OdpowiedzUsuńJa niestety pisząc bloga jestem niejako zobligowana do testowania nowości, stąd ich ich ilość zdecydowanie ponad normę. Mam jednak szczęście mieć sporo koleżanek, więc po testach i recenzji część idzie w ich ręce i się nie marnuje :)
UsuńMuszę przyznać, że moje podejście zmieniło się dokładnie tak samo jak Twoje, z tym że ja z wielką przyjemnością sięgam po róż. Mam jeszcze coś takiego, że stawiam na jakość, nie potrzebuję mieć dużo kosmetyków, wolę mieć mniej, ale dobrej jakości.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale w różu czuję się wiecznie jak ruska baba :(
UsuńJa tak prawdę mówiąc, dopiero na studiach bardziej skupiłam się na makijażu, wcześniej - w liceum - wystarczył jakikolwiek puder i tusz do rzęs, a teraz bez podkładu i korektora ciężko wyjść z domu z moją bladą twarzą połączoną z cieniami pod oczami ;) i pokochałam kreski! Do tego, podobnie jak Ty, konturowanie. Ale o wiele bardziej zwracam uwagę na skład kosmetyków i lubię sobie zrobić caaały dzień pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Cienie pod oczami w standardzie powiadasz? Przybij piątkę ;)
Usuńja też musiałam dojrzeć do mocnego koloru na ustach :)
OdpowiedzUsuńMocny kolor jednak rzuca się w oczy, jakby nie patrzeć :)
UsuńDo mocniejszego koloru na ustach jeszcze się nie przekonałam, do konturowania twarzy też nie ;p ale też nie lubię mocnego matu na twarzy, coraz częściej wychodzę bez kremu BB/CC, w ogóle zapomniałam o mocnych podkładach.
OdpowiedzUsuńNo ale na mocny makijaż oczu to chyba mam świra ;D bo dzień w dzień staram się coś wymyślić i jakoś mi nie przechodzi :p jedynie praca powstrzymuje mnie od "dziwnych" połączeń cieni czy "innych" wykończeń makijażu oczu ;)
Mi ostatnio brakuje makijażu oczu, ale zazwyczaj jestem zbyt leniwa ;)
UsuńJa niestety jeśli chodzi o krycie niedoskonałości jestem absurdalną maniaczką i nie umiem wyzbyć się nawyku poprawiania siebie i sprawdzania w lusterku czy aby nie jestem czerwona jak burak :D Niby mniej znaczy więcej no ale cóż
OdpowiedzUsuńJa często żałuję, że nie noszę kosmetyków do poprawek w ciągu dnia, ale mam zawsze tyle gratów w torebce, że odpuszczam. Choć czasem faktycznie by się przydało coś poprawić :D
UsuńJa to mam lekki podkład w kosmetyczce, kredkę metaliczną i tusz do rzęs, na co dzień nic innego nie używam. A no i pokochałam szminki Inglot matte ! <3
OdpowiedzUsuńA no i nigdy nie zrobiłam sobie kreski, i nie miałam rozświetlacza ani różu, ani nic podobnego i nie smucę się jakoś :D
UsuńO, Inglota nie miałam, ale chyba mi jakąś pokazywałaś :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWpis godny uwagi.
OdpowiedzUsuń