Jesień i zima to czas, w którym firmy wprowadzają na rynek najlepsze, moim zdaniem edycje limitowane. Otulające aromaty wanilii, karmelu to coś, co nieodłącznie wiąże się z tą aurą. Tym razem jednak Yves Rocher postawiło na coś innego, karmelizowane jabłko. Brzmi apetycznie? Dla mnie bardzo! Takim sposobem przywędrowało do mnie kilka kosmetyków z serii i przyznam, że szalenie spodobał mi się design opakowań. Po czterech latach prowadzenia bloga zaczęłam dzielić produkty na fotogeniczne i te mniej przyjemne w przygotowaniu wpisów.
Najbardziej zaciekawił mnie balsam, choć jak wiecie, za samą czynnością kremowania się nie przepadam. Zasadniczo bowiem, przypomina w konsystencji bardziej lekki krem, a po ciuchy liczyłam na gęste masło, zwłaszcza, że w paczce znalazłam jeden, standardowy nawilżacz. Wchłania się ekspresowo, nie pozostawiając tłustej warstwy, będzie idealny na szybkie poprawki przed wyjściem. Jeśli przyszłoby mi ocenić sam zapach, to będzie to trudne zadanie. Fakt, jabłko jest wyczuwalne, ale jeśli ktokolwiek poprosiłby mnie o ocenę i określenie głównej nuty to chyba niestety, nie byłabym w stanie.
Do gustu bardzo przypadł mi olejek do kąpieli "Aromatyczna wanilia", określany już jako zupełnie inna linia. Jako fanka słodyczy z miejsca się ucieszyłam i miło mi się go stosuje, jednak podpowiem, że w Rossmannie na dziale z Wellness&Beauty znajdziecie praktycznie identyczny, ale tańszy. Jeśli znacie dobry, waniliowy krem do rąk to dajcie znać :)
Wracając jednak do naszego jabłka, rozświetlające mleczko kierowane jest zapewne dla osób, które lubią błyszczeć. Z początku byłam bardzo sceptyczna, drobinek jest sporo, zdarzają się większe i nie ukrywam, są widoczne gołym okiem. Wchłania się ekspresowo, jeszcze szybciej niż wcześniej opisywany balsam i wciąż nie mogę pozbyć się dziwnego wrażenia, że w zimowej edycji powinno być jednak coś o treściwej i bogatej konsystencji. Może się ze mną zgodzicie. Również o pojemności 400 ml dostępny jest żel pod prysznic, ale chyba nie ma sensu się nad nim dłużej zatrzymywać.
Nie mogłam się oprzeć również jednej z pomadek nawilżających i jako pierwszą skusiłam się na waniliową (cóż za zaskoczenie!). Niestety, właściwości nieco mnie rozczarowały, bowiem poza pięknym zapachem nie mogę doszukać się w niej większych plusów. Pozostałe dwie: pomarańcza i cynamon oraz migdał z pomarańczą czekają na swoją kolej.
ZAJRZYJ RÓWNIEŻ:
Na mnie pomadki YR również szału nie zrobiły :) to mleczko mnie zaciekawiło bo uwielbiam rozświetlenie więc może na ten produkt się skuszę
OdpowiedzUsuńCzyli coś dla Ciebie, Dziewczyno Bonda! :))
UsuńUaaaa, uwielbiam te edycje świąteczne - one zawsze tak genialnie pachną :3
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie na urodowy blog o włosach i pazurach :)
rudalisica.blogspot.com
W tej akurat czegoś mi brakuje i mimo, że miło się ją stosuje to nie porwała mnie :)
UsuńNiestety te zapachy mnie jakoś nie urzekły, ale kolekcja świąteczna już jak najbardziej :)
OdpowiedzUsuńO której konkretnie mówisz? Brzmi ciekawie!:D
Usuńchętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńLimitka jest jeszcze dostępna :))
UsuńZ miłą chęcią przygarnęłabym olejek do kąpieli. Do tego kilka świec, lampka wina i relaks gwarantowany :)
OdpowiedzUsuńJa "na starość" bardzo polubiłam takie kąpiele :)
UsuńA ja się nie skusiłam na żaden z tych produktów...Nie wiem dlaczego, ale nie zachęciły mnie, choć może gdybym powąchała to bym przepadła ;)
OdpowiedzUsuń0Zapach jest ładny, ale chyba byś jednak nie przepadła :)
UsuńJa się polubiłam z żelem pod prysznic :)
OdpowiedzUsuńA próbowałaś waniliowego olejku już?:)
Usuńkupilam mamie pod choinke balsam z tej serii i bardzo jej sie podoba :) sobei sprawilam zel pod prysznic z pomarancza, pieknie pachnie :)
OdpowiedzUsuńTakie kosmetyczne prezenty są super, o ile sama mam dużo produktów, to gdybym dostała coś z aromatycznej limitowanki to bym się bardzo cieszyła :)
Usuńkandyzowana gruszka w tamtym roku była obłędna!
OdpowiedzUsuńBrzmi smakowicie Magda *.*
UsuńSzkoda, że tak nie do końca spełniają oczekiwania. Faktycznie, przydałoby się coś bardziej treściwego, skoro to edycja zimowa.
OdpowiedzUsuńDziwne w sumie, ze nie ma żadnego masła, na prawdę :)
UsuńTo, co na pewno zachwyca to opakowania tych kosmetyków :) Dlatego skusiłam się na zestaw świąteczny, który podarowałam teściowej. O zapachu pieczonego jabłka wybrałam jednak tylko krem do rąk.
OdpowiedzUsuńOpakowania przepiękne, YR się postarało :)
Usuńwszystko z Yves Rocher dosyć lubię, ale pomadki są okropne :<
OdpowiedzUsuńMyślałam, że tylko u mnie się nie sprawdziły :)
UsuńDove ma fajny waniliowy krem do rąk, który szybko się wchłania i dość dobrze nawilża :)
OdpowiedzUsuńA co do zimowych limitek z Yves Rocher, to ją pamiętam jak kiedyś była taka o zapachu pomarańczy z czekoladą- ten zapach był naprawdę piękny :)
Obecnie używam zimowego kremu do rąk z Ziaji właśnie o zapachu pomarańczy z czekoladą i też pięknie pachnie,tak świątecznie :)
Faktycznie, pomarańcza z czekoladą musiała być obłędna *.*
UsuńNie lubię ich pomadek, buble...
OdpowiedzUsuńPrócz zapachu w sumie nie odczułam nic specjalnego, ani nawilżenia, ani odżywienia :(
UsuńNie miałam tych kosmetyków ale jak opisujesz zapachy to bardzo chciałabym je powąchać i wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWaniliowa seria jest super:))
UsuńPodobał mi się zapach tej serii, chociaż odpuściłam jednak jabłko i mam kolekcję wanilia i przyprawy :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dobrze zrobiłaś :) Jabłko jest w porządku, jednak bez większego zachwytu :)
Usuńmmm... musi przepięknie pachnieć zapewne :)
OdpowiedzUsuń