Najpopularniejszy
peeling w blogosferze to…kawowy, oczywiście! Jako wielka fanka jego działania nie
mogłam przejść obojętnie wobec propozycji wypróbowania produktów polskiej firmy BOODYBOOM.
W
moje ręce trafił więc komplet nowości do wypróbowania. Dodatkowo, mam dla Was,
moich czytelniczek rabat, o którym
pod koniec recenzji.
Na początek, co
wyróżnia peelingi? Przede wszystkim przepiękne, apetyczne zapachy: od czekolady w wersji oryginalnej, po
kokosową, grejfrutową i truskawkową. Do gustu zdecydowanie najbardziej
przypadły mi dwie pierwsze z wymienionych. Każdy z nich ma masę 200 g i jest
przydatny do użycia przez sześć miesięcy po otwarciu. Opakowanie o tej pojemności powinno wystarczyć na około 20 kąpieli. Są
idealnym rozwiązaniem dla leniuchów, które wolą gotowe kosmetyki, lub jako
pomysł na prezent dla maniaczki kosmetyków.
W składzie znajdziemy
wysokiej jakości kawę robusta oraz brązowy cukier, olej migdałowy, arganowy, macadamia oraz, witaminę
E.
Peeling
kawowy posiada sporo zalet, przede wszystkim świetnie wygładza skórę, złuszcza martwy naskórek, kofeina ujędrnia
skórę, zapobiega celulitowi i wspomaga spalanie tkanki tłuszczowej. Dodatkowo pobudza krążenie i poprawia koloryt. O
zaletach aromapeutycznych nie wspominając! Stosowanie go, zazwyczaj po treningu
jest prawdziwą przyjemnością.
Z
opakowania najłatwiej jest wydobyć go dołączoną, drewnianą łyżeczką, po czym
wmasować w skórę i pozostawić na kilka chwil dla lepszego efektu. Dzięki
zawartości olejków, o których już
wspominałam, nie odczuwam nieprzyjemnego
poczucia ściągnięcia, wysuszenia czy też konieczności użycia balsamu zaraz po kąpieli.
Peelingiem traktuję zazwyczaj nogi, brzuch i przede wszystkim pośladki. W
niektórych miejscach mam od dawna gęsią
skórkę, z którą walczę, więc skupiałam się głównie na tych obszarach.
Mimo
formuły opartej na kawie, nie zauważyłam brudzenia łazienki (a to chyba
największy minus w przypadku stosowania standardowego, domowego peelingu) a
całość również bez problemów zmywa się z
ciała.
Chociaż
po zabiegu nie zauważałam konieczności
dodatkowego nawilżenia, mając do
dyspozycji antycellulitowe masło do
ciała chętnie po nie sięgałam.
Bazą
jest masło shea, za którym przepadam.
Konsystencja jest bardzo przyjemna, lekka i puszysta, a mimo to treściwa i
bogata. Kakaowy zapach również przypadł
mi do gustu, a w składzie znajdziemy również dwa składniki przeciwko
pomarańczowej skórce: L-karnitynę
oraz ponownie kofeinę. Ciężko jest
mi oceniać to działanie z uwagi na krótki fakt jego stosowania, jednak
ujędrnienie i nawilżenie jest zauważalne i na ten moment mogę powiedzieć, że
jestem zadowolona z jego właściwości.
W
sklepie Bodyboom natkniecie się na
promocję obejmującą darmową wysyłkę od 50 zł, jednak firma oferuje dla Was z
okazji Dnia Kobiet również rabat -20%
od standardowej ceny kosmetyków z oferty. Kod zniżkowy to bodyboomgirls i jest
aktywny do niedzieli do godziny 23:59.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńmiałam wersję kawową a , że nie znoszę kawy w każdej postaci i jej zapachu to też nie polubiliśmy się zbytnio :) ale działanie zachęca i kusi mnie wypróbowanie kokosa :)
OdpowiedzUsuńTutaj kawa nie jest tak mocno wyczuwalna, kokos wybija się na pierwszy plan :)
UsuńKuszą mnie te peelingi. :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, coraz więcej opinii można spotkać na blogach :)
UsuńMam już na te peelingi oko :), ale pierw skończę swój z The Body Shop :).
OdpowiedzUsuńMiałam jeden peeling z BS, chyba na maśle karite :)
UsuńWyglądają smakowicie :)
OdpowiedzUsuńI tak samo pachną ♥
UsuńMarzą mi się te produkty :-)
OdpowiedzUsuńMa, śledź wpisy innych dziewczyn, ostatnio u BlondHairCare był konkurs z BB :)
UsuńMam na nie chrapkę:D uwielbiam peelingi, po których nie trzeba już się balsamować:)
OdpowiedzUsuńJa również, stąd bardzo je polubiłam :)
Usuńmoją buzie dręczą zaskórniki zamknięte, ogólnie buzia jest zanieczyszczona, szara, bez blasku itp... czy winą po części może być brak robienia peelingu? używam jedynie mydła czarnego (nakładam na 10min - ma działać jak peeling enzymatyczny)... chciałabym spróbować czegoś innego - myślałam o peelingu enzymatycznym z e-naturalne plus jakaś maska oczyszczająca - możesz mi coś polecić? może jakaś glinka, algi, nie wiem :> dodam że moja buzia jest jednocześnie wrażliwa i łatwo o podrażnienia...
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, że jest to wynik braku peelingu. Ja bardzo lubiłam enzymatyczny z Organic shop, a co do alg, to polecam te: http://www.alteregoblog.pl/2016/02/sos-dla-skory-kosmetyki-ktore-ratuja.html
Usuńchoć przypuszczam, że nie różnią się one znacznie od innych :)
mam na nie ochotę!
OdpowiedzUsuńPolecam przede wszystkim kokosowy ♥
UsuńOjoj, brałabym wersję grejpfrutową, musi bosko pachnieć :> chociaż czekolada też brzmi fajnie, ale po niej pewnie bym miała ochotę na słodycze, więc może lepiej nie : D
OdpowiedzUsuńPS Piękne zdjęcia :*
A może byłby dobrym substytutem czekolady, kto wie :D
UsuńMam wersję truskawkową i bardzo lubię, ale szczerze mówiąc mimo świetnego składu nie widzę dużej różnicy między nim a peelingiem domowej roboty ; )
OdpowiedzUsuńA do domowego dodajesz coś prócz kawy?:)
Usuńciekawy peeling :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, stąd zdecydowałam się o nich napisać :)
UsuńKiedyś szukałam sprawdzonego peeling do ciała, ale jak do tej pory najbardziej satysfakcjonujący był ten hand made ;) ale może przekonam się i sprawdzę ten polecany przez siebie :)
OdpowiedzUsuńJa to ciągle się zastanawiam który wybrać :D
OdpowiedzUsuńZamówię na pewno w tym tygodniu aby skorzystać z promocji..
Może doradzisz?? :D Który wybrać? Zależy mi na dobrym peelingu na uda (cellulit ;c )
Uwielbiam peelingi zrobione z cudów natury :)
OdpowiedzUsuń