Koreańskie sposoby i podejście do pielęgnacji powoli zawładnęło całym internetem. Książka sekrety urody koreanek przez długi czas pojawiała się dosłownie na każdym instagramie, nic więc dziwnego, że wiele osób zainspirowało się piękną cerą azjatek i zaczęło wdrażać ich rady. Choć nie miałam okazji przeczytać całej pozycji, to nic nie stało na przeszkodzie abym przetestowała trzy produkty z drogierii ekobieca,pl.
Wybór padł na markę MIZON, o której słyszałam wiele dobrego i przez ostatnie miesiące testowałam:
Bardzo długo zastanawiałam się, czy faktycznie, pomiędzy produktami MIZON a europejskimi kosmetykami zauważę różnicę. Łatwo jednak dostrzec, że są one o wiele delikatniejsze niż te, które stosowałam. Pianka jest bardzo kremowa i delikatnie, prawie nie zauważalnie się pieni, nie pozostawia uczucia napięcia skóry, które praktycznie zawsze doskwiera mi po demakijażu. Bez problemu mogę sięgać po nią rano, a potem wybrać lekki, nawilżający żel, który wchłania się błyskawicznie i idealnie nadaje się pod minerały. Po jego zastosowaniu cera jest miękka, ale nie tłusta czy święcąca. Jeśli chodzi o jego regeneracyjne właściwości, to różnica jest zauważalna. Niespodzianki czy ranki goją się szybciej, nie powoduje pieczenia, a miałam niestety tę możliwość nakładania go na głęboką ranę ciętą, tuż po jej zregenerowaniu. Na szczęście oba kosmetyki są bardzo wydajne i starczą na bardzo długo.
Maska z fasolą, to produkt, na który liczyłam najbardziej. Jest kremowa, ale wystarczająco gęsta, nie spływa z twarzy. Zaliczyłabym ją do nawilżająco-kojąco-odżywiających produktów. Pięknie pachnie, a długo nie mogłam skojarzyć tej nuty zapachowej a w moim odczuciu jest nią...Vibovit, który uwielbiałam w dzieciństwie i mogłabym jeść go łyżkami. Wszystkie produkty przypadły mi do gustu, ale jeśli będę za czymś najbardziej tęsknić, to właśnie za pianką i żelem do mycia twarzy.
Znacie koreańskie produkty?
Możecie mi coś polecić?:)
Nie miałam nic poza koreańskimi plastrami na nos, mam jednak zamiar poznać ich specyfiki.
OdpowiedzUsuńMam jeden plasterek Mizon, ale czeka na gorszy moment cery :) Jak sprawdzają się u Ciebie?:)
Usuńzupełnie nie znana mi marka, ale post przekonał do zakupu :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, Mizon ma bardzo ciekawe produkty do pielęgancji :)
UsuńZ Mizon miałam próbki jakiegoś kremu ze ślimakiem o mamo ale to było okropne!
OdpowiedzUsuńOjj, to muszę unikać kremu! Ale żel jest super :)
UsuńUwielbiam produkty Mizon! Teraz zbieram na ich ślimakowy krem po oczy :D
OdpowiedzUsuńChyba gdzieś mi umknął, mam rozumieć, że zbiera dobre opinie? Aż zerknę na wizaż :)
UsuńHaha, nie wpadłabym na to, żeby zrobić maskę z fasoli... Ale jak działa, to czemu nie:)
OdpowiedzUsuńJa też nie, a jeszcze o takim zapachu ;) Ale pewnie producent nie wie, co to Vibovit :D
UsuńZ Mizon jeszcze nic nie miałam ale krem ze ślimaka mnie kusi.Obecnie testuję BB skin79 ze śluzem ślimaka i poza właściwościami pielęgnującymi szału brak
OdpowiedzUsuńŁadnie kryje? Kiedyś stosowałam na próbę Lioele ale teraz chyba wydawałby mi się zbyt ciężki :(
UsuńU mnie jeszcze żaden produkt od Mizon nie zagościł.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo długo czekałam Monika:)
UsuńJa miałam maskę limonkową i serum peptydowe ;)
OdpowiedzUsuńSerum peptydowe brzmi super, zdradzisz coś jeszcze?:)
UsuńJa stosowałam ten żel wielokrotnie i byłam bardzo zadowolona. Teraz jednak odkryłam jego godnego, polskiego i łatwo dostępnego następcę, czyli żel aloesowy :)
OdpowiedzUsuńChyba muszę w takim razie spróbować, skoro polecasz to tym bardziej :)
UsuńRzadko kiedy mam możliwość stosowania azjatyckich produktów. Raczej stawiam na rodzime firmy, które produkują kosmetyki z dobrym składem. Niemniej jednak śluz ślimaka ciągle chodzi mi po głowie, gdyż bogaty jest w jakże pożądany przeze mnie kwas glikolowy ;-)
OdpowiedzUsuńSzczerze przyznam, że bardzo lubię polskie produkty, ale nie tylko takim markom jestem wierna :)
UsuńNigdy nie miałam kosmetyków z tej firmy, ale bardzo dużo dobrego o niej słyszałam ;)
OdpowiedzUsuńDziewczyny bardzo chwalą zwłaszcza maski w płachcie :)
UsuńZ Mizona polecam szczególnie limonkową maseczkę do twarzy - cudownie odświeża ;)
OdpowiedzUsuńNa lato musi być super, już ją googluję, dzięki! :)
Usuńciekawia mnie te kosmetyki
OdpowiedzUsuńDługo zwlekałam, ale chyba niepotrzebnie :)
Usuńbardzo lubię żel aloesowy tej marki, a spośród Twojej trójki najbardziej interesuje mnie fasolowa maska :-)
OdpowiedzUsuńMagda, a czy ten żel bardzo różni się od niekoreańskich ? Ciekawe :)
UsuńMizon robi ciekawe kosmetyki dla młodych kobiet i bardzo dużo osób jest z nich zadowolonych. Jeśli miałabym polecić Ci jakieś koreańskie kosmetyki, to... muszę polecić swojego bloga, bo wszystko w komentarzu się nie zmieści :)))
OdpowiedzUsuńJuż zaglądam Madzia!:)
Usuńmnie ciekawi ich serum z peptydami, ale czytałam gdzieś ostatnio że niekoniecznie na mojej cerze się sprawdzi, ale taka maska
OdpowiedzUsuńLubię markę mizon. Mam z niej krem cytrynowy do twarzy oraz cytynowy tonik w zelu z dodatkiem francuskiej wody gazowanej :D
OdpowiedzUsuńWody gazowanej? Pierwsze słyszę!:D
UsuńPrzetestowałam z Mirona póki co ampułki peptydową i że ślimakem, ślimaczy krem pod oczy, peeling cytrynowy i krem z placentą plus maskę w płachcie ale nie pamiętam jaką. W pierwszej kolejnosci polecam krem. Mam skórę odwadniajacą się w mgnieniu oka a ten krem w sezonie grzewczym dawał radę. Krem pod oczy też jest wyśmienity, peeling również. W sumie każdy z używanych przeze mnie kosmetyków polecam. Ampułki są świetne ale należy używać ich systematycznie. Efekt zauważyłam dopiero przy drugim opakowaniu.
OdpowiedzUsuńAle kusisz Basia! Dopiero co zużyłam nieco mojej zalegającej pielęgnacji, a tu wszyscy polecają coś ciekawego! :)
UsuńNie miałam jeszcze nic z Mizon. Ostatnio dałam się namówić na serum regenerujące z witaminą E marki Liqpharm. Zaczyna mi się podobać. Te kosmetyki też mnie bardzo kuszą :)
OdpowiedzUsuńMarta, ja dla odmiany mam ostatnio fazę na wszelkiego rodzaju sera, specjalistyczne kremy i inne takie ;)
UsuńMiło się spędza czas na twoim blogu :)
OdpowiedzUsuńJa pokochałam azjatycka pielęgnacje odkąd zaczelam stosować produkty Orientana.
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki marki Mizon, w szczególności przypadł mi do gustu od nich krem ze śluzem ślimaka, ten w brązowym słoiczku. Fajna konsystencja, nie za lekki i nie za tłusty. Jeszcze do tej marki na pewno wrócę. Często zmieniam kosmetyki i testuję. Obecnie używam kremu ze ślimaka od Missha, to ten produkt https://freeskin.pl/kosmetyki/krem-do-twarzy-regenerujacy-z-ekstraktem-sluzu-slimaka-missha-super-aqua-cell-renew-snail-cream/ Powiedziałabym, że w moim przypadku obydwa kremy są na tym samym poziomie skuteczności.
OdpowiedzUsuń