15 maja
ULUBIEŃCY MIESIĄCA | ŚWIETNY WYDŁUŻAJĄCY TUSZ ZA GROSZE, KREM CC, CIELISTE CIENIE W KREMIE I INNE
Czy też tak macie, że uwielbiacie testować nowości, po czym dość szybko wracacie do swoich ulubionych i sprawdzonych produktów? Tak jest właśnie ze mną od jakiegoś czasu. W ostatnich miesiącach pojawiło się jednak kilka ciekawych kosmetyków, o których warto napisać. Prawie sama kolorówka, bo masek ANWEN klik jak na razie nie pobije nic (przypuszczalnie bardzo, bardzo długo ten stan się utrzyma) jednak i do włosów mam coś Wam do pokazania.
KARES SERUM MONOI, SPRAY DO WŁOSÓW
Czekał i czekał na swoją kolej, aż się doczekał. Początkowo zupełnie mnie nie zachwycił, jednak teraz moje włosy są humorzaste i lubią się dość boleśnie splątać. Dwufazowa formuła oparta na silikonach i oleju kokosowym nadaje gładkości, ułatwia rozczesywanie, dzięki czemu problem kołtunów znika. Pasma bardzo wymagają ścięcia, ale wciąż boję się pójść do nieznanego mi fryzjera. Oceńcie, jak głupie to jest w skali od jednego do dziesięciu, ale już raz po strzyżeniu wyszłam z dziwnym ogonem, zamiast ładnym kształtem i miałam niezły kłopot. Wygodna forma sprayu i mała butelka w sam raz na wakacje. Choć nie wiem jak dokładnie pachnie monoi, ale jedyne, co mi przeszkadza, to słodki, mdlący zapach.

MY SECRET, CIENIE GLAM&SHINE
Spośród wszystkich, najnowszych kolorów do gustu przypadł mi najbardziej brązowozłoty, ciepły odcień, idealnie podkreślający zieloną i niebieską tęczówkę. Bardzo przypomina mi znany Color Tattoo, który zresztą również mam i często używam. Swatche i pełną recenzję znajdziecie tutaj.
COLOR TATTOO 24H, ŻELOWO- KREMOWY CIEŃ NUMER 93 CREME DE NUDE
Sama nie wiem, dlaczego tak długo zabierałam się za przetestowanie matowych, ale cielistych kolorów z gamy CT. Udało mi się wyjątkowo, bo podczas ostatniego dnia promocji w Rossmannie złapać ostatnią sztukę, choć miałam mały dylemat pomiędzy bardziej różowym 91 Creme De Rose. Ostatecznie wybór beżowego 93 Creme De Nude okazał się strzałem w dziesiątkę. Cień idealnie sprawdza się jako baza lub solo, idealnie maskuje żyłki na powiekach, ujednolica koloryt, przy czym sam jest prawie niewidoczny. Świetny do szybkiego makijażu, przy użyciu palca lub pędzli. Jeśli macie cerę z widocznymi żółtymi lub oliwkowymi tonami, to gorąco polecam.
LUMENE, KREM CC
Choć nie wyobrażam sobie życia bez podkładów mineralnych, to w ostatnich dniach z chęcią sięgałam po stosowany już kiedyś przeze mnie krem CC. Choć kolor nieco za różowy (niestety) to na twarzy wygląda tak pięknie i świeżo, przy dostatecznym kryciu, że nie mogę sobie odmówić jego aplikacji. Często jako wykończenie dodaję jeszcze puder rozświetlający Annabelle Minerals lub podkład matujący w odcieniu Sunny Fair.
EVELINE MEGA SIZE LASHES, TUSZ POGRUBIAJĄCO- WYDŁUŻAJĄCY
Na koniec creme de la creme dzisiejszego wpisu, czyli moje ostatnie odkrycie, tusz Eveline za całe piętnaście złotych. Kupiłam go po teście u koleżanki (dzięki Sylwia!) i z miejsca przypadł mi do gustu. O ile nie pogrubia tak jak mój ulubiony Loreal, tak wydłuża niesamowicie i już pierwszego dnia dostałam kilka pytań o to, czym się umalowałam.
![]() |
PODKŁAD LUMENE + ANNABELLE MINERALS, TUSZ EVELINE, CIEŃ MAYBELLINE, CIEŃ MY SECRET, ROZŚWIETLACZ MELKIOR |
Nie skleja, ma świetną szczoteczkę, nie osypuje się i ma głęboki kolor czerni. Jedyne, czego mogę żałować, to tego, że nie wiedziałam o nim przed przeceną w Rossmannie. Można zaliczyć go do dobrych i niskobudżetowych maskar, o wiele lepszych moim zdaniem, niż Lovely. Bardzo żałuję, że zdjęcia nie oddają w pełni jego działania, ale jestem przekonana, że wszystkie pytania nie były przypadkowe, więc może będziecie musiały uwierzyć mi na słowo :)
Z kim widzę się na konferencji Meet Beauty? Chętnie Was poznam!
A na instagramie mniej lub bardziej kosmetycznie, choć wciąż dzieje się więcej:) Zapraszam!