SZCZOTECZKA DERMO FUTURE CZY FOREO? CO WYBRAĆ?
Nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że ostatnie lata to zdecydowanie "era" szczoteczek do twarzy, nowoczesnych technologii i sposobów oczyszczania cery. Od dwóch lat z powodzeniem stosowałam FOREO LUNA MINI, a pełną recenzję znajdziecie tutaj. Moja opinia na jej temat nie uległa zmianie i wciąż, była stałym punktem mojej rutyny. Miałam okazję jednak przetestować bliźniaczo podobną, ale dużo tańszą jej alternatywę DERMO FUTURE z drogerii ekobieca.pl
Różnica w cenie jest ogromna, ponad 620 złotych i 160 za tańszy odpowiednik, który, trudno ukryć, na pewno był inspirowany oryginałem. Jakie są więc między nimi różnice i czy warto "przepłacić"?
RÓŻNICE I PODOBIEŃSTWA
Pierwsze, co można zauważyć to różnica w wielkości, jednak niech Was to nie zmyli. FOREO w standardowym rozmiarze jest podobna gabarytowo, ale cena również znów się różni (830 złotych!). Podstawową różnicą, jaką zauważyłam na rzecz DERMO FUTURE jest fakt, że intensywność wibracji, a co za tym idzie, masażu można regulować przyciskami plus i minus. W tej pierwszej mamy tylko dwa stopnie, a na ich maksymalnym nasileniu są one porównywalne. Według producentów różnią się jednak siłą pulsacji, 8000 rpm w DM oraz 6000 rpm. Nie wpływa to jednak w żaden sposób na efekty czy odczucia podczas demakijażu. Takie rozwiązanie zostało już jednak zastosowanie w nowszej wersji Luny Mini 2.
Silikonowa powłoka w obu jest identyczna i nie odczułam nigdy żadnej różnicy, ani w dotyku palcami, ani również na twarzy, a w ostatnim czasie, po teście tańszej wróciłam do FOREO, aby podsumować swoje przemyślenia. Również wypustki nie różnią się absolutnie niczym, prócz tylnej części, która w DM dedykowana jest do masażu. To bardzo ciekawe urozmaicenie, zdecydowanie zaliczyłabym je na plus, bo świetnie jest mieć wybór. Warto jednak wspomnieć, że takie samo rozwiązanie jest zastosowanie w podstawowej wersji Luny, o której kosmicznej cenie już wspominałam.
DERMO FUTURE TO DOBRY WYBÓR
Ostatnią, ale najważniejszą rzeczą jest sposób oczyszczania skóry. Te akurat bardzo trudno jest zmierzyć. Co prawda podczas stosowania DERMO FUTURE miałam pewne problemy z cerą, nie obwiniałabym za to jednak szczoteczki. Po krótkiej przerwie i zmianach w pielęgnacji wszystko wróciło do normy. Po zastosowaniu ulubionego ostatnio kremu do mycia MIZON cera jest odświeżona, wygładzona a peeling nie jest koniecznością. Jeśli więc rozważacie zakup takiego sprzętu, to tańsza szczoteczka jest zdecydowanie opcją godną rozważenia :) Pamiętajcie jednak, aby nie stosować z nią kosmetyków zawierających glinki, drobinki i inne dodatki, które mogą zniszczyć silikonową powierzchnię.
Szczoteczkę DERMO FUTURE znajdziecie tutaj.
Ja mam u siebie biedronkową wersję Foreo i również jestem z niej zadowolona.Mimo wszystko cena oryginalnej Foreo trochę mnie przerasta i odstrasza
OdpowiedzUsuńMoże powinnam o niej wspomnieć, ale nie miałam okazji nawet jej obejrzeć na żywo :) Tak czy siak, gdyby nie współpraca z Foreo to pewnie nigdy bym się na nią nie zdecydowała, zwłaszcza w ciemno koszty porażają :(
UsuńZastanawiam się nad zakupem takiej sonicznej szczoteczki ale faktycznie po co przepłacać skoro w zasadzie niczym się nie różnią :)
OdpowiedzUsuńW sumie byłam pozytywnie zaskoczona szczoteczką Dermo Future :)
UsuńZastanawiam się nad kupnem.
OdpowiedzUsuńTańsza jak najbardziej daje radę!:)
UsuńKiedyś mnie kusiła szczoteczka z Dermofuture, ale szczoteczki soniczne z Biedronki były jeszcze tańsze ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda :D Ile zapłaciłaś? Jakoś ominęła mnie ta gazetka chyba:)
UsuńMoże kiedyś i ja sama się skuszę ;) Póki co pozostaje przy płatku sylikonowym ;)
OdpowiedzUsuńTakim z wypustkami? I jak się sprawdza?:)
UsuńJa mam swoją z Rossmanna RDL i jestem zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńPodrzucisz link? Brzmi ciekawie Angie!:)
UsuńJa nie używam szczoteczek sonicznych, ale podobno niesamowitą alternatywą była ta dostępna w Biedronce a kosztowała naprawdę grosze :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ją przegapiłam, mogłabym zrobić potrójne porównanie!:)
UsuńUżywałaś jeszcze innych szczoteczek?
OdpowiedzUsuń