Jakiś czas temu pod jednym z moich wpisów dotyczących pielęgnacji włosów jedna z Was zwróciła mi uwagę, że blog istnieje od ponad pięciu lat. Dało mi to nieco do myślenia. Przetestowałam masę produktów, a wraz z biegiem czasu ich struktura oraz potrzeby dość mocno się zmieniły. Z bezproblemowych i zdrowych zmieniły się w często przyklapnięte oraz puszące się. Co nadal bardzo mnie dziwi, często po tym samym produkcie mogą wyglądać zupełnie inaczej. Na tej drodze nie obyło się również bez popełniania błędów. Dziś więc krótki poradnik JAK NIE DBAĆ O WŁOSY, czyli o moich wpadkach i problemach.
ZBYT MOCNY SZAMPON
Zdrowa skóra głowy to zdrowe włosy, a bardzo długo nie potrafiłam znaleźć odpowiedniego produktu, który odpowiednio oczyści, ale nie spowoduje przesuszenia. Wciąż mam z tym spory kłopot i osobom, które odczuwają świąd tuż po myciu mogę doradzić jedynie testowanie różnej kombinacji szamponów i dopasowanie ich do aktualnej kondycji głowy. W moim przypadku najczęściej wygląda to tak, że w dni, kiedy wymagają większego oczyszczenia sięgam po
cedrowe mydło Babci Agafii, a gdy czuję, ze skóra staje się ściągnięta, sięgam po
nawilżający szampon z mocznikiem Farmona.
Oba produkty pokazywałam tutaj. Aktualnie klimatyzacja w mieszkaniu i w pracy skutecznie komplikuje moją pielęgnację, nie tylko włosów.
NIEODPOWIEDNIE ZABEZPIECZANIE I BRAK OLEJOWANIA
Najczęstszy błąd, z jakim się spotykam, a moim zdaniem to właśnie oleje mogą mieć największy wkład w pielęgnację. To właśnie one pozwalają odżywić i nawilżyć włosy na całej długości oraz zminimalizować konieczność ciągłego podcinania. Najlepszym dowodem na to są nie tylko pozytywne opinie blogerek, jak również przykłady z mojego życia. Praktycznie wszystkie moje bliskie koleżanki przekonały się do tego naturalnego sposobu. Sama przyznam, że jestem wielką fanką olejowania, nie tylko włosów, ale również cery, paznokci oraz ciała. Jeśli wciąż macie problem z doborem odpowiedniego produktu, spróbujcie wybrać go na podstawie charakterystyki (do nisko, średnio i wysokoporowatych). Czasem zdarza się, że spośród jednej grupy różne oleje działają zupełnie inaczej, warto więc testować. Spotykam się również ze stwierdzeniem, że problematyczne zmywanie olei jest ich największym minusem. To prawda, ale najlepszym trikiem jest aplikacja odpowiedniej, nie za dużej ilości olejku, zaczynając od końcówek i przechodząc wyżej. Zanim jeszcze nałożę rozcieńczony szampon zawsze bardzo dokładnie spłukuję je ciepłą wodą, co w dużym stopniu pomaga delikatnie zmyć produkt.
SZCZOTKA
Tych również nieco w swojej karierze przetestowałam... Od standardowej, plastikowej, po miłość do Tangle Teezer, Ikoo, po te z naturalnym włosiem. Warto zaznaczyć, że czasem TT nie jest wcale najlepszym i jedynym oczywistym wyborem, bo choć dobrze radzi sobie z rozczesywaniem splątanych końcówek i nie tylko, tak nie wygładza i nie domyka łusek. Aktualnie mam swojego nowego ulubieńca, o którym niedługo napiszę więcej, bo zdecydowanie warto poświęcić mu osobny tekst.
NISKOPOROWATE WŁOSY- BRAK PROTEIN?
Jeden z moich najnowszych błędów. Przez lata trzymałam się daleko od protein, nie bez przyczyny, najczęściej powodowały efekt odwrotny od zamierzonego i zamiast pięknej fryzury zostawałam z suchą miotłą, którą ciężko było rozczesać. Bardzo długo narzekałam na puszenie się włosów, zwłaszcza na końcówkach. Dopiero niedawno, przy teście masek Anwen okazało się, że aktualnie są one niezbędne w ich pielęgnacji, dodają objętości, wygładzają końce i nadają piękny blask, ale przy zachowaniu odpowiedniego balansu nawilżania i olei. To jeden z dowodów, że czasem warto wyjść poza utarty schemat i spróbować czegoś innego, zwłaszcza, jeśli nie widzicie poprawy przy stosowaniu konkretnych produktów.
ZDROWY ROZSĄDEK
Niejednokrotnie przekonałam się, że nie ma idealnej rady dla każdej osoby rozpoczynającej swoją przygodę z czytaniem składów. Często okazywało się, że to właśnie minimalistyczna pielęgnacja, a nie różnorodność jest kluczem do sukcesu w dążeniu do zdrowych włosów. Nie napiszę więc nic nowego, jak to, że czasem trzeba popełnić wiele błędów, przeproteinować, przeciążyć czy przesuszyć pasma, aby znaleźć złoty środek.
Standardowo zapraszam
na instagram, gdzie codziennie znajdziecie nowości, również z krótkiego wypadu do Nowego Jorku :)