Pomadki matowe SEMILAC to jedne z pierwszych, makijażowych nowości, z którymi miałam okazję się zapoznać. Takim sposobem od kwietnia testowałam pięć, z dwudziestu odcieni szminek, które odpowiadają kolorom znanych już, najpopularniejszych hybryd. Opinie na ich temat dosłownie zalały internet i trudno się dziwić, bo trend matowych ust szybko nie przeminie.
POMADKI MATTE LIPS | RECENZJA
Pomadki występują w szerokiej gamie kolorystycznej, która jak mniemam będzie się zapewne powiększać, na co po cichu nieco liczę. Już teraz jednak przekrój kolorów jest duży i jak sądzę, i fanki fioletów, róży, nudziaków, klasycznej czerwieni czy też nieco mniej standardowych odcieni znajdą coś dla siebie.
Choć w kwestii matowych szminek najczęściej wybieram klasyczne kredki, które są nieco bardziej kremowe i mniej wysuszające, tak w przypadku Semilac byłam pozytywnie zaskoczona. Formuła, choć bardzo lekka, jest niesamowicie napigmentowana, a po nałożeniu na usta prawie niewyczuwalna. Komfort noszenia w ciągu dnia jest również zdecydowanie na plus, nie ściągają nieprzyjemnie ust, zjadają się równo.
Klasyczny, dość mały aplikator spełnia swoje zadanie, choć najczęściej obrysowywałam usta konturówką w naturalnym kolorze, zwłaszcza, że jestem nieco zmuszona poprawić występującą asymetrię pomiędzy dolną a górną wargą. Przy aplikacji warto zdać się na umiar, a przy intensywniejszych odcieniach, zwłaszcza, jeśli konieczna jest druga warstwa, warto odcisnąć jest nadmiar nieco na chusteczkę.
POMADKI SEMILAC MATTE LIPS | SWATCHE
Tak jak wspominałam, szminki są bardzo napigmentowane, wręcz zadziwiająco mocno. Bardzo trudno zetrzeć je z ust, jednak przy użyciu dwufazowego płynu bez problemu można przeprowadzić demakijaż. Często wysoka trwałość zamiast pomagać wręcz działa na niekorzyść, powodując wysuszającą, nieprzyjemną "skorupę" (stąd często wszystkie, internetowe hity okazały się dla mnie bublem) tutaj jednak balans jest zachowany. Nie podkreślają suchych skórek, jednak jak zawsze, przed makijażem nakładałam balsam nawilżający, który ścierałam potem chusteczką. Dzięki temu żadna z nich nie podkreślała nieestetycznie załamań, nie wchodziła w zmarszczki i nie rolowała się.
MATOWE POMADKI SEMILAC MATTE LIPS | MÓJ ULUBIENIEC
Choć nie jestem fanką cielistych odcieni na moich ustach, bo bardzo trudno jest mi dobrać odpowiedni, tak ku memu zaskoczeniu bardzo polubiłam się z 097 INDIAN ROSES. Nie bez przyczyny więc podbił serca fanek Semilac, bo to właśnie on najczęściej trafił do sekcji ulubieńców wielu dziewczyn. Na większe wyjścia bez wahania sięgałam po 039 SEXY RED, który odmieni każdy, nawet najbardziej nudny czy minimalistyczny makijaż. Uwielbiałam go w połączeniu ze zwykłą, białą bluzką, dżinsową kurtką i prostym outfitem. Na moich ustach mogłyście zobaczyć ją tutaj (choć powinnam popracować nad precyzją i kupić ogniście czerwoną konturówkę). Jeśli chciałybyście wybielić optycznie uśmiech, to ten odcień jest zdecydowanie dla Was.
Reasumując, jako osoba, dla której płynne, matowe pomadki często sprawiają więcej problemów niż pożytku, uważam, że szminki Semilac są zdecydowanie warte uwagi. Przed zakupem jednak polecam przejrzeć sporo swatchy w internecie, bo jak wiadomo, monitory mogą przekłamywać odbiór. Sama często jestem bardzo zdziwiona, jak moje zdjęcie prezentują się na telefonie lub na innych laptopach.
Przecudne kolory. Nie ukrywam, że wszystkie mi się podobają, ale szczególnie 039 i 121 :)
OdpowiedzUsuńWszystkie kolory mi się podobają :D
OdpowiedzUsuńPiękne kolorki i wykończenie <3
OdpowiedzUsuńwszystkie są mega piękneeee!:D muszę je wypróbować;D
OdpowiedzUsuńindian roses jest najpiękniejszy :)
OdpowiedzUsuńTeż tak twierdzę, zdecydowanie. :)
UsuńPiękne zdjęcia! Piękne kolorki! A tak wgl to super cera :)) co takiego robisz, że tak wygląda? Bo pmiętam jak na nią narzekałaś... :>
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zdjęcia robiłam już jakiś czas temu, głównie delikatne oczyszczanie plus Acnelec, ale o ile dobrze pamiętam, to podkład Rimmel 18h tak ładnie cerę wygładził :) Plus zaskórników aż tak bardzo nie widać :D
UsuńSuper kolorki 012 to mój ulubieniec :D
OdpowiedzUsuńIndian Roses bardzo do mnie przemawia, szkoda, że ostatnio prawie nie maluję ust :((
OdpowiedzUsuńTez kupilam sobie ostatnio pomadke semilac. W ogole uderzylo mnie jak dlugo wytrzymuje na ustach - prawie caly dzien nie musialam sie poprawiac :)
OdpowiedzUsuńKurcze, te pomadki wydają się całkiem fajne i nawet nie są takie drogie. :) Kiedyś na pewno wypróbuję, bo te kolory są naprawdę piękne. :)
OdpowiedzUsuńPomadki są świetne! Zawsze z nich korzystam, dzięki za taką dobrą recenzję. Pozdrawiam Cię.
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkim, co zostało tutaj napisane. Również serdecznie polecam. :) Pomadki praktyczne i sprawdzają się w każde możliwej sytuacji.
OdpowiedzUsuńPiękne kolory, a do tego niezwykle trwałe. Moja ulubiona pomadka to zdecydowanie krwista czerwień. Ogromnie polecam i zgadzam się z powyższym :D
OdpowiedzUsuńzainteresował mnie ten blog !
OdpowiedzUsuń