Lato prawie za nami, nie oznacza to jednak, że można zapominać o pielęgnacji stóp, mimo, że chłodniejsze miesiące mogą oznaczać delikatną taryfę ulgową. O ile malowanie paznokci u dłoni bardzo lubię i często zmieniam kolory, tak w przypadku pedicure staję się bardziej leniwa i w kwestii barw często pozostaję przy czerwieniach i pokrewnych odcieniach. Wakacje i praca stojąca zmotywowały mnie jednak do wypróbowania kilku nowych produktów, które mogę z czystym sumieniem polecić.
ELEKTRYCZNY PILNIK ORIFLAME
To gwóźdź dzisiejszego programu i mój absolutny hit. Coraz więcej firm posiada tego sposobu przyrząd w ofercie (jak na przykład Sholl dostępny bez problemu w Rossmannie ) i powiem Wam, że jest na tyle skuteczny, że faktycznie po niego sięgam. Delikatnie i szybko usuwa zrogowaciały naskórek. Spędzam z nim tylko kilka chwil tygodniowo, a rezultaty są świetne i zastanawiam się, jak mogłam do tej pory bez niego żyć. Największy koszt stanowi samo urządzenie, bo w ofercie Oriflame dostępne są wymienne głowice.
KREM DO STÓP
Nie przepadam za większością kremów do stóp, bo najczęściej, zamiast nawilżać, pozostawiają tłustą warstwę, która nie ma możliwości się wchłonąć, a powoduje tylko i wyłącznie problemy z przemieszczaniem się. Kremy z wysoką zawartością mocznika nie zawsze się sprawdzały, bo o ile niwelowały zrogowacenia, to nie nawilżały zbyt dobrze. Niepozorny produkt z Drogerii Natura (klik) trochę zmienił moje postrzeganie takich specyfików. Świetnie nawilża, chłodzi przy czym błyskawicznie się wchłania, na czym najbardziej mi zależało. Po jego aplikacji faktycznie czuć ulgę. Niepozorny kosmetyk, który tylko pokazuje, że warto sięgać po marki własne.
ŻELOWE SKARPETKI CALYPSO
Najdziwniejszy produkt, który przeleżał w szafce pół roku, zanim zdecydowałam się po niego sięgnąć. Nie raz uratował mnie w sytuacjach kryzysowych, po weselu, zabawie do rana, czy upalnym dniu. Wielokrotnego użytku skarpetki fantastycznie chłodzą, niwelują opychnięcia, nieco nawilżają i wygładzają. Must have po przetańczonej nocy, ciężkim dniu czy jako dodatek do standardowego pedicure. Niestety, nie są dostępne stacjonarnie, ale jeśli znajdziecie je, to zdecydowanie polecam, nie pożałujecie.
ODPOWIEDNI LAKIER
Pomalowane paznokcie u stóp sprawiają, że automatycznie prezentują się dużo lepiej. Gimnastyka podczas nakładania koloru jest nieco problematyczna i czasem wręcz irytująca, dlatego zawsze sięgam po hybrydę. O ile nie jestem fanką czerwieni u dłoni, tak klasyka w tym przypadku sprawdza się super. Zwłaszcza, w nieco bardziej letniej odsłonie, jak te z malinowymi, czy arbuzowymi tonam. To być może najdziwniejsze porównanie, ale chodzi mi o nic innego jak nieco rozbieloną czerwień z różową nutą, jak na przykład Semilac 516 TINY ROSE czy mój ulubieniec 133 TUTTI FRUTTI.
świetny wpis, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTe żelowe skarpetki brzmi naprawde fajnie :)
OdpowiedzUsuńOho o żelowych skarpetkach nie słyszałam. Słyszałam o skarpetkach złuszczających ( których wiele osób jednak nie poleca) ale nie o takich. Przyznam jednak,ze przydałyby mi się po cięzkim dniu w pracy, kiedy moje nogi są zmęczone jak wracam do domu i często mam ochotę sie zrelaksować. W pracy obowiązuje mnie dress code, niby nie jest powiedziane, ze mam mieć na sobie zawsze szpilki, jednak szpilki lepiej komponują sie z biała koszulą oraz z czarną spódniczką. Uwielbiam buty na wysokim obcasie, jednak jak wracam do domu, od razu wskakuję w buty na niskim. Po pracy śmigam głównie w balerinkach, czy trampkach. Tak, aby stopy mogły odpocząć.
OdpowiedzUsuńDo tej pory również korzystałam z tradycyjnych pumeksów, ale planuję kupic sobie taka elektryczną tarkę.
bardzo przydatne informacje dużo się dowiedziałam dzięki wielkie :)
OdpowiedzUsuń