HAIRVITY | NUTRIKOSMETYK NA WŁOSY
Mój blog od początku był kojarzony z pielęgnacją długich włosów, bo sama właśnie takie miałam przez całe swoje życie. W maju zdecydowałam się je ściąć w ramach akcji Rak&Roll i z długości do pasa zostałam z nieco dłuższym bobem (wpis tutaj). Po chwilowym szoku polubiłam się z tą zmianą, jednak nadszedł czas na dalsze "testowanie" różnych wariantów i długości. Przez ostatnie trzy miesiące przyjmowałam nutrikosmetyk HAIRVITY.

To nie pierwszy raz kiedy podjęłam się właśnie tej kuracji. Zimą zeszłego roku opisywałam moje wrażenia i efekty po trzech miesiącach (pełen wpis tutaj). Nietrudno więc domyśleć, że byłam z niej na tyle zadowolona, że postanowiłam do niej wrócić. Byłam pozytywnie zaskoczona ilością baby hair, ale przede wszystkim przyśpieszonym porostem włosów, na którym właśnie teraz wyjątkowo mi zależy.

To nie pierwszy raz kiedy podjęłam się właśnie tej kuracji. Zimą zeszłego roku opisywałam moje wrażenia i efekty po trzech miesiącach (pełen wpis tutaj). Nietrudno więc domyśleć, że byłam z niej na tyle zadowolona, że postanowiłam do niej wrócić. Byłam pozytywnie zaskoczona ilością baby hair, ale przede wszystkim przyśpieszonym porostem włosów, na którym właśnie teraz wyjątkowo mi zależy.
HAIRVITY | MOJE WRAŻENIA
Dzienna dawka nutrikosmetyku to dwie kapsułki dziennie. Najczęściej przyjmowałam w ciągu dnia po posiłku i popijałam dużą ilością wody, czyli dokładnie tak, jak zaleca producent. Postawiłam wrocić do HAIRVITY na wakacjach nie bez przypadek. Każdy kto śledzi mnie na instagramie, ten wie, że do października przebywam w USA gdzie pracuję i niestety, nie mam możliwości gotowania czy przyrządzania posiłków, a amerykańska kuchnia pozostawia wiele do życzenia. W składzie znajdziemy witaminy, minerały i substancje o odżywcze, takie jak aminokwasy.
HAIRVITY MOJE EFEKTY | ZDJĘCIA PRZED I PO
Nie przychodzi mi nic innego do głowy, jak to, że włosy urosły szybko sądząc po zdjęciach i opiniach moich znajomych. Sama na dobrą sprawę jestem zaskoczona, ale być może jest to też kwestia tego, że na krótszych włosach szybciej widać przyrost (przy dłuższych każdy centymetr jest mniej widoczny w mojej opinii). Po strzyżeniu sięgały nieco do obojczyków. Na linii czoła widzę również nowe baby hair. Na porównaniu poniżej:
⋆ początek maja, zaraz po strzyżeniu,
⋆ lipiec, po pierwszym miesiącu kuracji (uwaga, różnica pomiędzy dwoma pierwszymi zdjęciami wynosi 3 miesiące,)
⋆ sierpień i aktualne zdjęcie, po 3 miesiącach kuracji HAIRVITY.
Choć ciężko ocenić jest przyrost z miesiąca na miesiąc, tak różnica pomiędzy pierwszym i ostatnim zdjęciem jest moim zdaniem ogromna (podczas 3 z 5 miesięcy widocznych na zdjęciach łykałam Hairvity) :) W między czasie rozjaśniałam również końcówki włosów sprayem BALEA więc są jaśniejsze i nieco przesuszone, a przez brak strzyżenia cała fryzura straciła nieco kształt. Reasumując, jestem ponownie bardzo zadowolona z jej przebiegu i nie wykluczone, że w przyszłości do niej powrócę.
no świetnie wyglądają te twoje włosy ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEfekty są naprawdę widoczne i świetne! :)
OdpowiedzUsuńNiezły efekt! I ładne włosy.
OdpowiedzUsuńTeż zapuszczam, a że strasznie mi wpadają, myślę o supplementacji.
Łał, effekt jest naprawdę widoczny, świetnie to wygląda :D
OdpowiedzUsuńMuszę pomyśleć nad suplementacją, bo moje włosy to teraz porażka . Letnie słońce tak je wymęczyło, są łamliwe i bez blasku. może ten produkt mi jakoś pomoże? Czas zamówić
OdpowiedzUsuńpiękne masz włosy :) ja nad moimi teraz pracuję
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz w takiej długości włosów. Nie wiedziałam, że je skracałaś (ostatnio w nawale obowiązków i braku czasu przestałam odwiedzać lubiane kiedyś blogi), ale bardzo podoba mi się twoja nowa fryzura. Nie zapuszczaj ;)
OdpowiedzUsuńI to w trzy miesiące? Jestem w szoku
OdpowiedzUsuńAkcja zapuszczanie włosów u mnie chyba nigdy nie wyjdzie :(
OdpowiedzUsuń